środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 48

Ten rozdział dedykuje Baki, która wiernie czyta i jako jedyna komentuje to co piszę, przez co dodaje mi chęci do tworzenia i pisania tych bzdur :D Bardzo Ci dziękuję, za poświęcenie naprawdę nie wiele czasu na napisanie komentarza ;)
_______________________________________________________________________________
Każdy dzień jest inny i różni się od pozostałych, czasem tylko minimalnym szczegółem. Jeśli żyjesz tak jak dyktuje Ci serce, to uwierz, że nie zaznasz nudy.

Auto zatrzymało się w lesie, gdzie przed nami była jedynie dróżka, a dookoła drzewa.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytałam, odwracając się do niego.
-Niespodzianka.- uśmiechnął się co nie było normalne, ponieważ on rzadko kiedy miewał przebłyski dobroci wobec mnie. Wysiedliśmy z samochodu idąc drużką przed nami. Miałam wiele pytań typu dlaczego tu przyjechaliśmy? Czemu akurat tutaj? Co on zamierza?
Nie chciałam go denerwować dlatego postanowiłam iść w ciszy za nim. Po może 5 minutach znaleźliśmy się na polu gdzie trawa była po kolana. W oddali majaczyły jakieś osoby, jednak nie mogłam z tej odległości określić kim one były. Po chwili gdy znaleźliśmy się przy nich okazało się, że to Tessa, Zayn i Liam którzy trzymają w dłoniach bronie.
-Co wy...- nie dane było mi dokończyć ponieważ przerwał mi Harry.
-Od dziś będziesz ćwiczyć co drugi dzień ponieważ nie chcę Cię odwiedzać na cmentarzu.- nie zaśmiał się. Przez cały czas był jak najbardziej poważny.
Kto by się spodziewał, że Harry Styles, jeden z najbardziej poszukiwanych ludzi listem gończym będzie martwił się o swoją młodszą siostrę. Mimo wszystko on ma serce dla osób mu bliskich.
-Co tu robi Tessa?- zapytałam Zayna, gdy Hazza poszedł się z nią przywitać.
-To ty nic nie wież? W takim razie niech lepiej powie ci sam Harry.- po tym wrócił do dalszego strzelania w manekina. Zdezorientowana popatrzyłam po wszystkich i natrafiłam na zaciekawiony wzrok Tessy. Podeszli do mnie, a ja oczekiwałam od nich jakiś wyjaśnień.
-Czemu ty tu jesteś?- zapytałam, przechodząc do sedna sprawy.
-Darcy, ona również jest zamieszana w to co my.
-Ale jak?- niby nie zdziwiła mnie ta odpowiedź, to jednak nadal miałam wiele pytań.
-Tessa była poniżana i robiła za dziwkę jednego z chłopaków gangu Rozeta (gang z którym nasi mają na pieńku) gdy była na krańcu wytrzymałości udało mi się ją uratować z tego otoczenia.- po tych słowach, wtuliła się w niego, a mi było trudno w to uwierzyć.
-No to co mam robić?- zapytałam, przerywając im.
-Chodź.- wziął mnie pod ramie i po chwili wręczył mi w dłonie jeden z pistoletów.
-Posłuchaj co masz zrobić. To jest Pistolet  ASG  STI   Combat Master (16780), masz zrobić trzy strzały w klatkę piersiową, po czym rozebrać na części cały pistolet i złożyć na nowo. Na wykonanie całości masz 15 minut. Czas start.- powiedział to z taki emocjami, że aż w ogóle.
Szybko zabrałam się do roboty i udało mi się skończyć 5 minut przed końcem. Dwa razy strzeliłam w do samo miejsce w okolicach serca, a za trzecim chybiłam ale mimo to byłam z siebie zadowolona, ponieważ przez długi czas nie miałam w ręku przedmiotu do zabijania.
-Musisz jeszcze dużo poćwiczyć, ale za skończenie przed czasem dodatkowe punkty masz u mnie.- podszedł do Harry i zabrał z rąk pistolet. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i mimo wszystko odpocząć, ponieważ do złudzenia ta praca jednak była męcząca. Za tydzień zaczynam szkołę więc mój plan zajęć będzie strasznie napięty.
Gdy wszystko było gotowe, ruszyliśmy do swych aut. Pierwszy raz widziała Tesse prowadzącą sportowy samochód. To było takie niepodobne do niej, wydawała się taka cicha i spokojna, a tym czasem ukrywała takie rzeczy. Po prostu szok.
-Mogę prowadzić?- zapytałam, gdy Harry otwierał drzwi od strony kierowcy.
-Żeby nas pozabijać przy pierwszym lepszym drzewie?- zakpił, patrząc na mnie z kpiną.
-Chyba nie muszę Ci przypominać, kto wygrał z Zaynem.- triumfalny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, a on przewrócił oczami, ustępując mi swoje miejsce.  Z uśmiechem zasiadłam za kierownicą, podczas gdy Hazza z podirytowaniem zajął moje miejsce jako pasażer. Dziwne uczucie, gdy to ja a nie on prowadzę jego samochód. Byłam zadowolona, ponieważ nielicznie mogli używać jego aut, nawet chłopakom nie zawsze je pożyczał.
-Czemu wcześniej mi nie powiedzieliście?- zaczęłam przerywając niezręczną ciszę.
-Nigdy nie pytałaś.- powiedział beznamiętnie, wzruszając ramionami. Przewróciłam oczami na jego słowa, przyśpieszając. Jechałam 120km/h i nagle usłyszałam dźwięk syren policyjnych, a w wstecznym lusterku zobaczyłam policjantów w radiowozie.
-O fuck!- zatrzymałam się i przywaliłam w kierownicę dłońmi ze złości.
-Brawo. Ostatni raz Ci ulegam, proszę teraz sobie raź.- powiedział to tak spokojnie, jak by to była kolejna lekcja pokory z jego strony. Chciałam mnie zirytować, bym zaczęła go błagać o pomoc, jednak ja nie miałam takiego zamiaru. Dam sobie radę sama, bez niego. On jest tutaj jedynie zbędny.
Policjant zapukał w okno, dlatego otworzyłam go i popatrzyła na niego. Aż zaparło mi dech w piersiach gdy zobaczyłam przystojnego policjanta, opierającego się o drzwi auta i dokładnie się mi przyglądającego. Kruczoczarne włosy, brązowe oczy i idealnie uwydatniona linia szczęki.
-Czy wie pani ile pani jechała?- jego głos był stanowczy, taki męski z nutką chrypki. Powstrzymywałam się od nie pocałowania go chodź tak bardzo chciałam.
-Tak. Taka prędkość wydawała się stosowna.
-Stosowna? To nie jest dwupasmówka, tylko droga miejska gdzie nie gdzie znajdują się domy rodzinne. Proszę wysiąść i pokazać dowód rejestracyjny i prawo jazdy.
Wysiadłam tak jak kazał, ale nie wzięłam w dłonie tego o co mnie poprosił. Gdy stałam tak na przeciw niego czułam się taka niska. Jego ciało było perfekcyjnie umięśnione.
-Poproszę ...- nie dokończył, ponieważ podeszłam do niego i przejechałam ręką zmysłowo po jego torsie. Przez cały ten czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
-Proszę pani jestem na służbie.- powiedział stanowczo i odsunął mnie lekko do tyłu.
-No ale nikt nie musi o tym wiedzieć.- wymruczałam, ponownie przybliżając się w jego stronę.-Wystarczy, że puści mnie pan wolno.- podniosłam się na palcach, na wysokość jego twarzy. W jego oczach były widoczne iskierki szczęścia, pożądania, a nawet rozbawienia.
Nie opierał się gdy przybliżałam swoje usta do jego. Nawet uśmiechnął się i sam złączył nasze usta. Wodziłam swymi dłońmi po jego wyrzeźbionym ciele, nie przestając odwzajemniać jego pocałunków. Gdy jednak zabrakło nam tchu, musieliśmy się od siebie odsunąć. Popatrzyliśmy na siebie z uśmiechami satysfakcji.
-Dasz mi swój numer?- zapytał z lekką niepewnością w głosie. Przytaknęłam ruchem głowy i wpisałam w jego telefon mój numer. Uśmiechnął się i na pożegnanie powiedział, że na pewno zadzwoni.
Zapomniał o całej sprawie, udało mi się tak omotać go do tego stopnia, że zapomniał o mandacie. Z triumfalnym uśmiechem wsiadłam za kierownicę, patrząc na Harrego.
-No i co? Dałam sobie świetnie radę bez Ciebie, a na dodatek umówiłam się z nim.- wystawiłam mu język, a ten jedynie przewrócił oczami. Odpaliłam auto i odjechałam do domu.

