środa, 25 marca 2015

Rozdział 39

~~Darcy~~
Rozejrzałam się po pokoju, od razu dostrzegając stojącego w drzwiach Drake'a i ...Taylor.
Byłam zdezorientowana i to co zobaczyłam momentalnie mnie rozbudziło.
Usiadłam na łóżku, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia ze strony bruneta.
-No co ona tu robi?! Odpowiedz mi wreszcie!- blondynka odwróciła chłopaka przodem do siebie.
-Uspokój się kochanie.- mruknął  w jej stronę.

Kochanie?! Czy ja dalej śnię? Przecież to jest niemożliwe. Tyle kłótni, tyle sporów z jej powodu,  a co ja tu widzę?!
Moje nerwy nie wytrzymały tego i kiedyś musiały wybuchnąć.
Podniosłam się na równe nogi, patrząc na nich z niedowierzaniem.
-Dracy...- zaczął Drake, podchodząc do mnie.
-Nie! Zostaw mnie!
Taylor przyglądała mi się z wyższością. Nie chciałam dać jej tej satysfakcji, nie dziś!
- A jak tam z Derec'iem? - zaśmiała się złowieszczo.
Czy ona musiała mi to przypominać  i skąd ona o tym wie?!
-Powiedziałeś jej...- raczej stwierdziłam niż spytałam, tak cicho, że nie wiem czy ktoś w ogóle mnie usłyszał.
-Darcy...
-Jak mogłeś?!- wyminęłam blondynkę, wychodząc z domu.
To nie jest zwyczajna wiadomość, którą od tak można powiedzieć przypadkowej osobie. To moja prywatna sprawa, a on to wszystko rozpowiedział. Jeśli ona o tym wie, to zaraz każdy będzie wiedział w mieście.
Szłam wolnym krokiem w stronę domu Harr'ego trzymając luźno listy w dłoni. W głowie wymyślałam różne scenariusze, jak zareaguje na tą wieść. Oczywiście, bałam się i to bardzo, ale on musiał się tego dowiedzieć. Taka była ostatnia wola matki i chce to spełnić.
Stanęłam przed wejściem do domu i bałam się otworzyć drzwi. Jednak z bitwą ze samą sobą, odważyłam się przekroczyć przekroczyć próg jego domostwa. Jak najciszej umiałam zdjęłam tenisówki i na palcach weszłam w głąb domu, jednak panowała tu grobowa cisza.
Najwidoczniej nie było nikogo, ale dlaczego drzwi zostały otwarte?
Co jeśli ktoś się tu włamał i czeka na dogodną chwilę mojej nieuwagi, by mnie zabić? Rozejrzałam się w desperacji, odganiając się rękami. Jednak było tak cicho i spokojnie jak kilka sekund wcześniej. Ostrożnie weszłam po schodach na górę.
-O Darcy!- usłyszałam za sobą uradowany głos Tessy. Odwróciłam się do niej przodem i momentalnie mnie przytuliła.
-Cześć.-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy. -Jest Harry?
-Tak.- wskazała na zamknięte drzwi od jego gabinetu -Ale jest z chłopakami.
Nie zwróciłam szczególnie uwagi na to co powiedziała. Chwyciłam za klamkę  i popchałam, po czym bez pukania weszłam do środka. Zatrzymałam się na środku pokoju, patrząc prosto na Harr'ego.
-Darcy? Kto Cię tu wpuścił?- wstał ze swego krzesła obrotowego, ani na chwilę ie tracąć ze mną kontaktu.
-Musimy porozmawiać.- powiedziałam dość niepewnie. 
Czułam się nieswojo w pomieszczeniu z tyloma mężczyznami.
-Czyżby?- powiedział kpiąco.
-Chodź.- chwyciłam go za prawy nadgarstek i pociągnęłam za sobą. Jednak wyrwał się i popchnął nie na ścianę. Zdezorientowana zjechałam po niej.
-Co sobie myślisz?! Mam ważniejsze sprawy niż TY! Dlatego nie przeszkadzaj mi!
Szybko stanęłam na równe nogi i dogoniłam go, za nim zamknął za sobą drzwi. Chwycił mnie mocno za nadgarstki, że aż pisnęłam z bólu.
-Zostaw ją.- podszedł do nas  Niall i odepchnął szatyna do tyłu -Wyjdź.- zwrócił się do mnie stanowczo.
Posłuchałam go i szybko wybiegłam przerażona o swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się kołysać na boki  geście uspokojenia. Tak bardzo chciałabym być normalna jak inni, by mężczyźni nie byli dla mnie najgorszym złem. Nie potrafię tego z siebie wyzbyć. Przeraża mnie każdy ich ruch, nawet ten wykonany przez najbliższych.
-Hej.- do pokoju wszedł niepewnie blondyn. Popatrzyłam na niego badawczo. Robił powolne i ostrożne ruchy, przybliżając się do mnie.
-Wszystko okay?- zapytał delikatnie.
-Nie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej ziomeczki!
Proszona mnie o więcej 1D i niekoniecznie Drake'a jako osobę za chłopaka Darcy. No a więc jak sami czytaliście, wplotłam Niall'a :)
Co dalej będzie się działo, będziecie musieli sami czytać :) ale jeśli nie będziecie komentować to nie będzie rozdziałów.
UWAGA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mini konkurs:
Reguły: Wyślij do mnie śmieszną parodie jednego z rozdziałów lub ogólnie wybranego fragmentu albo całego opowiadania w skrócie.
Nie ma to być na nie wiadomo ile stron. Krótkie zdania, zdanie. :) Tam gdzie wiele się nie namęczycie.
Czekam na was do : 1 KWIETNIA 2015 r. :)

