środa, 22 lipca 2015

Rozdział 52



Patrzyłam w oczy Niall'a i nie mogłam zauważyć nic. Żadnych emocji, które mogłyby mi pomóc zrozumieć zdarzenie z wcześniejszego dnia. Szybko zostałam jednak odepchnięta przez Harrego do tyłu. Byłam zszokowana, jednak nie dałam za wygraną.
-Harry, chcę wszystko wyjaśnić.- zapewniał Niall, tylko czy ja chciałam znać prawdę? W jaki sposób miała mi ona pomóc? Poczuję się jedynie gorzej, a fakt, że kolejna osoba na której mi zależała perfidnie to wykorzystała, powodowało, że miałam dość. W każdej chwili chciałam dać upust emocją, jednak nie byłam pewna czy coś by to zmieniło dlatego siedziałam cicho.
-W takim razie posłuchajmy.- prychnął mój brat i założył ręce na klatce piersiowej.
-Nie tutaj, to nie są informacje dla wszystkich. Tylko z wami chłopaki.- zwrócił się do swych przyjaciół, a ci w kilka sekund znaleźli się w gabinecie Hazzy. Natomiast między nami zapanowała niezręczna cisza, a ja nadal stałam oszołomiona na środku salonu i wpatrywałam się w miejsce w którym stał Horan. Poczułam ręce na swej talli i lekko się wzdrygnęłam. Przeszłam już wiele i starałam się długo walcząc ze sobą jak tylko mogłam aby przezwyciężyć strach do męskiego dotyku. Dziś mogę dumnie powiedzieć, że udało mi się to. Odwróciłam się do bruneta, mocno tuląc się do jego obandażowanego torsu. Jego mięśnie napięły się, a on nabrał szybko dużo powietrza do płuc. Momentalnie oderwałam się od niego.
-Nic mi nie jest. Ty koisz cały ból.- pokazał rząd białych zębów. Jego uśmiech za każdym razem był piękny, a ja rozpływałam się na nowo.
-Na pewno?- spytałam niepewnie, patrząc przez cały czas w jego oczy. On jedynie kiwnął potwierdzająco głową, a ja ponownie przylgnęłam do niego.
-Dobra, dobra gołąbeczki. Bo zaraz zostanę świadkiem czegoś czego nie chcę widzieć.- zaśmiała się Perri zakrywając oczy, jednak zaglądając między palcami. Całkowicie zapomniałam o fakcie, że są tu dziewczyny i patrzą na nas. Zarumieniłam się, co oczywiście nie uszło ich uwadze.
-Oj młoda, zaczerwieniła się.- powiedziała melodyjnie Sophie, śmiejąc się, a za nią inne.
-Jesteście okrutne.- pokazałam im język i pociągnęłam za rękę chłopaka w stronę schodów.


~~Niall~~
Od początku wiedziałem, że muszę wszystko wyjaśnić, chodź bałem się tego cholernie, ponieważ nie wiem jak zareagują chłopaki na te wiadomości. Wiele czasu zleciało mi na wewnętrznej wojnie ze samym sobie, czy tak naprawdę mam tam po co iść, przecież oni już dawno mnie nienawidzą. Jednak czym załatwię to szybciej, tym będę miał spokój. Miałem klucze do domu Stylesa, tak samo jak reszta chłopaków. Jak to mówią, na wszelki wypadek, jednak przychodzimy zawsze w najmniej odpowiednich momentach, a Darc za każdym razem dostaje kurwicy, ponieważ zostawiamy syf, a zazwyczaj wtedy nie ma Harrego, ponieważ pracuje szkoląc początkujących.
Wchodząc do salonu w którym również było pusto, słyszałem jedynie głos włączonego telewizora i światło od niego bijące. Pierwsze co zobaczyłem to Darcy siedząca na kolanach tego dupka Drake'a, który obejmował ją jak gdyby nic. Nasz wzrok spotkał się na kilka sekund, po czym przekroczyłem próg salonu rozświetlając go. Zacisnąłem pięści by nie skoczyć do Colinsa, chodź miałem chwilę zawahania, jednak szybko się opamiętałem.
***
-No to słucham, co masz nam do powiedzenia?- warknął zły Harry zatrzaskując za nami drzwi i siadając za biurkiem, a chłopaki rozsiedli się na sofach, podczas gdy ja stałem na środku pokoju.
-To co stoi przed nami, będzie trudnym okresem, a ja jedynie chciałem obronić twoją siostrę.- podniosłem głos zwracając się do Styles'a. On podniósł się z fotela, waląc rękoma o blat biurka opierając się na nim.
-To nie zmienia faktu, że stałeś się zdrajcą!- był zły, a czerń w jego oczach mówiła sama za siebie.
-Dobra, Niall co to jest za sprawa?- wtrącił się Liam ciekaw co im opowiem.
Usiadłem na jednym z wolnych foteli obok chłopaków.
-Teri chce przejąć wszystkie gangi, a w tym nasz. Taylor specjalnie owinęła sobie Drake'a wokół palca by dostać się do Jake'a, a następnie nas. Darcy miała zapłacić za winy twoje Styles.- wskazałem na lokowatego, a ten w jednej chwili się spiął. -Teri wie, że nasz gang ma najlepszą pozycję i nikt nie śmie się do nas zbliżać, dlatego jesteśmy dla niego tak pożądani i on nie spocznie  puki nas nie złapie. Musimy do tego czasu  mieć na oku nasze dziewczyny, jak i mieć się na baczności.- skończyłem i opadłem na oparcie.
-Czyli mam rozumieć, że Robert chce podporządkować sobie wielu ludzi, ale po co?- Harry wstał i oparł się po drugiej stronie biurka marszcząc brwi i łącząc razem ręce na klatce piersiowej.
-Po ostatnim ataku na niego, wiele jego ludzi ucierpiało więc zostało mu za mało do obrony.- zaśmiał się Louis.
Dla nas Teri nie jest nikim groźnym, jednak trzeba na niego uważać, ponieważ nie wiadomo co w każdej chwili może odwalić.
-Harry więc jak idzie szkolenie Darcy?- odezwał się Zayn, który przez cały czas siedział cicho jako jedyny.
-Nie mam pojęcia, ale ma już dużą widzę co i jak. - zaśmiał się i nagle wypiął dumnie pierś do przodu, a my wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra, dobra nie wydaje wam się to dziwne?- uspokoił nas Liam, jak zwykle czujny.
-Co masz na myśli?- spytałem podejrzliwie.
-A co jeśli Teri ma w zanadrzu o wiele więcej ludzi, przecież nie był by tak głupi, żeby podporządkować sobie takie niebezpieczne osoby bez pomocy sił specjalnych.
-Wiecie co, chyba Liam ma rację. Uważajmy na siebie.- mruknął Louis marszcząc brwi, opadając na kanapę.

~~Darcy~~
Drake również się zaśmiał i pociągnął mnie na fotel, jednak ja nie miałam ochoty siedzieć przed telewizorem.
-Przejdźmy się na spacer?- odwróciłam się do chłopaka, robiąc słodkie oczka. Zawsze działały na niego.
-Dobrze.- przewrócił oczami, po czym uśmiechnął się i razem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Byliśmy w dresach jednak nie przejmowałam się tym. Chciałam spędzić miło chwile przy jego boku.
Gdy zakładałam już na siebie ciepłą bluzę zobaczyłam kontem oka jak po schodach schodzi nie kto inny jak Niall.
-Gdzie idziesz?- podszedł do nas i obejrzał Drakea od góry do dołu i zrobił zniesmaczoną minę.
-Czemu Cię to interesuje, a jeżeli już to idziemy na spacer.-uśmiechnęłam się i zaraz po tym nastąpiła niezręczna cisza. Wiedziałam, że chłopaki nie pałają do siebie entuzjazmem, chodź przynajmniej przy mnie mogli by stonować i postarać się chodź odrobinę.
-Idziesz z nami?- w końcu zirytowana spytałam, a on jedynie kiwnął głową i założył na siebie kurtkę, po czym wyszliśmy z domu.
Przez około 10 minut szliśmy w kompletnej ciszy, aż mając tego dość zagadałam do nich obojgu.
-Co powiecie, żebyśmy poszli na pobliski plac zabaw?- wyszczerzyłam się, a oni parsknęli śmiechem.
-Ja jednaj jestem zdania, że powinniśmy iść coś zjeść.- wypowiedział się rozbawiony Drake.
-Nie wiem czy...- zaczęłam ale znów mi przerwał.
-W szczególności to ty masz coś zjeść.- powiedział to tak stanowczo, że trudno bym się z nim sprzeczała. Mruknęłam coś pod nosem, a po chwili poczułam mocno mnie obejmujące dłonie w talli, które uniosły mnie w górę. Zaśmiałam się gdy kolejna para rąk zaczęłam mnie łaskotać. Chciałam coś powiedzieć, jednak nie mogłam, a co dopiero chwycić powietrza w płuca. Śmiałam się jak opętana, a ludzie nas mijający patrzyli na nas dziwnie.
Po okołu 5 minutach skończyli, dalej trzymając na wysokości. Zachłysnęłam się powietrzem i przybrałam postawę obrażonej dziewczyny. Okazało się, że to Niall mnie niósł.
-No królewno nie obrażaj się na twoich królewiczów.- wyszczerzył się blondasek, jednak ja nadal byłam nie do ruszenia.
-No weź. Mała.- wypuścił mnie z swych objęć i teraz szłam na przodzie jak najszybciej potrafiłam przed nimi.
-Kochanie...-usłyszałam niski głos Drakea i niezauważalnie dla ich oka  uśmiechnęłam się. -Wybacz mi.-poczułam pocałunek za uchem, na co szybko wypuściłam powietrze z płuc.
Obrażanie się na nich z każdą chwilą stawało się trudniejsze.
-To gdzie idziemy coś zjeść?- odwróciłam się do nich idąc tyłem, a uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-Może do KFC?- zaproponował Niall, na co my przytaknęliśmy. Kochałam takie momenty jak ten, kiedy rozmawialiśmy swobodnie i rywalizacja nie była wyczuwalna.

***
Następnego dnia mogłam zdjąć te okropne bandaże ze swego ciała. Właśnie przed chwilą dostałam wiadomość od Alex, że wylądowała i jest już w domu dlatego mam się za raz u niej zjawić. Nie widziałyśmy się pół roku, jestem ciekawa co u niej zmieniło się przez ten czas, ponieważ u mnie wiele jednak na gorsze. Ona nie wiedziała i nie wie, w co jestem zamieszana dlatego muszę wymyślić dobre kłamstwo czego tak nienawidzę.
-Podwiozę się.- z kuchni wyłonił się Horan z kanapką w ręce,  a w drugiej machając kluczykami. Zgodziłam się, więc po nie długim czasie stałam w uścisku z przyjaciółką.
-Wypiękniałaś, jednak nic nie urosłaś.- zaśmiała się, a ja dałam jej za to kuksańca w ramię.
-Mi też ciebie miło widzieć.- zaśmiałam się.
_______________________________________________________________________
Hej
Nie mam weny, a wy powodujecie, że nie chce mi się tego pisać i chyba zawieszę bloga do odwołania, ponieważ jego dalsze prowadzenie nie ma sensu. Rozdział wyszedł kiepsko, nie mam siły nawet go sprawdzać xd. Naprawdę popsuliście się, przez co i ja piszę bo piszę, żeby było bo po co mam się starać jak nie wiem czy ktoś to czyta.
Jeśli do 29.07 nie będzie od waz żadnego odzewu, to zawieszam bloga i tyle chyba chciałam napisać, pa i trzymajcie się.

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 51

Spojrzyj na notkę pod rozdziałem- ważne !!!

Patrzyłam na śpiącego Drake'a i nie mogłam uwierzyć, że mimo wszystko postanowiłam go uratować swym kosztem. Przecież on tyle wyrządził mi krzywdy, a mimo to nie zostawiłam go. Uśmiechnęłam się zakrywając oczy ręką. Pewnie teraz wyglądamy jak para nieszczęść. On w bandażach, ja w bandażach. On w ranach i siniakach, ja również. Mam tyle pytań na które chciałabym znać odpowiedź , a mimo to nie wiem czy odważyłabym się je zadać na głos. Przybliżyłam się do boku chłopaka czując jego ciepło bijące z ciała. Zawsze wiedziałam, że Taylor jest nieobliczalna, ale nigdy nie spodziewałam bym się, że posunie się do tak okrutnych rzeczy. Myślałam i byłam głupia tak sądząc, że Taylor z Drakiem naprawdę się kochają. Czy ja nie próbowałam go odciągnąć od niej?! A żeby to raz!
-Darcy?-usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka, więc szybko od niego odskoczyłam.
-Hej.- powiedziałam pół szeptem. On jedynie się do mnie uśmiechnął, a ja dobrze wiedziałam, że bolą go wszystkie  miejsca po pobiciu.
-Poczekaj, zajdę po coś przeciwbólowego.- szybko wyskoczyłam z łóżka, ale od razu tego pożałowałam, ponieważ przed oczami pojawiły mi się mroczki i upadłam na podłogę.
***
Głowa mnie bolała tak mocno, że jęknęłam z bólu. Powoli otworzyłam powieki i zobaczyłam nad sobą zmartwioną twarz przyjaciela.
-Wystraszyłaś mnie.- wymruczał i z zaskoczenia mnie pocałował. Uśmiechnęłam się, ale raczej wyszedł z tego niemrawy grymas.
-Jak się czujesz?-mruknęłam zachrypnięta.
-Bywało lepiej.- opadł z powrotem na poduszki.- A ty?
-Wszystko mnie boli.- mruknęłam.
Usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają, a przez nie wchodzi Tessa.
-Hej skarby. Tessa nastraszyłaś nas. Od dziś musisz jeść, kiedy tak naprawdę coś jadłaś? - pogroziła mi palcem, po czym stanowczo powiedziała oraz zapytała,  a ja przełknęłam gulę stojącą w gardle. Tak naprawdę to nie mam pojęcia kiedy ostatni raz jadłam cokolwiek. Pokręciłam głową.
-Nie wiem.Jak długo spałam?-mruknęłam nie patrząc na nich.
-Cały dzień, skarbie.- Tessa uśmiechnęła się słabo.
Do pokoju wszedł Harry, ewidentnie jakieś myśli zajmowały mu głowę.
-Darcy! Wystraszyłaś mnie!- podszedł do mnie z przerażoną miną. Wziął krzesło, które stało obok  i razem z nim przeszedł na drugą stronę, po czym usiadł na nim. Tessa podeszła do mnie i pomogła mi usiąść na łóżku.
-Chodź, pomogę ci się umyć.- powiedziała i powoli wyprowadziła mnie z pokoju.
-To była wymówka prawda? Żebym nie słyszała o czym rozmawiają?- popatrzyłam na dziewczynę wchodząc do łazienki
-Po części to prawda, ale i tak musisz się odświeżyć.
-Ta, dzięki dam sobie znakomicie sama radę.- warknęłam, zatrzaskując jej przed nosem drzwi.

~~Harry~~
Musiałem się dowiedzieć o co w tym wszystkich chodzi. Jeśli mam ochronić najbliższych, to nie ma z tego innego wyjścia jak być świadomym wszystkiego.
-Dobra Drake, powiedz mi wszystko co wiesz i nie okłamuj mnie.- byłem stanowczy, ponieważ wiedziałem, że rozmowa z nim nie będzie wcale taka prosta.
-Taylor jest zamieszana od dawna w wiele nielegalnych spraw. Pracuje dla Roberta Teriego, jest jego osobistą dziwką jak i pracownicą. Wysyła, przemyca i zajmuje się jego podwładnymi. Razem z Terim, chcą pozbyć się Darcy i gdy dowiedziałem się o tym chciałem ją powstrzymać. To właśnie wtedy gdy mnie uratowała, jej już miało nie być na tym cholernym świecie. Pobili mnie, ale po czasie zadzwonili po nią by  zwabić do punktu końcowego. Wtedy przyjechał Niall, pewnie gdyby nie on, Darcy mogło by tego nie przeżyć . Jednak on też prowadzi te brudne interesy. Harry zastanów się komu ufasz.- byłem wściekły, że nie dopilnowałem wszystkiego. Robert to jeden z najgroźniejszych szefów w świecie złych ludzi. Potrafi w kilka minut podporządkować sobie połowę osób z gangów. Jet on dla mnie numer jeden na liście wrogów.
-To wszystko?- chciałem powiedzieć to jak najspokojniej, jednak nie potrafiłem. To było silniejsze ode mnie.
-Tak.- mruknął.
-Od teraz jesteś odpowiedzialny za moją siostrę i nie chcę słyszeć tego, że działasz przeciw mnie lub przeciw Jakeowi, jasne?-przechyliłem się bliżej jego twarzy, mówiąc stanowczo.
-Jasne stary.- uśmiechnął się, ja po części również.
-To jest takie chore. Rozumiem wściekać się na mnie, ale nikt nie śmie tknąć mojej Darcy.Jeszcze popamiętają Styles'a.- powiedziałem pewny siebie.
Drzwi od pokoju się otworzyły, a przez nie weszła do środka zła jak osa siostra, a za nią moja dziewczyna.
-Jak śmiesz mi rozkazywać?!-krzyknęła Dars.
-Uspokój się, zachowujesz się jak typowa gówniara!- Tessa nie dała się obrażać. Nie wiem co zaszło między nimi, ale mogę przypuszczać, że była to naprawdę poważna sprawa.
Chciałem by przynajmniej ona była szczęśliwa.
-Zamknij się! Może i mój brat jest naiwny, ale nie ja. Od samego początku mi się nie podobałaś! Ty coś ukrywasz, a ja się tego wcześniej czy później dowiem!- brzmiało to jak groźba. Tessa stała z szeroko otwartymi oczami i najwidoczniej nie wiedziała co ma zrobić. Stałem i jedynie przyglądałem się im w ogóle nie reagując, a wiem, że powinienem. Zobaczyłem jak obok mnie szybko przechodzi Drake i odciąga moją siostrę z dala od Tessy. Wziąłem swoją  dziewczynę za rękę i wyciągnąłem z pomieszczenia i razem z nią poszedłem na dół.
Chłopaki siedzieli w ogrodzie z piwami w rękach, natomiast nasze piękne kobiety przygotowywały obiad.
-I jak?- jako pierwszy zauważył mnie Louis i podał mi butelkę z której wziąłem łyk.
-Nie jest dobrze. -Opowiedziałem im o tym co się dowiedziałem i wspólnie wymyśliliśmy plan jak ich wszystkich unicestwić.

~~Darcy~~
Obudziła się gdy za oknem było już ciemno. Usłyszałam ciche chrapanie obok siebie i zobaczyłam Drake'a z twarzą w poduszce. Zachichotałam  i poczochrałam jego włosy, które i tak były już w nieładzie. Usłyszałam ciche mruknięcia i po chwili chłopak otworzył oczy spoglądając na mnie.
-Hej.-uśmiechnęłam się i przysunęłam się bliżej niego by czuć jego ciepło.
-Witaj.-mruknął obejmując mnie ramieniem -Jak się czujesz?- spytał opierając swoje czoło o moje.
-Lepiej, znacznie lepiej, a ty?-uśmiechnęłam się promiennie.
-Na tyle dobrze bym mógł zejść na dół, idziemy?- czułam się na siłach, więc podniosłam się z łóżka i już po chwili razem stanęliśmy w salonie. Wzrok wszystkich powędrował na nas. Czułam się dziwnie speszona, więc opuściłam głowę na swoje gołe stopy i podeszłam usiąść na wolnym fotelu. Był tak wielki, że moja postura zatapiała się w nim. Poczułam jak  mocne dłonie podnoszą mnie do góry, a następnie upuszczają w dół. Był to nie kto inny jak Drake. Zaśmiałam się i odwróciłam w stronę telewizora. Nie zwracałam żadnej uwagi by się skupić na filmie, cieszyłam się tą chwilą, że jestem tu wśród przyjaciół (w większości), a mój najlepszy przyjaciel postanowił do mnie wrócić. Wtuliłam się w niego, delektując się tą chwilą jak najdłużej.
Usłyszałam przekręcanie się zamka w drzwiach, a do środka wszedł jak gdyby nic pewny siebie Niall. Zobaczyłam go jako pierwsza, nikt inny chyba nawet nie usłyszał, że wszedł. Byli za bardzo wpatrzeni w ekran telewizora.
Patrzył na mnie przepraszająco wchodząc do salonu. Zapalił w nim światła, a wszyscy zaczeli w jednej chwili jęczeć, że chcą oglądać dalej. Jak dzieci, pomyślałam.
Popatrzyli na sprawcę i zamarli.
-Po co tu przyszedłeś?- odezwał się szorstki ton Harrego, który wstał i zbliżał się do niego niebezpiecznie szybko. Widziałam w jego oczach złość, nienawiść i żal w jednej chwili. Szybko poderwałam się z miejsca, zakręciło mi się w głowie ale postarałam się by nikt tego nie zauważył i szybko stanęłam między chłopakami. Mimo kim był Horan nie chciałam rozlewu krwi w tym domu na moich oczach.
_________________________________________________________________
Hej mordki, jeśli to czytacie to skomentujcie ponieważ ten blog staje pod wielkim znakiem zapytania czy dalej warto go prowadzić. Rozdział, wiem słaby. Możliwe, że znajdzie się WIELE błędów za które was przepraszam ale piszę to z telefonu gdyż jestem na wakacjach.

Mam do was jeszcze pytanie:
Jest tu ktoś kto  czyta lub ma znajomego w Niemczech i wie, że ty lub twoja znajoma/znajomy jedzie na obóz do Immenhausen? Ta informacja jest ważna :) dlatego prosiłam bym o pilną odpowiedź :/

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 50

Dziewczyny wyszły z domu na zakupy podczas gdy ja wymigałam się zręcznie, mówiąc, że swymi licznymi opatrunkami będę tylko odstraszać kupujących. Po części jednak miałam rację. Przebrałam się i wsiadłam do auta podarowanego przez Dona po jednym z wyścigów. Mimo bólu którego doświadczyłam przy każdym ruchu, postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Moja ciekawość zawsze zwycięży i tak też było tym razem. Włączyłam silnik i po może 15 minutach jazdy znalazłam się pod danym adresem. Dom wyglądał całkiem normalnie jak każdy inny,ale mimo to miałam obawy by zadzwonić do środka.
Wysiadłam z samochodu i upewniłam się, że na pewno go zamknęłam. Niepewnym krokiem podeszłam do drzwi i zadzwoniłam na dzwonek. Po kilku sekundach usłyszałam otwierający się zamek, a następnie drzwi. Stał w nich Niall.
-Co ty tu robisz?!-krzyknęłam, ponieważ był to dom Teylor.
-Spokojnie mała. Chodź i nie rób scen.- chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął do mieszkania. Syknęłam z bólu, a on natychmiast mnie puścił.
-Przepraszam.- mruknął  i wszedł w głąb domu, a ja za nim idąc w ciszy, która wydawała się trochę niezręczna.
-O co tu chodzi?- spytałam wchodząc do salonu w którym siedziało kilku muskularnych mężczyzn i Swift. Horan usiadł obok niej obejmując ją ramieniem i przyciskając usta do jej. Zrobiło mi się smutno, ponieważ dawał mi złudne nadzieje.
-Ktoś mi wytłumaczy o co chodzi? Nie mam dużo czasu.- mruknęłam zła. Najpierw był Harry, potem Drake, a teraz Niall. Czy ona chce mi w jakiś sposób pokazać, że jest lepsza?
-Posłuchaj kochaniutka.- podszedł do mnie jeden z tych facetów siedzących na kanapie. Zrobiłam krok do tyłu by mieć z nim większą odległość. Jednak on zbliżał się do mnie ciągle i ciągle co raz bliżej. W końcu uderzyłam plecami o ścianę, a on podszedł do mnie i położył swe ręce po obu stronach talii.
-Zostaw mnie.- warknęłam, próbując  ściągnąć z siebie jego łapska. Jednak on był dwa razy silniejszy niż mi się wydawało.
-Daniel, zostaw ją.- powiedział stanowczo Niall, a mężczyzna posłuchał się i zrobił co powiedział, ponownie siadając na wcześniejsze miejsce.
-No to czego chcecie?- warknęłam podirytowana, że jechałam przez pół miasta bez celu.
-Mark, pokaż jej.- Niall machnął ruchem ręki, po czym mężczyzna ubrany cały na czarno i z ogoloną głową popchnął mnie do pobliskich drzwi. Opierałam się chwilę, ale on zapewniał, że nie zamierza mi nic zrobić. Szliśmy w dół schodami, czuć było wilgoć ale nie mogłam zawrócić, ponieważ on szedł za mną. Weszliśmy do ciemnego i zimnego pomieszczenia. Po chwili zaświecił światło i rozejrzałam się dookoła. W najdalszym koncie leżał w kałuży krwi Drake. Szybko do niego podbiegłam. Ledwo kontaktował, był tak pobity, że mimo wszystko na ten widok spłynęła mi jedna samotna łza.
-Drake, Drake obudź się.- mówiłam szeptem, lekko nim poruszając ale był bezwładny i mruczał coś niewyraźnie pod nosem.
-Co wyście mu zrobili?!-krzyczę w stronę umięśnionego faceta. On podchodzi do mnie i uderza w policzek. Upadam mimowolnie na mokrą podłogę. Chcę się podnieść ale noga mężczyzny mi nie pozwala, przytrzymuje mnie przy ziemi. Jęczę z bólu, a on się śmieje. Nachyla się nade mną.
-Teraz żałuj, że tu przyszłaś.- wyszeptał, wziął mnie za ręce i przyparł moje ciało do ściany, a sam się na nim oparł i pocałował zachłannie moje usta. Sprzeciwiałam się i z całych sił próbowałam go ode mnie odepchnąć.
-Mark! Skończ.- usłyszałam stanowczy głos Horana, a ten momentalnie się ode mnie odsunął, a ja upadając walnęłam w zardzewiałą   rurę. Chwyciłam się tyłu głowy i poczułam coś ciepłego -krew.
Patrzyłam jak blondyn podchodzi do mnie, jego wyraz twarzy  jest obojętny. Pomaga mi wstać i przytrzymuje mnie gdy chwieję się na nogach.
-Zabieraj stąd swojego chłopaka i wynoś się puki jeszcze możesz.- popchnął mnie w stronę Drake'a.
-Chodź, wychodzimy. Spokojnie, chodź....- ciągle mówiłam do niego najspokojniej gdy starałam się go podnieść na nogi. Był naprawdę ciężki, a ja nie czułam się dobrze. Wydawało mi się jak bym zaraz miała upaść ponownie na ziem, lecz nie mogłam musiałam iść. Krok za krokiem. Nie dałam rady, już upadałam kiedy poczułam jak ciężar Drake'a schodzi ze mnie. To Niall wziął go pod ramię, a ja powiedziałam nieme ,,Dziękuję" i kulejąc szłam za nimi. Gdy wyszliśmy na górę od razu mi go podał i kazał iść prosto do drzwi.
-Zaczekaj suko.- odezwał się piskliwy głos Taylor.
Jeżeli już ktoś tu jest suką, to jedynie ona.
Odwróciłam się w jej stronę i patrzyłam nerwowo, chcąc jak najszybciej wyjść z tego domu.
-To za to, że następnym razem masz się razem z nim trzymać na baczność.- warknęła. Najchętniej bym jej coś zrobiła, ale zdrowie Drake'a jest dla mnie ważniejsze. Zobaczyłam jeszcze ukradkiem współczujący wzrok Nialla zanim ona nie pociągnęła go na górę, potem już tylko ci kolesie pchali mnie w stronę wyjścia. Było to trudne, do tego przeszywający ból całe moje ciało powodował, że przed oczami co chwilę pojawiały się mroczki, a nogi robiły się giętkie. Jednak po dłuższym czasie zmagania otworzyłam w końcu drzwi i położyłam Drake'a na tylnych siedzeniach, sama wsiadłam szybko za kierownicę i odjechałam z tego przeklętego miejsca. Nie wiedziałam czy jechać do szpitala czy raczej do domu. Postanowiła jak najszybciej znaleźć się w domu gdzie się nim zajmą i obędzie się bez zbędnych pytań lekarzy o jego stan jak i o mój. Miałam zakrwawione ręce i w wielu miejsca również bluzkę i bandaże od jego krwi. Szybko znalazłam się pod domem. Nie miałam już sił, byłam wyczerpana. Powoli wyciągnęłam bruneta z auta i wolnym krokiem ruszyłam do domu. Co chwile potykałam się o własne nogi, w końcu udało mi się i stanęłam przed drzwiami, które  z hukiem otworzyłam. Głowa z tyłu pulsowała niemiłosiernie, a całe ciało paliło. Chciałam krzyczeć z bólu.
-Co do choler...- z salonu wyszedł Louis z Zaynem, którzy gdy tylko mnie zobaczyli podbiegli do nas i wzięli ze mnie Drake'a. Wtedy poczułam jak moje nogi robią się jak z waty i poczułam zimną podłogę, a przed oczami mi się zamroczyło.