***
-Nie więżę! Jak można być tak głupim?!- do salonu wszedł Harry, drąc się na mnie podczas gdy ja ściągałam buty. Byłam podirytowana jego zachowaniem. Dlaczego dopiero teraz wybuchnął swoją złością?! Nie mógł tam w aucie, tylko robi aferę na cały dom! Jeśli chce zwrócić na siebie uwagę, to przepraszam bardzo ale nie chcę być częścią tego wszystkiego.
-Mimo wszystko dałam sobie radę, podczas gdy ty siedziałeś jak ta cipa nic nie robiąc!- podeszłam do niego, a wzrok wszystkich siedzących w salonie przeniósł się na nas.
-Bo to miała być twoja lekcja!- wykrzyczał.
-Zajebiście! Ja przynajmniej nie muszę płacić gównianych pieniędzy nikomu, nie tak jak ty. Widziałam mnóstwo niezapłaconych mandatów w twoim biurku.- warknęłam, a w tym samym czasie jego oczy nie były już tak zielone jak zawsze. Teraz przybrały barwę czerni. Przełknęłam gulę stojącą w moim gardle i zrobiłam krok do tyłu.
-Grzebałaś w moich rzeczach?- zrobił się czerwony ze złości, a dłonie zacisnął w pięści podchodząc do mnie. Starałam się z każdym jego krokiem odsuwać tyle samo, jednak po chwili natrafiłam na ścianę. Chwycił mnie za nadgarstki mocno ściskając aż pisnęłam z bólu.
-Jeszcze.Raz. Zobaczę. Że grzebiesz. W moich. Rzeczach. To. Porozmawiamy. Inaczej.- wysyczał z taką furią, że bałam się, aby mnie nie pobił. Wiem do czego jest zdolny, gdy jest zły. Wtedy nie kontroluje się.
-Harry opanuj się. Puść ją.- obok brata stanął Niall z Liamem, którzy próbowali go odciągnąć ode mnie. Gdy po kilku próbach udało im się, a on usiadł na sofie, byłam na niego zła.
-Jesteś jak każdy! Pieprzony dupek! Idź się lecz jebany psychopato!- wykrzyczałam i gdy chciałam wyjść z domu poczułam szarpnięcie do tyłu. Nie zdążyłam zareagować i upadłam, poczułam na sobie ciężar, którym okazał się Harry. Przywalił mi w policzek z taką siłą, że ból przeszył całą twarz, a ja krzyknęłam. Chłopaki od razu do niego pobiegli starając się go odciągnąć jednak na marne. Tym razem uderzył mnie w drugi policzek i tak kilka razy, a nawet czasem z pięści. Czułam krew sączącą się po twarzy, nie krzyczałam bo to i tak nic nie da. Zacisnęłam jak tylko mogłam wargi, aż poczułam metaliczny posmak w ustach. Zanim go naprawdę ode mnie odciągneli, skopał mi brzuch nogami, więc zwijałam się z bólu nie mogąc wstać.
-Następnym razem uważaj co mówisz!- krzyknął na odchodne, zanim chłopaki nie wyprowadzili go na taras.
-Darcy?- poczułam jak ktoś mnie podnosi, jednak byłam zmęczona więc nie zamierzałam otwierać oczu by spojrzeć kto mnie niesie. Po chwili poczułam miękki materac pod sobą. Już chciałam przykryć się kołdrą, gdy ten ktoś przytrzymał ją uniemożliwiając mi tą czynność. Popatrzyłam na jak się okazało Nialla z pytający wyrazem twarzy. Chodź jednak wydaje mi się, że wyszedł z tego jedynie grymas.
-Mała, musimy Cię opatrzyć.- usiadł obok mnie w tym samym czasie gdy drzwi do pokoju otworzyły się, a przez nie weszła Tessa, Eleonor, Sophie i Perri. Blondasek odsunął się robiąc im miejsce.
-Chwilę poszczypie.- poinformowała Perri, przemywając mi twarz wodą, a następnie wodą utlenioną. Przez cały czas miałam zamknięte oczy ponieważ miałam już wszystkiego serdecznie dość. Chciałam się po prostu położyć i zasnąć, by nie myśleć o tych wszystkich problemach. Przez cały czas Niall siedział obok i trzymał moją prawą dłoń, głaszcząc ją kciukiem. Gdy oznajmiły, że skończyły poprosiłam je aby podały mi lustro. Gdy zobaczyłam w nim siebie, nie mogłam uwierzyć jak moja twarz została pokiereszowana. Prawe na całej twarzy widniały plastry i bandaże. Podziękowałam im i poprosiłam aby wyszły. Tak szybko jak zamknęły drzwi wtuliłam się w rozgrzane ciało Horana.
-Prześpij się chodź trochę.- wyszeptał, kładąc nas na jednej poduszce. Wszystko mnie bolało, co nie uszło uwadze Niallowi, ponieważ od razu odsunął się ode mnie i gdy chciałam powiedzieć, że chce aby dalej mnie przytulał on jak by czytał w moich myślach, bo ostrożnie przytulił mnie ramieniem kładąc obok mnie.
-Zostaniesz ze mną?- kiwnął głową na ,,Tak". Więc po chwili mój oddech się wyrównał i zapadłam w błogi sen.
___________________________________________________________________________
Hej i czołem ziomeczki ;)
Wybaczcie jeśli moja ortografia mnie przerosła ale nie miałam wiele czasu by jeszcze sprawdzić rozdział. Mam dla was Niespodziankę jak obiecałam.
Luknijcie, to kolejne wydarzenia które będą opisywane w najbliższym czasie ;) Mam nadzieję, że to ciepło przyjmiecie i do zobaczonka :D

niedziela, 21 czerwca 2015

Info o rozdziale

Dlaczego nie ma rozdziału? Będzie w środę :) Mam nadzieję, że poczekacie i mam niespodziankę dla wytrwałych :D do tego czasu was przepraszam i do zobaczonka ;)

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 47

Gdy zadajesz za dużo pytań, nie ważne czy to na temat życia, czy innych spraw. Za każdym razem dostajesz odpowiedź ale nie zawsze taką jakiej oczekujesz i wtedy musisz się z tym pogodzić. Jednak ty zadajesz ich więcej i więcej aż pewnego dnia gubisz w nich sens tak samo jak w życiu.

Zatrzymałam samochód w garażu, a za mną wjechali inni. Wysiadłam z niego i szybko podążyłam ku drzwiom jednak zostałam zatrzymana i pociągnięta do tyłu.
-Nie tak szybko młoda.- zaśmiał się Harry, a reszta przyjaciół wyminęła nas sprawnie i po chwili zostaliśmy w garażu tylko my. On natomiast zawiązał mi oczy przepaską na co zaczęłam panikować.
-Co ty robisz?! Odwiąż ją!- mój ton głosu był spanikowany bo nie wiedziałam co mam zrobić, a lenki które zawzięcie nie chciały odpuścić, wracały za każdym razem.
-Spokojnie, zaufaj mi mała.- wyszeptał w celu uspokojenia go. Podał mi rękę, a ja ją ścisnęłam. Sterował mną jak marionetką i to od niego zależałam gdzie pójdę i jaki krok wykonam. Nagle zatrzymaliśmy się, a ja mogłam usłyszeć szmery dochodzące z różnych stron. Nagle opaska została ściągnięta i wszyscy zaczęli śpiewać ,,Happy Birthday". Tego to bym się nie spodziewała, oni naprawdę byli niesamowici i zaskakują mnie za każdym razem co raz bardziej. Podeszłam do Jake, Jacoba, Olivera i Draka.
-Dziękuję wam jeszcze raz za te urodziny.- po tych słowach mocno ich przytuliłam i zanim Jacob zdążył cokolwiek powiedzieć, zdążyłam od nich się oddalić. Tort był naprawdę bajeczny i wiele wysiłku musiała w niego włożyć osoba robiąca go. Poczułam muskularne ramiona owijające się wokół mojej tali. Odwróciłam głowę w tył by napotkać wzrok Horana wpatrzonego wprost na mnie.
-Hej.- powiedziałam i chwyciłam go za tył głowy, dzięki temu przybliżając jego twarz do mojej. Pocałowałam go lekko w policzek, a on szybko się odsunął.
-Co się stało?- okręciłam się w jego ramionach twarzą do niego.
-Wcześniej mnie olałaś gdy chciałem z tobą zatańczyć,a teraz udajesz jak by nic się nie stało?- wydawało mi się, że nie przejął się tym skoro to ON mnie przytulił i nadal to robi! Chwyciłam jego dłoń i poszliśmy w stronę tańczących i pijanych już ludzi. Muzyka dudniła w uszach, a mi wydawało się jak gdyby impreza dopiero teraz się rozkręcała.
Niall przyciągnął mnie bliżej siebie, a swoje ręce ułożył na mojej tali. Ja natomiast zawiesiłam je na jego karku.
-Jesteś taka piękna.- wymruczał, przytulając się do mnie. Na te słowa mój żołądek zacisnął się. Wiele razy chciałam to od niego usłyszeć i ten dzień naprawdę nadszedł.
Tańczyliśmy tak z 3 może 4 piosenki, na zmianę uzupełniając je alkoholami w różnej postaci.
Czułam, że jestem już mocno wstawiona jednak film jeszcze mi się nie urwał więc jest dobrze.
-Chodźcie, robimy shoty!- krzyknął, podchodząc do nas Max. Ten widok jest dla mnie dziwny, widząc go chodzącego wśród nas. Minie naprawdę wiele zanim się do niego przyzwyczaję.
Poszliśmy za nim do ludzi zgromadzonych na środku salonu wokół stołu na którym leżał Bryan (chłopak odpowiedzialny za wyposażenie chłopaków podczas akcji) i dziewczynę zlizującą z jego torsu wódkę. Gdy skończyli, a Drake podał ich wynik spytał kto następny, a Niall pociągnął mnie tym samym zgłaszając nas. Nie chciałam to po pierwsze, a po drugie nie wiedziałam  do końca jak mam to zrobić. Podczas gdy Horan już ułożył się wygodnie na stole, a chłopaki wlali mu wódki do pępka idąc do szyi, a na koniec podając mu plasterek cytryny popatrzył na mnie, że mogę zacząć. Ja jednak stałam speszona wśród ludzi nie wiedząc co mam zrobić, on chyba to zauważył ponieważ zaczął mnie instruować.
-Najpierw musisz wyssać wódkę z mojego pępka idąc i zlizując ją z mojego torsu, a na koniec łapiąc z moich ust cytrynę.- kiwnęłam głową, że rozumiem i zrobiłam to co kazał.
Już po chwili chwyciłam w zęby cytrynę, którą on szybko wyjął z moich ust i zaczął namiętnie całować.
-Jeśli chcecie się pieprzyć to sio na górę.- zaśmiał się Jake,  a ja popatrzyłam na niego z morderczym wzrokiem. Odeszłam z tłumu, a blondasek za mną. Byłam na tyle pijana, że ledwo wiedziałam co mówię.
Nagle obok mnie przeszła Taylor. Kto ją tu zaprosił ja się pytam?!
Podeszła do Drake i namiętnie go pocałowała, po czym z uśmiechem wygranej patrzyła na mnie.
-Co za suka.- nie wiedziałam nawet kiedy te słowa wyszły z moich ust.
-Co mówiłaś?- zapytał Niall, a ja poruszałam głową na znak, że nic.  Po tym poszliśmy razem do kuchni po kolejne napoje. Przy blacie siedział Harry i gdy wydawało mi się, że jest pijany on wyglądał na naprawdę czujnego. Podniósł swój wzrok na nas, nagle zmieniając swój nastrój. Zrobił się jak by zły ale nic nie mówił, za co byłam mu wdzięczna. Niall podał mi już gotowego drinka, z którego ja upiłam łyka.
-Wydaje mi się, że wystarczy tego alkoholu w twoim organiźmie.- nagle będzie mnie pouczał co jest dla mnie dobre, a co nie? Niech da sobie spokój bo ja i tak będę robiła co uważam za słuszne.
Wyszłam z kuchni, pozostawiając ich sam na sam.

~~Harry~~
Siedziałem czekając na Tesse, która miała zadzwonić do swojej koleżanki, która zgodziła się dziś popilnować Emily. Gdy do tego samego pomieszczenia weszła Darcy, a za nią Horan myślałem, że mnie coś trafi. Wydawało się, że ostatniej nocy wyraziłem się jasno co do niego ale najwidoczniej nie podziałało. Oczywiście jeśli Niall ją kocha zrozumiem to, ale on tyle kobiet poniżył, że nie chcę by i moja siostra musiała przez to przechodzić. Nie wybaczył bym mu tego pomimo iż jest moim przyjacielem i powinniśmy sobie ufać mimo wszystko.
Nie chciałem by Darcy więcej piła, bo gołym okiem można zauważyć, że jest mocno wstawiona, a chcę by zapamięta te urodziny jak najlepiej bo wiem, że wcześniej nigdy ich nie obchodziła.
Gdy ona wyszła i został tylko Horan, postanowiłem ponowić moje słowa z poprzedniego dnia.
-Czy ty ją kochasz?- wypuściłem powietrze z płuc, będąc zmęczony tą bezsensowną rozmową. Wiedziałem, że gdyby było inaczej on i tak nigdy nie powie mi prawdy.
-Stary, nie wiem... Gdy widzę ją z innym to czuję się zazdrosny i dopiero gdy ona stoi obok mnie i zwraca uwagę tylko na mnie czuję się najszczęśliwszy na świecie.
Tego nie powiedział mi wczoraj, więc zaskoczył mnie i to bardzo. Uśmiechnąłem się do niego lekko, po  czym poklepałem go po ramieniu wstając z krzesła.
-Wszystko będzie dobre, tylko nie rezygnuj.
-Harry, to ty zaprosiłeś Taylor do naszego domu?- w drzwiach pojawiła się Tessa, a ja nie wiedziałem co ona do mnie mówi.
-Ale jak to?- popatrzyłem na nią by wytłumaczyła mi to.
-No sam popatrz. -pociągnęła mnie za koszulę wprost do salonu gdzie na kanapie siedziała ONA z Drakiem. Krew w moich żyłach zabuzowała. W tej chwili nie umiałem zapanować nad sobą, podszedłem do niej i podniosłem za chudziutkie ramiona.
-Co ty odpierdalasz?!- krzyknął zły Drake, wstawiając się za nią.
-Ty dalej z nią jesteś?- zakpiłem, jednocześnie będąc rozczarowany jego zachowaniem. Wiedziałem, że Darcy stoi nie daleko i przygląda się całemu zajściu. Collins jedynie kiwnął głową.
-W takim razie oboje w tym momencie możecie stąd wyjść.- warknąłem w ich stronę, a oni mamrocząc coś pod nosem udali się do wyjścia. Chwyciłem jeszcze za rękę Swift odwracając do siebie.
-Nigdy więcej nie chcę Cię widzieć i lepiej dla ciebie, żeby tak się nie stało.- warknąłem i popchnąłem ją za drzwi, trzaskając nimi od razu.
Widziałem jak mina Darcy staje się smutna, zła i rozczarowana? W jej oczach jak i na twarzy panował istny chaos emocji. Podszedłem bliżej niej, a ona wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem. Nie mogłem odczytać co w tym momencie czuje, mimo że bardzo bym chciał.
Była godzina 3 nad ranem więc ludzi już było co raz mniej. Pół godziny później impreza się skończyła, a każde z nas poszło do swojego pokoju. Natomiast Zayn, Liam, Louis, Jake, Jacob i Max rozdzielili się do pokoi gościnnych. Wydaje mi się, że Niall poszedł spać do Darcy, więc będę musiał za chwilę zainterweniować. Zanim jednak poszliśmy na górę. Posprzątaliśmy dom i wszyscy usiedliśmy w kole w salonie, a w środku były wszelakiego rodzaju trunki. Każde z nas polewało sobie, wiec po byliśmy mocno wstawieni na tyle by mieć WIELKIE problemy z dotarciem do właściwych łóżek. Wszedłem po schodach jako ostatni gasząc za sobą wszystkie światła. Tak jak już mówiłem, poszedłem sprawdzić czy nic stosownego nie dzieje się w pokoju mojej siostry. Gdy jednak tam wychyliłem głowę, zobaczyłem Darcy okrytą ramieniem Nialla, leżących na łyżeczkę.
Uśmiechnąłem się pod nosem i najciszej jak umiałem zamknąłem drzwi by ich nie obudzić. Następnie skierowałeś się prosto do mojego pokoju gdzie położyłem się obok mojej ukochanej na łóżku.

                                                                  ~~Darcy~~
To było jak uderzenie młotem. Leniwie, z cichym jękiem podniosłam się na łokciach dostrzegając na drugiej połowie łóżka przytulającego poduszkę Nialla. Zaśmiałam się po czym wstałam z łóżka i w tym samym momencie stwierdziłam, że to był błąd ponieważ zakręciło mi się w głowie i pewnie bym upadła gdyby nie chwyciła się biurka.
Kac był tak silny, że nie miałam ochoty na nic i odbierał mi wszystkie przyjemności. Chyba już nigdy nie wezmę do ust żadnego alkoholu. Chwyciłam na szybko z szafki ubrania i nie przyłożyłam zbytniej wagi by sprawdzić co to jest. Weszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Gdy wyszłam z pod prysznica wysuszyłam włosy po czym założyłam czyste ubrania. Włosy związałam w luźnego koka i gdy byłam gotowa zeszłam na dół gdzie w salonie siedzieli i oglądali mecz Zayn, Liam i Louis.
-Hej wam. Gdzie reszta?- stanęłam, opierając się o fotel, na którym siedział Liam.
-Niektórzy śpią, a ci co wstali to w kuchni albo nad basenem. Podziękowałam mu i podążyłam do kuchni gdzie każdy miał pełne ręce roboty, ponieważ każdy coś gotował lub przynajmniej starał się pomagać. Usiadłam na krześle przy stole i czekałam aż ktoś mnie zauważy. Minęło dobre 10 minut, gdy do pomieszczenia wszedł Harry, przez co wzrok każdego skierował się na niego, a następnie na mnie.
-O hej.- powiedziała Tessa z resztą dziewczyn. Tak, chłopaki zaprosili swoje panie dziś do naszego domu przez co nie będzie nudno.
Hazza podszedł do mnie i pocałował w czubek głowy, a następnie usiadł na przeciw mnie i przyglądał mi się jak by chciał coś odnaleźć.
-Co?- spytałam lekko podirytowana  tą sytuacją.
-Nie, nic.- pokręcił głową i wstał, podchodząc do Tessy, która po chwili podała mi dziwną zieloną ciecz w szklance.
-Co to?- spytałam lekko zniesmaczona.
-Wypij. Pomaga na kaca.- poklepała mnie po ramieniu. Smakowało okropnie, ale jeśli dzięki temu mój bul głowy i mdłości miną to jest tego warte.
***
Po kolejnej godzinie wszyscy już byli obudzeni i krzątali się po domu. Ja natomiast razem z Niallem siedzieliśmy na leżakach obok siebie i opalaliśmy się. Poczułam minimalny ruch obok, który pewnie wykonał Horan, jednak nie chciało mi się sprawdzać co on takiego wymyślił dlatego dalej leżałam spokojnie. Poczułam duże dłonie oplatające moją talię, które podniosły mnie do góry.
-Co do kur...?!- wykrzyczałam, nie dokańczając ponieważ wylądowałam pod wodą. Przerażona starałam się wypłynąć na powierzchnię. Szamotałam się na wszystkie strony. Fakt, że nie umiem pływać powodował dodatkową panikę. Poczułam mocny uścisk na talli który spowodował, że wynurzyłam się i szybko zachłysnęłam powietrzem. W mgnieniu oka wtuliłam się jak najmocniej w rozgrzane ciało Horana i nie zamierzałam go puścić do chwili aż wyjdzie z wody.
-Ej mała...- powiedział śmiejąc się, starając się mnie odkleić.
-Stary, ona nie umie pływać.- powiedział, wychodząc na taras Harry. Niall popatrzył na mnie zszokowany, a mi serce biło dwa razy szybciej z powodu nadmiaru wrażeń i jedynie czego chciałam w tym momencie to wyjść z basenu. Tak też się stało, ponieważ irlandczyk wyszedł razem ze mną i położył mnie na wcześniejsze miejsce.
-Wybacz mała, nie wiedziałem.- powiedział tak potulnie, że trudno mi było nie wybaczyć. Pokręciłam głową i lekko się uśmiechnęłam mówiąc, że nic się nie stało.
-Dobra, skoro gołąbeczki sobie pogruchały to Darcy  za 10 minut przy moim aucie.- powiedział mój jakże "kochany" braciszek i wszedł ponownie do domu.

__________________________________________________________________
Hej mordki! Rozdział dłuższy i już na wstępie musicie mi wybaczyć za błędy których nie chciało mi się poprawiać :p Jestem miło zaskoczona, że udało mi się napisać na czas ten rozdział. Trzeba zaznaczyć, że pisałam go od 2 w nocy do 4.30 :/ Dlatego noo bądźcie wyrozumiali :) Nie mam więcej jakiś ogłoszeń czy coś. Nie dziś :D więc do zobaczenia ;) i komentujcie bo wiem, że czytacie :D

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 46 ,,Każdy się zmienia"

W jego oczach panował istny  chaos emocji. Widziałam jak walczy sam ze sobą, trzymając moją rękę. Nie wiem dlaczego tu przyjechałam, to był impuls. Może gdybym nie pojawiła się w tamtej chwili nad basenem, teraz pewnie bym tańczyła na swojej imprezie urodzinowej. Oczywiście ja musiałam tak jak zawsze postąpić odwrotnie i wyróżnić się od  innych. Nie żałuję tego iż tu jestem, cieszę się  z tego, ponieważ to na wyścigach połowa mojego życia była oparta.
-Co ty tu robisz?- wysyczał, nie ściągając wzroku ze mnie, przez co czułam się niekomfortowo.
-Styles, daj jej spokój.- Don odciągnął go ode mnie, a oczy Harrego nagle złagodniały.
-Porozmawiamy po wyścigu ale już sami.- to brzmiało jak groźba wypowiedziana do mnie. Pokręciłam głową i odwróciłam się na pięcie odchodząc od jego bandy. Podeszłam do samochodu którym będę dziś jechać. To cacko było dla mnie idealne, aż trudno było mi w to uwierzyć, że to ja go będę prowadzić.
Usiadłam na miejscu kierowcy, a obok pojawił się Brean.
-Pamiętaj, żeby podtlenek włączyć w połowie trasy, no chyba, że bardzo cię wyprzedzi.- zaśmiał się i poklepał maskę odchodząc. Wypuściłam powietrze z płuc, koncentrując się na wyścigu. Popatrzyłam na kierowców praktycznie z każdym nawiązując kontakt wzrokowy chodź na chwilę. Byłam ciekawa kogo wystawił Harry i na odpowiedź nie musiałam czekać długo bo już po chwili obok mojego auta zatrzymała się czarno żółta Mazda RX-7, a za kierownicą siedział Malik. Wiele razy widziałam Zayn'a jak ćwiczył przed rajdami i muszę powiedzieć z ciężką ręką na sercu, że były momenty w których jeździł lepiej ode mnie, a ja tylko siedziałam na schodkach przed domem i jedynie się przyglądałam. Przełknęłam gulę stojącą w gardle i chwyciłam mocno kierownicę. Na linię startu wyszła skąpo ubrana kobieta.
-Gotowi... do startu........ START!- krzyknęła, a silniki wydały z siebie jeden głośny odgłos gotowych do boju. Dżypies kierował mnie po dość nie typowym terenie. Nikt nie blokował ruchu ulicznego, przez co mieliśmy małe pole do popisu i wiele przeszkód zwanymi autami. Moja noga  w pełni naciskała pedał gazu i ani na chwilę nie zwalniała. W szybkim tempie prześcignęłam trzech rywali i jechałam łeb w łeb z Zaynem.
-Zmiana trasy, zmiana trasy...- dżypies pokazał mi nową trasę, szybko zrobiłam drift odwracając auto o 180 stopni przez co jechałam pod prąd .
-O shit!- walnęłam pięściami w kierownicę manewrując między samochodami.
-Za ...5 mil będziesz u celu.- usłyszałam głos kobiety. Malik przywalił w moje auto, powodując że zepchnął mnie na pobliskie auto jadące teraz wprost na mnie. Szybko zahamowałam, starając się wymanewrować i nie spowodować kolizji. Zasrany Malik, zapłaci mi za to! W ostatniej chwili wyminęłam przeszkodę, ale po kilku sekundach za sobą usłyszałam głośny huk. Gdy popatrzyłam  w wsteczne lusterko zobaczyłam stojące w ogniu samochody. Starałam się tym nie przejmować. Przyśpieszyłam, zjeżdżając na prawidłowy pas. Kilka metrów przede mną jechał Zayn i tylko on dzielił mnie od wygranej. Droga do końca miała być już prosta, więc dodałam gazu przyśpieszając dzięki temu jadąc na równi z mulatem. On jednak nie dawał za wygraną i ponownie zaczął uderzać swoim samochodem o mój. Byłam na niego wściekła ale musiałam skupić się na drodze. Starałam się nie zwracać na niego uwagi. Przed nami zaczął podnosić się most, więc na mojej twarzy pojawił się uśmieszek. Gdy on ponownie chciał uderzyć we mnie, ja przyśpieszyłam na tyle ile mogłam Widziałam jak uderza o barierki. Zaśmiałam się kpiąco i pośpiesznie nacisnęłam podtlenek azotu, który wepchał mnie w siedzenie. Już kilka metrów dzieliło mnie od mostu, aż w pewnym momencie przestałam oddychać. Patrzyłam jak wszystko dzieje się w zawrotnym tempie. Dojechałam na linie mety, a wiele zebranych ludzi zaczęło wiwatować i podbiegać do mojego auta. Drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłam Jeak'a. Podał mi rękę, pomagając wysiąść z samochodu.
-Brawo młoda.- cmoknął mnie w czoło, na co zaśmiałam się odpychając od niego.
Wiele osób mi gratulowało, a ja starałam się być dla każdego chodź po części miła. Gdy już wydostaliśmy się z tłumu pierwsze co zobaczyłam to grupka stojących ludzi przy sportowych autach i wymieniających się gotówką. To Stiven, jeden z dobrych mechaników naszych samochodów dawał pieniądze Donowi.
-Hej.- podeszłam do nich uśmiechnięta. Don objął mnie potężnym ramieniem patrząc na Stiv'a z cwaniackim uśmieszkiem wyższości.
-Warto było Cię wystawić. Masz.- podał mi dużą pulę pieniędzy.
-Lubię robić z tobą interesy, dzięki.- cmoknęłam go w policzek, po czym pożegnałam się z nimi podchodząc do Jak'a informując go, że możemy iść.
-Nie uwierzysz ale mina Harrego po tym jak jego auta nie było w garażu była bezcenna.- parsknął śmiechem obejmując mnie ramieniem.
-W to nie wątpię ale teraz muszę się z nim zmierzyć.
-Nie no teraz to masz przerąbane u niego. Nie dość, że zajebałaś mu auto to wygrałaś z jego wspólnikiem. No brawo mała, ty to umiesz władować się w kłopoty.
Nie musiałam długo szukać mojego brata, ponieważ on sam wyszedł mi na przeciw.
-Chodź.- szarpnął mnie za rękę, ciągnąc za sobą między garaże gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał w rozmowie.
-No to  czego chcesz?- powiedziałam obojętnie, bo tak szczerze to mam gdzieś co mi powie.
-Masz to pieprzone 18 lat i wydaje Ci się, że jesteś pełnoletnia?!- wybuchnął złością tak nagle, że aż wzdrygnęłam się z tego powodu.
-No pewnie.- uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Przestań się tak kurewsko śmiać! Oddawaj mi klucze do mojego auta i jak wrócę do domu nie chce Cię w nim widzieć. Mam Cię dość, nie obchodzi mnie gdzie pójdziesz, a idź w cholerę ale jak najdalej ode mnie.- po tych słowach odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę auta. Podbiegłam do niego i odwróciłam w swoją stronę.
-Co ty gadasz?! Jesteś porąbany! Jakoś nigdy nie interesowało cię to ani nie przeszkadzało jak kiedyś się ścigałam!
-Może i nie, ale każdy się zmienia. Jesteś moją siostrą do cholery!- krzyknął, a ja przełknęłam gulę stojącą w gardle. Nie umiałam oderwać od niego wzroku, to co powiedział było tak dziwne, że aż niewiarygodne.
-Ja chcę żyć tak jak kiedyś. Zrozum, że każdego dnia boję się, że moje myśli zwyciężą nade mną i stoczę się, a wtedy niezostanie ze mnie nic. Dzisiejszy wyścig dał mi wiele i siłę której przez długi czas mi brakowało. Pamiętasz jak kiedyś chciałeś mnie uczyć jak strzelać i jak się bronić?- powiedziałam na jednym wdechu. Mimo jaki jest on nadal jest i będzie moim bratem. Tylko on pozostał mi z rodziny i nie mogę pozwolić by i jego stracić. Wiem, że jest nieobliczalny ale nie ma ryzyka nie ma zabawy.
 Nic nie odpowiedział, jedynie kiwnął głową na ,,Tak".
-Jeśli chcesz, to możesz mnie dalej trenować. - nie byłam pewna tych słów ale raz się żyje.
-Wracajmy.- ominął ten temat jak gdyby nie usłyszał tego co przed chwilą wypowiedziałam.
Szłam za nim do auta podarowanego przez Briana i Dona.
-To kto weźmie mustanga?- zapytałam zanim wsiadłam do wozu.
-Louis.- kiwnęłam, że rozumiem po czym zamknęłam drzwi od samochodu i włączyłam silnik, który wydał piękną muzykę dla mych uszu.
_____________________________________________________________________________
Hej mordeczki :)
Oddaję w wasze ręce ten o to rozdział. Teraz spodziewajcie się więcej scen akcji bo właśnie takie to opowiadanie m być :3. Także no dziś dużo działo się w temacie wyścigu. Jednak skoro Darcy ma wrócić do dawnego życia musiał być tego wszystkiego wstęp. Jesteśmy po za połową opowiadania i za nie długi okres czasu będzie jego koniec :p Także no to komentujcie, obserwujcie by dowiadywać się o nowych rozdziałach i do zobaczenia :)

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 45

-Słucham panów?- powiedziałam radośnie, wiedząc, że alkohol wlany w ciało daje o sobie znać.
-Zatańczysz ze mną?- powiedzieli równocześnie, na co zaśmiałam się i odeszłam od nich.
Poszłam nad basen gdzie zauważyłam Harrego z kilkoma osobami, których nie zbyt znałam. Usiadłam na pobliskim leżaku, nasłuchując o czym tak zawzięcie konwersują.
-Dziś jest ten wyścig.- powiedział Louis.
-Samochody są gotowe.- stwierdził Hazza, zastanawiając się.
-Kogo wystawiłeś?- spytał chłopak w kruczoczarnych włosach, z zimnym wyrazem twarzy.
-Myślałem nad Zaynem, co wy na to?- pokiwali twierdząco głowami.
-W takim razie musimy zaraz wyrwać się niezauważalnie z tej imprezy.
-Tak żeby cię Darcy nie zobaczyła.- poklepał Stylesa po ramieniu Liam.
-Ja jadę czarnym shelby.- poinformował ich brat, odwracając w moją stronę. Szybko zerwałam się z leżaka, wbiegając do domu. Pobiegłam do garażu, szukając wzrokiem auta o którym mówił Harry. Szybko odnalazłam klucze do niego. Otworzyłam drzwi od garażu i pośpiesznie zasiadłam za kierownicą. Obejrzałam się jeszcze w stronę otwierających się drzwi od środka domu  w których napotkałam wzrok Jake'a.
Wyścig odbywa się na nowym torze i przechodzi na główne ulice by zwiększyć adrenalinę.
Skąd to wiem? Widziałam wczoraj wieczorem na jego biurku w pokoju kartkę  z planem ale nie przyszło mi wtedy do głowy, że mógł być to plan wyścigu.