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 38 cz.II

Niepewnie zszedłem z motoru i podszedłem do drzwi.
Wahałem się w ich otworzeniu. Moja ręka już miała chwycić klamki, gdy przypomniałem sobie jak pierwszy raz Darcy zaprosiła mnie do siebie.
Mogę uznać, że dzisiejszy, wiosenny dzień jest naprawdę ciepły.
-Tylko proszę Cię zachowuj się.- szatynka była poddenerwowana. Nie do końca wiedziałem czy to z powodu iż idę do jej domu, czy jeszcze czegoś innego.
-Jeśli to problem, to... pójdziemy do mnie.- chwyciłem ją za ramiona i obróciłem do siebie, tak, że patrzyła prosto na mnie. Uśmiechnęła się, ale przez chwilę myślała co odpowiedzieć.
-Nie no co ty. Po prostu....-zatrzymała się i najwidoczniej nie do końca chciała skończyć.
-Po prostu co?
-Moja mama...
-Ale co z nią?
-Ona jest często natrętna i będzie myśleć, że jesteś moim chłopakiem.- ściszyła głos, a jej poliki stały się czerwone. Chciała uciec wzrokiem gdziekolwiek, tylko nie w moją stronę.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Z chęcią poznam twoją mamę i widzę, że w tych sprawach nie jestem sam.- posłałem jej pokrzepiający uśmiech i ruszyliśmy do jej domu.
Przeprowadziłem rozmowę z jej matką na temat poglądów politycznych. Oczywiście wszystko było całkiem inaczej niż wyobrażała sobie Dars.
Przypadkowo "poznałem " jej brata. Niejaki Harry Styles, jeden z największych gangsterów w Anglii.
Nigdy nie kwapiliśmy do siebie entuzjazmem. Jestem dla niego konkurencjom i wiele razy próbował mnie unicestwić by nikt nie mógł mu przeszkadzać na jego terenach.
Popchałem za klamkę, a drzwi z lekkim skrzypnięciem otworzyły się pod moim oporem.
Powoli wszedłem do przedpokoju, a następnie do salonu.
-Darcy, co się stało?- doskoczyłem do płaczącej szatynki.
-To się stało!-wstała i rzuciła się na mnie z pięściami. Przywaliła mi raz z całej siły prosto w nos, który zaczął krwawić. Nie wiedziałem, że na coś zareaguje aż tak nerwowo.
Mocno zacieśniłem uścisk na jej nadgarstkach, tym samym pozbawiając ją jakiejkolwiek władzy nad swoim ciałem samodzielnie.
Nagle ponownie zaniosła się histerycznym szlochem i bezwładnie upadła na kolana.
Chciałem przesunąć się kilka kroków do tyłu by ocenić co tu się stało, ale w tym samym czasie poczułem ból na stopie.
Rozejrzałem się szybko po podłodze, było mnóstwo szkła, a ja stałem w jego centrum.
Czułem, że jedno z odłamków wbiło mi się do stopy i musiałem jak najszybciej wyciągnąć go z niej.
Nie wiem jak, ale doczłapałem do sofy, na którą opadłem.
Położyłem lewą stopę na prawym kolanie i oceniłem jej stan.
Jak najszybciej wyciągnąłem go i poczułem ulgę.
Dziewczyna uważnie się mi przyglądała, nic nie mówiąc.
-Co to za kartka?- wskazałem na biały papier w jej rękach.

~~Darcy~~
Moja ciekawość wzięła górę i bez sprzątnięcia rozwalonej lampy, zaczęłam manewrować między odłamkami po pokoju, szukając kolejnych dwóch kopert od mamy.
Musiałam się trochę natrudzić by je odnaleźć, ale gdy już to zrobiłam, otworzyłam kopertę z moim imieniem.
Z każdym kolejnym słowem, ręce trzęsły mi się co raz bardziej.
Kochana Darcy
Z trudem mi to przychodzi, ale nie mogę Was przez całe życie okłamywać.
Gdy miałaś zaledwie kilka miesięcy, twój i Harr'ego ojciec kazał mi Cię oddać. Mimo, że kochałam Was obu to dał mi wybór. Urodzę dziecko i go oddam, albo on weźmie mi Harr'ego i już nigdy go nie zobaczę. Była by to najgorsza z możliwych opci, ponieważ wiem do czego zdolny był mój mąż.
Z ciężkim sercem oddałam Cię do adopcji. Jednak po kilku latach nie mogłam wytrzymać ze świadomością, że nie ma ciebie przy mnie. Moja przyjaciółka pewnego dnia zaadoptowała dziewczynkę. Gdy przyszłam do niej na kawę, zobaczyłam Ciebie. Byłaś podobna do ojca.Bez dwóch zdań wiedziałam, że jesteś moim dzieckiem i po wielu papierkowych robót, miałam Cię z powrotem w ramionach. Jednak David zdenerwował się i wyszedł z domu, już nigdy nie wracając.

Do końca moich dni było mi ciężko ze świadomością, że Was obu okłamuję.

Tak, ty i Harry jesteście rodzeństwem. Widziałam jak nigdy nie kwapiliście do siebie żadnej przyjacielskości i dobroci. Nie wiedziałam jak mam Wam to przekazać. Mam nadzieję, że porozmawiasz o tym razem z Harrym. 

Przepraszam...

Chwyciłam do ręki drugą zamkniętą kopertę w dłonie i zaczęłam obracając ją, przyglądać się jej.
Ciekawe co napisała Hazzie? 
Siedziałam, patrząc na skrawek białego papieru na którym zostały zapisane tak ważne informacje.
To wszystko jest jak z głupiego filmu, w którym główną rolę odgrywam JA.
Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi frontowych, przeraziłam się, że mogą to być ludzie Dereca.
Nie ruszałam się, ciężko oddychając. Kroki stawały się co raz bardziej wyraźniejsze. Zacisnęłam mocno powieki, czekając na jakikolwiek  ruch tej osoby.
-Darcy, co się stało?- poczułam na swoich mocne dłonie Drake'a, na co moje mięśnie rozluźniły się minimalnie, jednak na dotyk mężczyzny uciekam i tak samo stało się w tym przypadku.

Jednak gdy zapytał mnie o kartkę w mojej ręce, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Ja.. ja...- nie mogłam wypowiedzieć nic więcej.
Patrzył na mnie przeszywającym wzrokiem, czekając na odpowiedź z mojej strony.
Jednak ja nie potrafiłam.
-Przepraszam...- powiedziałam tak cicho, że nie wiem czy w ogóle mnie usłyszał.
Wstał i podszedł do mnie.
-Chodź.- podał mi rękę, ale ja jej nie chwyciłam. Wstałam bez jego pomocy i poszłam za nim, aż do drzwi wyjściowych. Chwycił jeszcze z lady stołu kuchennego kluczyki do auta mojego brata.
Wsiedliśmy do samochodu i w ciszy obserwowałam to co dzieje się za oknem.
-Co to za kartka?- zapytał jeszcze raz, tylko tym razem patrzył przed siebie.
-List.
-Zasmucił Cię. Kto do ciebie pisał i co?
-Nie twoja sprawa.- odburknęłam i ponownie odwróciłam głowę w stronę szyby.
Wjechaliśmy w ulicę domów jednorodzinnych. Znałam tą ulicę bardzo dobrze. Zatrzymaliśmy się pod jego domem.
Gdy on już dawno wysiadł, ja dalej siedziałam na swoim miejscu zastanawiając się za i przeciw wejścia do środka.
Otworzył mi drzwi, a ja popatrzyłam na niego.
-Idziesz?- zapytał, gdy ja jednak nie zrobiłam żadnego ruchu, przykucnął przy mnie i chwycił za rękę.
Jednak szybko się wzdrygnęłam i odsunęłam jak najdalej było to możliwe od bruneta.
-Darcy, nigdy nie zrobił bym ci krzywdy. Zaufaj mi na nowo.- uśmiechnął się i odsunął bym mogła wyjść. Zrobiłam to dość niepewnie idąc do drzwi wejściowych. Chwyciłam trzęsącymi się rękami za klamkę. Wiedziałam, że Drake obserwuje każdy mój ruch.
Weszłam,  ściągnęłam buty i nie zważając na chłopaka powędrowałam w górę schodami, aż do sypialni na strychu.

~~Drake~~
Moje serce cierpi gdy patrzę na tak dobrze mi znaną osobę, a jednak tak obcą. Nie mogę  sobie wyobrazić jak wiele musiała wycierpieć. Boi się mnie i wszędzie dostrzega zło. Jest jak mała dziewczynka : bezbronna. Trzeba ją chronić przed złem i niebezpieczeństwem.
Jeszcze niegdyś była jedną z osób, która pracowała dla gangów, a dziś?
Zanim się spostrzegłem, szatynki nie było przy mnie. Rozglądnąłem się po kuchni i salonie, ale tam też jej nie było.
Gdy chciałem wyjść sprawdzić w pokojach na górze, dalszą drogę zatarasowała mi blondynka. Wpijając się w moje usta. Odciągnąłem ją od siebie.
-Oj kochanie. Długo Cię nie było, gdzie byłeś?- powiedziała zmysłowym głosem Taylor.
-Nie teraz.- odburknąłem.
-A kiedy?- oburzyła się.
Ominąłem ją i wszedłem do pokoi na pierwszym piętrze, a następnie na strychu.
Leżała skulona na łóżku. Była taka bezbronna.
Poczułem obecność Tay za sobą.
-Co ona tu robi?!-krzyknęła na wstępie.
Darcy podniosła powoli zmęczone powieki. Oczy miała jak by wszystkie emocje w jednej chwili wyparowały z niej.
-Uspokój się!- odwarknąłem jej.
________________________________________________________________
Hej.
Już na wstępie mówię, żebyście komentowali
Bo wiem, ze wchodzicie :/ Wiem, że oczekujecie z mojej strony więcej 1D, ale to nie ten czas i nie ta chwila na nich. Jest Harry i tylko ma być on. (przepraszam jeśli zawiodłam) Jednak w następnych rozdział pojawią się i będzie ich znacznie więcej :)
Więc no do zobaczenia. Przeczytaj, skomentuj!

piątek, 6 marca 2015

Rozdział 38 cz.I

Darcy i Harry.
Tak bardzo mi przykro, że nie będę mogła patrzeć na swoje wnuki, pomagać Wam w wielu problemach i pocieszać.
Piszę z wielkim żalem, że to wszystko za nie długi czas zakończy się i zapomnicie o mnie.
Nigdy nie mówiłam Wam o moich problemach. Musicie mnie zrozumieć, taka była moja wola. Nie chciałam  nic mówić o mojej chorobie. Widziałam jak każde z was żyje własnym życiem.
Byłam chora na  raka. Na szczęście nie musieliście mnie oglądać jak cierpię. Wiem, że umrę dość szybko. Słyszałam, że lekarze dają mi nie więcej niż kilka tygodni. Wiele razy chciałam o tym porozmawiać, ale brakowało mi odwagi by wydusić to z siebie. Możliwe, że stchórzylam pisząc jedynie list i odchodząc od was bez słowa wytłumaczenia. Boję się tego bardzo, ale wiem, że będę mogła nad Wami czuwać tam w górze. Mam jeszcze dla was osobne listy, które chce byście przeczytali wspólnie. Wiem, że nigdy za sobą nie przepadaliście, ale prawda może się okazać bardzo szokująca. Chciałam bym, abyście potem te listy przeczytali sobie nawzajem. 
Kocham Was najmocniej na świecie. 
Wasza mama.

Nie wieżę w to, że mama wszystko wiedziała i nic nam nie powiedziała. Jak mogłam być tak ślepa, by nie zauważyć co się z nią dzieje?!
Czuję się temu winna, może gdybym zareagowała w jakiś sposób. Dziś mama była by wśród żywych?!
O jakie listy jeszcze jej chodziło? Znalazłam jedynie ten list i nic więcej.
Nie chciałam go szukać teraz, gdy szkło leży na dywanie.
Kilka łez wypłynęło z oczu prosto na rozgrzane policzki.
Wszystkie problemy kumulują się w jednym czasie, tak jak by się zmówiły przeciw mnie.
Powoli wstałam z podłogi chcąc się dostać na drugi koniec salonu.
Chciałam się położyć i zasnąć na bardzo długo. Tylko w śnie mogłam kontrolować co będzie się dalej działo.
Postanowiłam przeskoczyć niewielką odległość. Jednak nie powiodło się tak jak bym tego chciała.
Skoczyłam prosto na wielki odłamek szkła, na co krzyknęłam z bólu.
Dokuśtykałam do sofy i ostrożnie zaczęłam wyjmować szkło.
Wbił się za mocno by mogłam go wyjąć. Patrzyłam bezradnie na spływającą krew, a wściekłość ogarniała mnie co raz bardziej.
Chciałam wykrzyczeć całemu światu jak bardzo go nienawidzę.
Zaczęłam jednak bezradnie walić pięściami o bezgłowie sofy.

~~Tessa~~
Wróciłam do  domu Harr'ego.
Było w nim dziwnie cicho. Weszłam w głąb willi.
-Harry?
Nikt mi nie odpowiedział, jedynie cisza.
-Darcy?
i znów to samo. Wchodziłam do pokoi po kolei, jednak w żadnym z nich nie znalazłam żywej duszy.
Przystanęłam  przed pokojem spotkań gangu Hazzy.
Słyszałam za nimi głosy, więc bez uprzedzenia weszłam do niego.
-Tessa!- ryknął na mnie potężny głos chłopaka.
Podszedł do mnie i wyprowadził za ramię z pomieszczenia na korytarz.
-Miałaś tam nie wchodzić.- wskazał na miejsce z którego właśnie wyszliśmy.
-Gdzie jest Darcy?
-Nie wiem gdzieś polazła ta żmija.
-Harry czy ty siebie słyszysz?! Od kiedy stałeś się taki nieodpowiedzialny?! Co musiało by się stać byś zrozumiał jak postępujesz nie fair wobec niej?!
-Zamknij się! Irytujesz mnie!- wrzasnął i zatrzasnął za sobą drzwi.

~~Drake~~
Razem z Jakem, Jacobem, Oliverem  i resztą osób pracujących u nas sprawdzaliśmy i podrasowywaliśmy nasze auta do wyścigu, który ma się odbyć jutro.
Siedziałem pod autem zamontowując tłumik , gdy nagle usłyszałem swój telefon.
Wyszedłem z pod czterech kółek i odebrałem. Było dobrze po 2 w nocy, więc zdziwił mnie fakt, że ktoś do mnie jeszcze o tej porze dzwonił.
(T-Tessa D-Drake)
D-Hallo?
T-Drake?
D-Tessa, co się stało?
T-Nie mogę znaleźć Darcy.
D-Jak to?
T-Proszę, pomóż mi bo na Harr'ego nie mam co liczyć.
D-Spokojnie, znajdzie się. Poszukam w jej ulubionych miejscach i dam Ci znać. Siedź w domu gdyby wróciła.
T-Jasne, pa.
Rozłączyła się, a ja wziąłem swoją skórzaną kurtkę i kluczyki od motoru.
-Gdzie idziesz?- powiedział Jacob, zwracając tym  samym uwagę wszystkich na mnie.
-Muszę znaleźć Darcy.
-Co?- podszedł do mnie Jake.
-Znikła. Mogło się jej coś stać.
-Jedziemy z tobą.
-Nie. Dam wam znać, jak się znajdzie, a wy podrasujcie do tego czasu auta.-powiedziałem na odchodne i już za chwilę jechałem 120 km/h główną drogą.
Nie miałem pojęcia gdzie zacząć jej poszukiwanie. Zajechałem nad jezioro ale nie było po niej ani śladu. Wracałem okrężną drogą. Między jednorodzinnymi domami i tym jednym szczególnym.
Świeciło się w nim nikłe światło, co mnie jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu, że warto to sprawdzić.
Gdy zajechałem na podjazd, zobaczyłem na nim już zaparkowane sportowy samochód.
________________________________________________________________
Hej hej! :D
Przepraszam za moją zwłokę, ale no jest kolejny. Smuci mnie fakt, że nikt nie komentuję mimo, że wiem iż wchodzicie ...
Minął 21.02.2015 rok od założenia tego bloga :D.
Podsumowanie roku dodam ok. niedzieli ;)
Komentujcie i do zoba.