niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 32

Gdy nagle ktoś chwycił mnie z tyłu i uniemożliwił ucieczkę.
-Mam ją!- osoba która mnie trzymała, przywołała od razu chłopaków z oddali.
-Dobra, ja już się nią zajmę, żeby więcej do jej niemądrej główki nie przyszedł pomysł ucieczki, prawda słonko?- powiedział wprost do mojego ucha ostatnie słowa, Derec.
Zaprzeczyłam ruchem głowy, za co oberwałam w policzek.
Szarpnął mnie, zmuszając do iścia za nim.
Jedna samotna łza wypłynęła z oka.
Zaprowadził mnie do wielkiego pomieszczenia, gdzie obok jednego z wielkich okien stało duże łoże z baldachimem. Na przeciw łóżka, palił się kominek, który dawał jedyne źródło światła.
Długie, krwisto czerwone zasłony zwisały z sufitu, prosto na drewnianą podłogę.
-Choć słonko, zabawimy się.- powiedział brunet, podając mi rękę.
Patrzyłam na niego, jednak nie zrobiłam żadnego ruchu, na co on najwidoczniej się zirytował.
Chwycił mnie mocno za prawy nadgarstek, pchając prosto na nieskazitelnie czyste łóżko.

Nie mogłam wstać z niego, ponieważ od razu przywarł do mnie swym ciałem.
Zaczął mnie obmacywać po całym ciele.
Za wszelką cenę próbowałam się wyrywać, jednak nie miałam na tyle siły.
-Przestań, będzie mniej boleć.-wysyczał do mojego ucha.
Zaprzestałam jakiegokolwiek ruchu.
Byłam teraz jak marionetka.
Byłam obojętna na to, co za chwile miało się wydarzyć.
Całował mnie od szyi w dół....

***
(Nie napiszę sceny +18, :D, już byście chcieli zboczuchy. )
Doszedł we mnie. Na co ja miałam odruch wymiotny.
Łzy lały się ciurkiem. Chciałam by to cierpienie się skończyło.
Wyszedł ze mnie.
-Grzeczna dziewczynka.-wysapał i położył się obok mnie, po czym, po chwili zasnął, a ja dalej leżałam tam jak idiotka za nim uciekać.
Już chciałam wstawać, gdy odezwał się ON.
-Nawet się nie próbuj.-miał zamknięte oczy.
Chwycił mnie w talli i przysunął do siebie.
-Jesteś moja i tylko moja.- powiedział i zassał moją skórę na obojczyku, pozostawiając po sobie malinkę, po czym jak gdyby nigdy nic usnął.

                                                                            ***
Obudziłam się dość wcześnie rano. Wywnioskowałam to po tym, że słońce dopiero budziło się do życia. Leżałam przykryta kołdrą na miękkim materacu, w tym samym pokoju co wczorajszej nocy...
Chciałam bym zapomnieć o wszystkich tych wspomnieniach ale nie potrafię.
To wraca jak bumerang za każdym razem gdy myślę, że już jest dobrze.
Derec'a nie było obok mnie, ale wnioskując po jeszcze ciepłym miejscu obok  i wgnieceniu w poduszce, mogę stwierdzić, że chłopak wstał nie dawno.
Moje dalsze przemyślenia, przerwało skrzypnięcie drzwi. Momentalnie zamknęłam powieki, udając, że nadal śpię.
Ktoś zaczął do mnie podchodzić, był niebezpiecznie blisko mnie.
-O, mała kurwa dalej śpi.- kogoś szorstki głos był nieprzyjemny dla ucha.
-Przydało by się ją obudzić.- drugi głos odezwał się wprost nade mną i nagle na policzku poczułam ból.
Nie mogłam dalej udawać i szybko złapałam się za piekące miejsce, od razu siadając.
Popatrzyłam na nich pytająco. Jeden z nich był młody. Miał na oko tyle lat ile ja, natomiast drugi- był to umięśniony mężczyzna po 40-tce.
-Chodź, szef Cię chce.- powiedział starszy i chwycił mnie za włosy, ciągnąc za sobą.
Nie miałam wyboru, wstałam. Ale próbowałam wyrwać się. Niestety, skutki jednak nie powiodły się.
Wepchali mnie do tej samej sali balowej, gdzie w jednym z foteli siedział ON.
Zatrzasnęli za mną drzwi, zostawiając nas, sam na sam.
-Chodź, usiądź sobie.- pokazał na drugi fotel, naprzeciwko niego.
-Co znów ode mnie chcesz?-syknęłam.
Tamtej nocy obiecałam sobie, że dam rade, że nie poddam się tak łatwo.
-Milej...
Nie odpowiedziałam, więc on ponowił swoją wypowiedź.
-Mam do Ciebie sprawę. Nie ma odmowy, chyba, że wolisz abym od razu Cię zastrzelił.
Dzisiejszej nocy weźmiesz udział w misji. Wiem, że jesteś dobra bo Harry Cię przeszkolił.
A więc, musisz jednemu z gangów odebrać narkotyki i tytoń oraz broń i niezauważona wrócić z łupem do nas. Będziesz cały czas obserwowana, więc nie licz że się z tond wydostaniesz.