~~Harry~~
-Widzieliście Darcy?- zapytał Jacob, na co pokręciłem głową rozglądając się wokół.
-Jedziecie na wyścig?- zapytałem, a on kiwnął głową na ,,Tak".
-Ej stary, Darcy właśnie wyjechała twoim wozem którym miałeś się ścigać.- podbiegł do mnie Jake, a moje źrenice zwiększyły się.
-Co k*rwa?!- wbiegłem do garażu gdzie nie było mojego auta. Za mną przybiegli inni.
-Harry, nie mamy czasu. Musimy jechać na wyścig.-pośpieszył nas Liam.
Wziąłem klucze od lamborghini i wszyscy razem ruszyliśmy przez miasto.

~~Darcy~~
To samo uczucie wróciło. Wszystkie emocje... Najlepszy z tego wszystkiego jest moment gdy wygrywasz,  a wzrok wszystkich zwrócony jest w ciebie lub gdy wjeżdżasz na teren wyścigu.
Tak było i tym razem. Osoby odsuwały się przede mną, tworząc mi drogę na linię startu. Rozejrzałam się dookoła ale nikogo szczególnego nie zauważyłam. Rozejrzałam się po aucie, opadając na siedzenie. Ktoś zapukał w boczną szybę dlatego szybko mój wzrok pognał w tamtym kierunku dostrzegając Dona.
Otworzył drzwi, a jego wzrok nie wyrażał żadnych emocji.
-Co ty tu robisz?- zapytał, nie dając mi jednak odpowiedzieć. -Mówiłem Ci, żebyś tu nie przychodziła do puki się wszystko nie uspokoi.
-Oj proszę Cię. Dobrze wiesz,  że długo bym nie wytrzymała. Chcę, żebyś mnie dziś wystawił.- starałam się być poważna na tyle ile mogłam, ale chciałam w tej chwili uściskać go. Tak długi okres czasu minął od naszej ostatniej współpracy.
-Jeśli chcesz.- wypuścił powietrze obojętnie z płuc podnosząc wzrok znad auta. Już po chwili pojawił się uśmiechnięty Brian. Wysiadłam z auta i przywitałam się z nimi. Tyle wspomnień powróciło w jednej chwili. Przegrane wyścigi... wygrane ... szacunek i najważniejsze czyli przyjaciele z toru.
-Co ty tu robisz?- spytał radośnie Brian.
-Wyobraź sobie, że nasz mały skarb chce dziś wystartować.
-Czemu nie. Niech się sprawdzi, a teraz chodź.
Nie zbyt wiedząc o co chodzi, szłam za mężczyznami. Mieć taką władzę wśród ludzi to jest coś. Nie musieliśmy się przepychać między nimi, bo oni sami torowali nam drogę by mogliśmy przejść.
Nagle znienacka ktoś zakrył mi dłońmi oczy więc nie mogłam nic zobaczyć. Lekko się wzdrygnęłam ale dalej szłam przed siebie z niewielką pomocą osoby zakrywającej mi oczy.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyk rozniósł się gromkim echem wśród murów po obu stronach ulicy.
Gdy już mogłam zobaczyć wszystko, stałam między wieloma zaparkowanymi i wyposażonymi do wyścigu samochodami.
-Nie chciałem Cię wystraszyć młoda.- obok mnie usłyszałem ten charakterystyczny śmiech Han'a.
Byli to wszyscy z dawnych lat. Była Mia, Letty, Tej a nawet Hobbs z którym zawsze miałam na pieńku.
-Wybacz, nie jesteśmy zbyt zorganizowani ale musisz zrozumieć, nikt się tu ciebie dziś nie spodziewał.- zaśmiała się Mia, która wiele razy pomaga wyjść mi z dołka. Moje życie jest jedną tajemnicą i każdego dnia znajduję nowe poszlaki do rozwikłania kolejnego hasła.

Jestem niezwyczajną dziewczyną z Anglii. Czuję się źle okłamując własną matkę,która dała mi dach nad głową i miłość. Jednak to jest silniejsze ode mnie. Powiedziałam jej, że dzisiejszą noc spędzę u Alex, a tym czasem jadę pożyczonym autem od Jacoba na nielegalny wyścig. Nie wiem kogo mogę się spodziewać. Mam dopiero 16 lat i nie wielkie doświadczenie w rajdach. Harry dowiedział się kilka dni temu o mojej nieskromnej kartotece. Do dziś jestem pod wielkim wrażeniem, że tak idealnie potrafię to zatuszować przed rodzicielką. Jazdy po pijaku, bójki uliczne, liczne rozboje, handel narkotykami, ściganie się w miejscach publicznych nielegalnymi samochodami.
Dziś muszę wygrać ten pieprzony wyścig by pokazać kto tu tak naprawdę ma rację.
Wjeżdżając na teren zbiorowiska od razu odnalazłam wzrokiem Jake'a, a po przeciwnej stronie Harr'ego. Zaparkowałam w jedynym wolnym miejscu wśród najlepszych aut i podążyłam do Jake'a, który stał dotąd  z nieznajomymi mi ludźmi.
-Hej Darcy.- przywitał się promiennie jak to on zwykle miał w zwyczaju. Przytuliłam go szybko i zaczęłam skanować wzrokiem osoby stojące przede mną.
-Przedstawiam Ci moich dobrych przyjaciół z którymi współpracuję już dłuższy czas.

-Ziemia do młodej Styles.- przed oczami pomachał mi ręką Don. Szybko się ocknęłam, a oni uświadomili mi, że jeśli chcę wystartować to lepiej niech ruszę swój tyłeczek do wozu.
Idąc z obstawą za mną, poczułam mocno owijające się palce wokół mojej ręki i ciągnące mnie w bok.
Zobaczyłam przed sobą zmęczoną i wściekłą twarz Hazzy, która nie oznaczała nic dobrego.
_______________________________________________________________________
Hej :)
Trochę się mi przedłużyło :p no ale macie. Strasznie dużo pojawiło mi się powtórzeń co pewnie zauważyliście. Nie będę się tu nawet już tłumaczyć bo po co :D
No to do boju i komentujecie :D