Szybko podniosła się z łóżka i wciągnęłam powietrze do płuc. Rozejrzałam się gdzie jestem. Byłam w swoim pokoju, a obok łóżka siedział Harry. Poczułam mocny ból  z tyłu głowy i w żebrach dlatego opadłam z powrotem na poduszkę i poczułam czyjeś ciepłe ciało obok mojego. Odwróciłam się dostrzegając śpiącego Drake'a. Miał zabandażowaną prawą rękę i klatkę piersiową. Uśmiechnęłam się mimowolnie odwracając z powrotem do brata.
-Co się stało i czy to ma związek z Niallem? - był spokojny, a ja kiwnęłam głową potwierdzając jego słowa.
-Oni pobili Drake'a.- powiedziałam z chrypką.
-Kto?-przybliżył się do mnie.
-Jak przyjechałam to tam był już Niall z  Taylor i jacyś napakowani mężczyźni.- powiedziałam cicho, ponieważ bolało mnie gardło, on kiwnął głową.
-Więcej nie wiem.- wolałam, żeby to Drake powiedziała o co w tym wszystkim chodzi, ponieważ sama jestem ciekawa.
-Dobrze mała, odpocznij.- pocałował mnie w czoło i wstał.
-Co z nim?- wskazałam na chłopaka obok mnie.
-Tessa mówi, że wyjdzie z tego i powinien się za niedługo obudzić.- po tych słowach wyszedł z pokoju, zostawiając mnie wpatrzoną w Collinsa.
_________________________________________________________________________
Hej mordeczki :D
Wybaczcie, że tak późno ale przez cały dzień nie miałam prądu, a więc i internetu :p wszystko prze burze :c
Mamy za sobą 50 rozdział, więc wypadało by coś stworzyć co wy na to? A ta wielce niespodzianka pojawi się w piątek :) a do tego czasu komentujcie

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 49

Siedzę na opustoszałej łące, a dookoła mnie ciemny las. Już dawno zapadła noc, a ja muszę wracać do domu, jednak obawiam się wracać przez ciemny las nocą, wygląda na naprawdę straszny. Najgorsze jest to, że nie wiem z której strony przyszłam. Usłyszałam śmiech, nie taki miły tylko śmiech w którym można było wyczuć złość, nienawiść oraz coś niepokojącego.
Poderwałam się na równe nogi rozglądając się wokół własnej osi lecz nikogo nie dostrzegłam. Potrzebowałam się schować i to jak najszybciej, ponieważ byłam na widoku. Przełknęłam gulę stojącą w moim gardle i podbiegłam do pobliskich krzaków. Przykucnęłam przyglądając się wszystkiemu dookoła. Nic nie wyglądało na niepokojące i nagle poczułam szarpnięcie za nogę. Zaczęłam krzyczeć i szamotać się na wszystkie strony by wyswobodzić się z ucisku. Ponownie usłyszałam ten śmiech, który był przerażający. Oprawcą okazał się barczysty mężczyzna, jednak nie mogłam dostrzec twarzy, ponieważ miał kominiarkę na  głowie.
-Puść mnie!-wrzeszczałam z całych sił, bijąc go jak najmocniej potrafiłam.
-Darcy, Darcy... obudź się.- poczułam lekkie szarpnięcia za ramiona i głos Nialla. Powoli otworzyłam oczy dostrzegając jego oczy wpatrzone w moje. Byłam cała spocona. On nadal trzymał swe dłonie na moich ramionach, na co syknęłam z bólu.
-Wybacz.- odsunął się, opadając na drugą połowę łóżka, ścierając mi z czoła włosy. Popatrzyłam na niego dalej w szoku.
-Już spokojnie.- objął mnie ramieniem -Przy okazji masz dużo siły.- zaśmiał się. Czyli obiektem który biłam, myśląc, że biję oprawcę okazał się Niall. Pocałowałam go w usta, śmiejąc się. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, więc zaprosiłam tą osobę do środka. Okazał się, że to Harry, który miał podbite oko i rozciętą wargę ale i tak wyglądał o wiele lepiej niż ja.
-Co chcesz?- warknęłam, odwracając od niego wzrok.
-Przeprosić. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło.- podszedł do łóżka i usiadł obok mych nóg.-Naprawdę tego nie chciałem, zrozum mnie.- z trudem podniosłam się, hamując szloch i przytuliłam Hazze.
-Masz wybaczone.- zaśmiałam się i od razu tego pożałowałam, ponieważ żebra dały o sobie znać. Opadłam z jękiem na materac, a chłopaki popatrzyli na mnie, a następnie wymienili między sobą spojrzenia, których nie umiałam rozszyfrować.
-Zaraz wracam mała.- Niall pocałował mnie w czoło i podążył za moim bratem.