***
Nie mogłam wyrazić swego sprzeciwu. Nie miałam wyboru. Faktycznie, może i brałam udział w akcjach, ale to sporadycznie. W większości sama pchałam się gdzie nie trzeba, a wtedy ratował mnie Harry. Jeśli głębiej popatrzeć, działo się to kiedy mama jeszcze żyła, a my pałaliśmy do siebie szczerą nienawiścią.
Teraz jest tak samo. Nie liczę na pomoc z nikogo strony. Muszę się nauczyć tu żyć, by przeżyć. Nie mogę pozwolić, by mój honor został zbezczeszczony.
Obiecuję własnej sobie, że kiedyś uda mi się stąd uciec.
Po spotkaniu z Derecem, wróciłam do wilgotnej piwnicy, gdzie na starym materacu zostałam przywiązana do ściany.
Ręce już dawno mi zdrętwiały, a nikłe światło dochodzące z pola, stawało się co raz to słabsze, aż po jakimś czasie, w pomieszczeniu nastąpiła ciemność.
W każdej chwili niebezpieczeństwo mogło nadejść, a ja nie mogłam zobaczyć kto i kiedy nadchodzi. Każdy najmniejszy szmer dawał mi pozycję bojową, jednak po chwili uświadamiałam sobie, że to tylko wiatr lub myszy.
Straciłam rachubę czasu  już dawno ale mogę powiedzieć, że po jakimś czasie, który dłużył się nieubłaganie, drzwi zaskrzypiały a do pomieszczenia wpadło światło z korytarza, które mnie oślepiło.
Rzucono we mnie jakimiś ciuchami, a następnie odwiązano mi ręce.
Dali mi chwilę, bym mogła się szybko ubrać.
Jednak mają coś z człowieczeństwa....pomyślałam.

                                                                        ***

Szybko wpakowali mnie na tyły ciężarówki i w szybkim tempie odjechali od budynku.
Jechaliśmy miastem, szyby były przyciemnione. Przyglądałam się ludziom chodzącym chodnikami. Owszem, każdy ma jakieś problemy, utrapienia... ale jest wolny. Nie przeżywa co noc tego samego horroru na nowo i nie jest więziony w zimnej i wilgotnej piwnicy.
Zrobiło mi się smutno, a najgorsze w tym wszystkim jest fakt gdy...
Gdy zobaczyłam idącego Drace'a po chodniku. W prawej dłoni trzymał komórkę, a głowę miał spuszczoną. Czas jak by stanął. Wszystko działo się wtedy w zwolnionym tępię. Patrzyłam na niego jak zaczarowana i nie mogłam nic zrobić. Popatrzył na mnie i poczułam jak by nasze spojrzenia na moment się spotkały przed tym zanim wjechaliśmy w jakąś uliczkę.
Czułam, że to co teraz ma miejsce w moim życiu, na zawsze odbije piętno w moim umyśle.
Nie wiem kiedy się zatrzymaliśmy. Dopiero po chwili, do świata żywych przywrócił mnie głos jednego mężczyzny że mam robić swoje.
Podano mi pistolet. Było już ciemno, a jedynym źródłem światła, była duża lampa nad wejściem do miejsca spotkań dilerów.
Nawet nie wiecie, jak bardzo kusiło mnie, by strzelić nie do dilerów, ale do moich porywaczy. Jednak za bardzo bałam się, że o wszystkim dowie się Derec i ponownie będzie powtórka z rozrywki.
Czego już więcej nie chciałam przeżyć
Po cichu uchyliłam metalowe drzwi. Nie zauważyłam nikogo. Od razu w oko wpadła mi cała dostawa na jednym ze stołów. Skradałam się jak najciszej, ale oczywiście taka świetna Darcy musiała coś skiepścić.
Nie zauważyłam kabla rozciągniętego na środku podłogi i runęłam jak długa na ziemię.
Od razu pojawiło się kilka umięśnionych osób w sali.
Miałam uciekać, ale stalowy uścisk ręki nie pozwolił mi na to. Byłam przerażona....
-Darcy?- zdziwienie pojawiło się na ich twarzach.
Skąd oni mnie znają?
-Nie pamiętasz nas?- zaprzeczyłam ruchem głowy - To my Torentto, Ernest, Zack i Billi.
Od razu ich skojarzyłam. Ulga, którą poczułam była niesamowita.
Harry współpracuje z nimi. Kiedyś przyszli do loczka, kiedy ja siedziałam u niego w gabinecie.
____________________________________________________________________________
Hej mordeczki.
Mamy weekend i co za tym idzie, rozdział ;D.
Wiem, że miał być wcześniej, ale nwm dlaczego o.O pomyliłam sobie dni xD.
Przepraszam, następnym razem muszę częściej zaglądać do kalendarza :D

Słabo jak widzę, jest z komentarzami :c.
Myślałam, że chcecie czytać bloga, teraz to nawet nie wiem, czy wgl ktoś  to czyta, czy może zawiesić bloga :/.
Zrozumcie mnie, że przez moją dość długą nieobecność i to nie raz, była właśnie szkoła.
Nie chodzę do podstawówki, gdzie tam lekcje kończy się o 13 a nawet często i wcześniej, a potem nie ma się co robić. Ja wracam do domu 17/16 do domu i nie mam czasu by pisać dla was przez tydzień rozdziałów, nawet w soboty mam treningi i lekcje dodatkowe :p i żeby wyrabiać się z rozdziałami muszę a raczej będę musiała zarywać noce ze soboty na niedziele, a to robię dla was. Prosiłam was o pokazanie ile was tak naprawdę czyta, dziękuję że mnie zignorowaliście całkowicie :c.
To do następnego.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz