wtorek, 27 października 2015

Informacje o wszystkim i o niczym, czyli typowe tłumaczenia jak, gdzie i dlaczego...

Hej mordeczki!
Z pewnością jesteście źli lub w sumie nie. Nie wiem zresztą, czy ktokolwiek to przeczyta, czy kogoś to interesuje i czy czekacie na kolejny rozdział ale gdyby nawet nie to i tak napiszę do was tą informację. W tym roku jest mi trudno połączyć wszystko ze sobą, upchać coś w czasie. Moje życie kręci się praktycznie cały czas wokół szkoły i nie mam nawet kiedy spokojnie usiąść, pomyśleć co będzie w kolejnym rozdziale, a jeszcze gorzej gdy trzeba to przenieść na kartkę, a tu czas mnie nagli. Piszę to po 23 i będę z wami szczera, mam tylko połowę rozdziału. Od was też nie mam żadnej motywacji. Czy tak trudno jest napisać czy podoba się wam to co piszę czy nie? Przecież jeszcze trochę krytyki nikomu nie zaszkodziło, a mi przeciwnie. Polepszyć to może dzięki wam, to co piszę, a wy czytacie. Niestety trochę części leży po waszej winie za ten brak komentarzy :/
Postaram się spiąć i opisać do końca rozdział :) najpóźniej na środę.
 Do tego czasu trzymajcie się ciepło :D mordeczki.

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 55

Minęły dwa tygodnie, podczas których nie dowiedziałem się niczego nowego. Trzeba czekać, ale ile można?! Dzień w dzień czekam, że ktoś podejdzie do mnie i powie, że moja siostra odzyskała świadomość. W tym momencie jest to najważniejsza wiadomość, która sprawiła by, że byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Siedzę samotnie w salonie, gdzie cisza zabija mnie od wewnątrz. Bez celu wpatruję się w ciemny ekran telewizora. Nagle słyszę dźwięk połączenia roznoszący się po całym domu. Leniwie zwlekłem się z kanapy i podszedłem do komórki.
-Z tej strony Harry Styles.-zacząłem, nie spodziewając się aż tak bardzo zachrypniętego głosu.
-Dzień dobry, z tej strony lekarz prowadzący pańskiej siostry. Mam do pana dobrą wiadomość, Darcy obudziła się. Proszę przyjechać, ponieważ musimy porozmawiać.
-Dziękuję.- wykrztusiłem i szybko pozbierałem się wybiegając jak poparzony z domu. Tak długo czekałem na tą odpowiedź, że wydawało mi się jak by minęła wieczność. W tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Wbiegłem do szpitala kierując się jak najszybciej na wyznaczone piętro.
Przy jej sali stali wszyscy, jednak nikt z tego co widziałem nie wszedł do środka. Stanąłem przed nimi, a oni popatrzyli na mnie poddenerwowani.
-Co się tak na mnie patrzycie?- zaśmiałem się nerwowo.
-Ona nas nie pamięta.- powiedział cicho Zayn.W myślach zaśmiałem się z jego toku myślenia, jednak poważne miny innych spowodowały, że z trudem nie mogłem uwierzyć, wydawało mi się jak by każdy ze mnie sobie żartował. Przepchnąłem się między nimi i bez ostrzeżeń wszedłem do środka gdzie na dużym łóżku leżała szatynka. Od samego początku przyglądała mi się z zaciekawieniem.
-Hej mała.- powiedziałem niepewnie, ponieważ rzadko kiedy byłem dla niej miły, a jeszcze rzadziej z nią rozmawiałem spokojnie.
-Przepraszam, że pytam ale kim ty jesteś?- zamurowało mnie. Czy ona sobie ze mnie żartuje? Ona tak naprawdę? Robiłem powolne kroki bliżej niej, aż dotarłem do stołka obok jej łóżka.
-To ja, twój brat Harry.- zmarszczyła brwi zaciekawiona, a równocześnie jak by mnie pierwszy raz na oczy widziała.
-Panie Styles.- usłyszałem zachrypnięty głos tuż za mną. Odwróciłem się w stronę lekarza, który kiwnął mi głową abyśmy wyszli z sali. Poszliśmy do jego gabinetu gdzie spokojnie zajęliśmy miejsca w fotelach.
-Co się stało? Dlaczego Darcy patrzy na mnie jak by nigdy mnie nie znała?- zacząłem dość szybko, dlatego nie mam pewności, że lekarz zrozumiał cokolwiek.
-Niech się pan nie martwi. To efekt uboczny po mocnym uderzeniu jej głowy o twardą powierzchnię. Z czasem to minie, jednak będzie trzeba pewne fakty jej przypominać.Również noga nie będzie do końca sprawna, jednak po rehabilitacjach powinna wrócić do normalności.- mężczyzna posłał mi pokrzepiający uśmiech, który miał mnie uspokoić. Jednak tak się nie stało. Przecież Darcy się ściga, bierze wiele zleceń gdzie sztuka sprawnościowa jest najważniejsza.

~~Darcy~~
Jak miałam go znać, skoro sama nie wiem jak mam na imię. Miałam mnóstwo pytań, a ani jednej odpowiedzi. Po może 15 minutach drzwi do sali ponownie się otworzyły, a w nich dostrzegłam
 tego samego chłopaka, jeśli się nie mylę to nazywał się Harry wraz ze starszym mężczyzną w białym kitlu.
-Dzień dobry panienko, jak się czujesz?- zapytał lekarz.
-Noga mnie trochę boli. Co ja tu robię?- mój głos był bardziej piskliwy niż sądziłam.
-Zostałaś mocno poturbowana. To jest twój brat, który wraz z resztą przyjaciół postara się Ci przypomnieć jak najwięcej z twego życia. Po wypadku straciłaś pamięć, Darcy.- powiedział to tak szybko, że byłam w szoku. Miałam wypadek? Czyli nazywam się Darcy. Zawsze to lepsze niż nic.
-To może ja was zostawię samych.- uśmiechnął się lekarz, wycofując w stronę wyjścia.
Cisza zapanowała w całym pomieszczeniu. Żadne z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę.
-Są tu osoby, które chciałyby z tobą  porozmawiać, ale chyba jeden najbardziej.-Jeden? Czyli to chłopak?
 -Chcesz poznać coś więcej ze swego życia, a nie tylko imię i brata?- zaśmiał się, na co kiwnęłam głową, dlatego Harry wyszedł wymieniając się z przystojnym brunetem.
-Cześć.- przywitałam się nieśmiało. Miałam takich znajomych? Zaśmiałam się sama z siebie, przecież to tak żałośnie zabrzmiało. Chłopak niepewnie zajął miejsce na stołku przy moim łóżku.
-Hej mała. Stęskniłem się.- przytulił mnie bez ostrzeżeń. Był interesującym bad boyem którego z chęcią chciałam poznać.
-Chciałabym powiedzieć, że ja też ale chyba nie ładnie kłamać.- zaśmiałam się. Mimo tego pozornego twardego chłopaka, czułam, że jest starej Darcy kimś ważnym.
-Brakowało mi już twojego uśmiechu mała.- wyszeptał.
-Kim dla mnie byłeś?- spytałam zaciekawiona. Czułam się jak bym zastąpiła Darcy w jej prywatnym życiu i próbowała teraz zastąpić ją.
-Przyjacielem. Bardzo bliskim przyjacielem.
Przytaknęłam na znak, że rozumiem i uśmiechnęłam się do niego promiennie mimo tego jak bardzo czułam się nieswojo. Na nic się zdały moje wysiłki przypomnienia chodź jednego momentu z życia.
-Opowiedz mi coś.-poprosiłam Drakea opierając głowę o zgięte kolana.
-A co byś chciała usłyszeć?
-Może jak się poznaliśmy?- w sumie byłam ciekawa tego co odpowie mi chłopak. Czy spotkałam go przypadkowo czy może to było zamierzone?
-Gdy byłaś młodsza nigdy nie potrafiłaś się dogadać z Harrym. Można by powiedzieć, że wręcz się nienawidziliście...

~~Drake~~
Tego dnia miałem brać udział w wyścigu i to była jedyna szansa by pokazać na co mnie stać. Adrenalina w moich żyłach z każdą minutą wzrasta, ponieważ wiem że wygrana będzie najlepszym dowodem na pokazanie swoich umiejętności.

-Stary, za pięć minut startujesz.- Jacob poklepał mnie po ramieniu przechodząc obok. Gdy  odchodził odwrócił się na moment podnosząc brudne kciuki od smaru do góry na znak, że będzie dobrze. Kiwnąłem do niego pośpiesznie by zaraz wsiąść do auta. Teraz nie żałuję tego, że przedłużałem o każdą minutę dostanie się do samochodu. Poczułem lekkie uderzenie prosto w mój tors. Nie widziałem żadnego przeciwnika, dlatego zdziwiony popatrzyłem w dół dostrzegając drobną szatynkę.
-Przepraszam.- powiedziała pośpiesznie i już miała odchodzić gdy ja chwyciłem ją za nadgarstek i popatrzyłem prosto w jej oczy dostrzegając strach. Patrzyła na mnie rozbieganymi oczami, wtedy zaryzykowałem. Chwyciłem ją mocniej za nadgarstek prowadząc do samochodu i pośpiesznie otwierając jej drzwi od auta. Miała lekki opór ale szybko sobie z tym poradziłem. Po chwili i ja zająłem miejsce jako kierowca. Zaczęło się odliczanie do wyścigu. Dziewczyna ciągle nerwowo wyglądała przez szybę. Nie miałem czasu spytać o co chodzi. W jednej chwili wszystkie auta wystartowały, w tym i mój. Dziewczyna przerażona pisnęła i zakryła rękami twarz. Nie miałem głowy teraz do niej. Musiałem za wszelką cenę wygrać. Przez całą drogę szatynka płakała na zmianę z atakami paniki. Nie mogłem jednak nic zrobić, dopiero po tym jak dojadę na metę. Nie musiałem długo czekać ponieważ po może 2 minutach znalazłem się na niej jako pierwszy. Gdy dziewczyna chciała już otworzyć trzęsącymi się dłońmi drzwi, ja szybko zdążyłem je zablokować. Wtedy zaczęła jeszcze bardziej płakać. 
-Ej, mała chce tylko pogadać. Nie chcę ci zrobić krzywdy, spokojnie.- przejechałem delikatnie po jej policzku dłonią. Odwróciła się w moją stronę ostrożnie z załzawioną twarzą.
-Co się stało?- popatrzyłem na nią z troską, zauważając kilka ran na rękach i twarzy z których sączyła się powoli krew.
-To nic takiego.- pokręciła nerwowo głową zbywając napomniany temat.
Nie chciałem jej zmuszać do tego czego nie chce, a rozmowa o tym co się stało raczej należała do nich.
Dziewczyna ponownie zaczęła się rozglądać po za szyby auta.
-Jak się nazywasz?- chciałem znać chociaż jej imię.
-Darcy,a ty?- udało mi się chodź na chwilę zwrócić na siebie jej uwagę, co było moim małym sukcesem.
***
Podczas drogi do mojego domu opowiedziała mi nieco o sobie. Od razu po wejściu do budynku  obmyłem jej rany i pozwoliłem by doprowadziła się do normalnego stanu. Mimo, że znaliśmy się zaledwie od 2 godzin, miałem dziwne wrażenie jak byśmy znali się od wielu lat.


~~Darcy~~

Patrzyłam zaskoczona na Drake'a nie dowierzając w to, że Harry był dla mnie najgorszym wrogiem. Po tygodniu kolejnego pobytu w szpitalu, lekarz postanowił mnie wypisać, jednak miałam problem z poruszaniem z powodu nogi.
-Gotowa?- usłyszałam głos Hazzy. Przytaknęłam, powoli podpierając się rękami łóżka. On wyciągnął w moją stronę ręce, po chwili podnosząc na nich. Moją torbę miał zawieszoną na ramieniu i niósł mnie tak jak bym nie ważyła nic.
-Kiedyś lubiłaś dużo malować, jednak za każdym razem ukrywałeś to aby nikt tego nie zauważył. Raz bez pytania wszedłem do twojego pokoju akurat kiedy malowałaś. Rozpowiadałem,że zostaniesz tatuażystką i to ty zrobiłaś mi kilka tatuaży. Od tamtej sytuacji  zaczynałaś pokazywać jak świetnie tworzysz. Od pewnego czasu znów zapomniałaś o tym. Namalujesz coś dla mnie?- zajął mnie rozmową, że nie wiem nawet kiedy znaleźliśmy się obok auta. Otworzył mi drzwi do środka za co mu podziękowałam, a on odstawił mnie na ziemię i od razu zaczęłam zmagać się by wsiąść.
Gdy w końcu zajęłam miejsce na swoim siedzeniu odetchnęłam z ulgą. Popatrzyłam na loczka, który przez cały czas mi się przyglądał.
-Naprawdę nic nie pamiętasz?- zapytał z nutką nadziei w głosie.
Pokręciłam przecząco głową, na co on wypuścił ze świstem powietrze z płuc i odpalił auto do powrotu do domu.
Oparłam głowę o oparcie i przymknęłam oczy.

~~Niall~~

Siedziałem od kilku godzin przed komputerem szukając jakichkolwiek informacji o naszym aktualnym wrogu. Dostałem powiadomienie nawiązania rozmowy, co wyrwało mnie ze żmudnej czynności.
-Hej stary, coś się stało?- dzwonił Styles, więc wiedziałem, że na pewno spyta jak mi idzie. Problem był w tym, że ja nie wiedziałem co mógłbym mu powiedzieć.
-Siema, co robisz?- jego pytanie mnie zdziwiło, bo przecież wiedział, że szukam poszlak. To on sam mi to zlecił, dlatego jego pytanie zbiło mnie z tropu.
-Przecież pracuję.- powiedziałem jak najzwyklejszą odpowiedź. - Coś się stało, że pytasz?- lekko się zaniepokoiłem, ponieważ po ostatnim wypadku Darcy chodził ciągle spięty. Spał zaledwie 2 godziny, a przez resztę nocy pilnując aby nikt nic nie zrobił jego sercu najbliższym osobą.
-Tak, nie przyszedłeś ani razu przez cały pobyt Darcy w szpitalu. Chcesz wymazać się z jej pamięci czy jak? Myślisz, że będzie jej łatwiej jeśli teraz cię nie pamięta? Zapamiętaj, że jej pamięć wróci, a ty będziesz u niej przekreślony w życiu.
Wypuściłem głośno powietrze z płuc, jednocześnie przejeżdżając dłonią po twarzy. Czułem się współwinny za stan w którym aktualnie przebywa siostra Stylesa.
-Przyjadę.- powiedziałem cicho, rozłączając się i opadając na krzesło. Czemu wszystko musi być tak cholernie trudne? Chciałam ponownie zająć się przerwaną czynnością, ale w tej chwili nie miałem na to ochoty. Przez kolejne 30 minut starałem się zająć jakąś czynnością, jednak w myślach ciągle krążył temat Darcy. Nie mogąc wytrzymać, ponieważ chęć zobaczenia jej zwyciężył wsiadłem w auto i po około 10 minutach znalazłem się przed posesją Styles. Obawiałem się zobaczyć szatynkę, ponieważ z opisów nie wyglądało to za dobrze. Wszedłem do środka bez pukania i od razu usłyszałem głośne śmiechy i głosy wielu ludzi. Wszedłem  do salonu gdzie siedzieli praktycznie wszyscy z obu gangów. Przeleciałem wzrokiem po wszystkich, ale nie znalazłem upragnionego celu.
-Hej Horan, dawno się nie widzieliśmy.- podniósł w moją stronę rękę z piwem Zayn, za które mu podziękowałem skinięciem głowy. Zająłem miejsce na kanapie między Louisem, a Liamem.

***
Harry mówił, że Darcy poszła do siebie by odpocząć, ponieważ czuła się zmęczona. Jednak miałem poczucie, że chciała się stąd po prostu wymigać, ale po co, skoro jesteśmy dla siebie jak rodzina,a szatynka dogadywała się z każdym? Z wymówką pójścia do ubikacji poszedłem prosto do pokoju Darcy. Siedziała na parapecie okiennym i patrzyła na przestrzeń pochłoniętą przez noc. W jej pokoju panował półmrok. Latarnia uliczna, która dawała nikłe światło wpadające przez okno do pomieszczenia dawało mi lekką swobodę rozmieszczenia półek.
-Co się dzieje?- najwidoczniej wcześniej mnie nie zauważyła, ponieważ na moje słowa wzdrygnęła się i gdyby nie mój refleks, pewnie teraz leżała by na podłodze.
-Znam Cię?-usłyszałem jej cichy głos, gdy nadal trzymałem ją w swych ramionach.
-Tak, jestem Niall.
-Nikt nic mi nie wspominał o żadnym Niallu.- zdziwiła się, a jej słowa spowodowały, że Harry miał rację. Wyglądało na to, że faktycznie chciałbym wymazać ze swego życia Darcy.
____________________________________________________________________________
Hej
no to rozdział jest :) z minimalnym opóźnieniem ;) komentujcie jak się wam podoba