~~Niall~~
Weszliśmy do gabinetu Harrego, by jego siostra nic nie usłyszała.
-Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz?- warknął poddenerwowany Hazza. Pokręciłem zaskoczony głową.
-Nic, po prostu jest inna od...
-Od tych wszystkich wcześniejszych dziewczyn?- odwrócił się do mnie plecami podchodząc do okna.
-Harry...- zacząłem niepewnie.
-Nie Niall, zawsze będziesz moim przyjaciele, ale jeśli ją skrzywdzisz to pamiętaj, że lepiej abym Cię nie widział. Rozumiesz?- obrócił się na pięcie, przybliżył się do mnie i popatrzył prosto w moje oczy. Przytaknąłem ruchem głowy.
-Świetnie.- uśmiechnął się i zajął miejsce przed biurkiem.
Bez zbędnych słów wyszedłem z pokoju schodząc do salonu omijając pokój Darcy. Chłopaki razem ze swoimi dziewczynami siedzieli w salonie oglądając jakiś film. Usiadłem obok nich ale w ogóle nie zwracałem uwagi na to co leci w telewizorze.
Wiedziałem, że już owinąłem sobie Darcy wokół palca teraz tylko trzeba to dobrze rozegrać bo inaczej będę miał przesrane z obu stron.
-Stary co jest?- Liam szturchnął mnie, a ja zamrugałem i popatrzyłem na niego pytająco.
-Nic, co ma być?- zaśmiałem się nerwowo, na co Zayn przewrócił oczami.
-Chłopaki mamy zadanie!- do salonu wbiegł zadowolony Styles, a my szybko podnieśliśmy się na równe nogi. Gdy wychodziliśmy z domu dostałem smsa.
Muszę porozmawiać z tobą.-Drake
Popatrzyłem przed siebie, chłopaki właśnie wsiadali do aut.
-Horan róż się!- krzyknął Hazza, wskazując na miejsce obok kierowcy w swoim samochodzie.

~~Darcy~~
Usłyszałam warkot silników. Podniosłam się po woli z łóżka, podchodząc do okna. W tym samym momencie, samochody chłopaków zaczęły odjeżdżać z pod domu. Musiałam doprowadzić się do normalnego stanu bo pewnie wyglądałam okropnie.
Usłyszałam pukanie do drzwi, krzyknęłam na tyle ile mogłam krótkie ,,Wejść", a  w drzwiach pojawiły się uśmiechnięte dziewczyny. Popatrzyłam na nie pytająco, podczas gdy usiadły na łóżku.
-Jak się czujesz?- zapytała Spohia, poprawiając swoje włosy.
-Bywało lepiej.- mruknęłam podchodząc do nich.
-Nie wiedziałam, że z Harrego jest taki agresor.- warknęła jak pies Perri, a my zaśmiałyśmy się. Usiadłam pośrodku nich, przyglądając się uśmiechnięta. Mimo jakichkolwiek problemów zawsze mam ich  i wiem, że mogę przyjść właśnie do nich po rady.
-Nie wiem jak wy, ale ja poszłabym do klubu, co wy na to?- zaśmiałam się, a one wraz ze mną.
-Harry chyba za mocno ci przywalił.- parsknęła śmiechem Perri.
-A żebyś wiedziała, że tak było.- pokazałam jej język i ponownie wstałam tym razem podchodząc do szafy z której wyciągnęłam czyste ubrania.Musiałam zakryć jak największą część siniaków na ciele. Poszłam do łazienki zostawiając bez słowa dziewczyny same w moim pokoju.
-Nie będzie Ci w tym za ciepło?- zauważyła Eleanor marszcząc brwi. Pokręciłam głową zamykając za sobą drzwi po wejściu do pomieszczenia.
-Gdzie są chłopaki?- zapytałam.
-Musieli coś załatwić ale żaden nie chciał nic mówić. Tak po prostu wstali i wyszli z domu.- machnęła rękami Tessa. Skoro nawet ona nie została wtajemniczona to wydaje mi się to dość podejrzane. Faktem jest, że może dramatyzuję, ponieważ taka moja głupia natura na którą niestety nic nie mogę poradzić.
-To co robimy?- uśmiechnęłam się zakładając ręce na biodra.
-Może zakupy?- zaświergotała Sohie.
-Z kartą kredytową Liama?- parsknęłam podchodząc do biurka na którym zostawiłam  telefon. Włączyłam go i zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia od Drakea i Nialla oraz smsa.
Przyjedź na Horrier 24 muszę Ci coś powiedzieć-Drake.
To nie był jego numer, a on nigdy nie pisał z cudzego. Dlaczego tam, a nie jak zwykle u niego lub w pobliskiej kawiarni?
Jeśli mnie jednak pamięć nie myli.. No tak! Przecież tam mieszka Taylor.

Hej wybaczcie za tak krótki rozdział ale przez cały wczorajszy dzień szwankował mi Blogger i nie dało się ani pisać ani wkleić tekst. Dlatego stąd te opóźnienia :/ Widzieliście zwiastun kolejnych wydarzeń? Jeśli nie to zapraszam :) do krótkiego ale treściwego seansiku. :]
Ps. Zaczęłam pisać kolejne opowiadanie, które będzie moim zdaniem zmodyfikowane BARDZO od września ale jeśli ktoś jednak by chciał :Fame&money