środa, 24 września 2014

Liebster Awards

Nominacja przez: http://too-young-to-die-x.blogspot.com


1. Dlaczego postanowiłaś/eś napisać to fanfiction?
Lubie czytać takie opowiadania, a wręcz kocham i kiedyś zdarzyło się, że jedna z przyjaciółek prosiła bym napisała jej zarysowania jakieś historii i kazała stworzyć dalszą historię i opublikować :D

2. Do jakich fandomów należysz?
Directioners, Lovatics i 5SOSFamily

3. Największe marzenie?
Pojechać do Londynu i spotkać One Direction :3

4. Czy ktoś z twoich przyjaciół lub z rodziny wie, że piszesz tego bloga?
Tak. Bratowa, brat i połowa przyjaciół.  ;D

5. Ulubione kwiaty?
Wydaje mi się, ze raczej róże i tulipany.

6. Ulubiony film?
Szybcy i wściekli 6 ; Gwiazd naszych wina i 3 metry nad ziemią

7. Co jest twoją inspiracją w pisaniu bloga?
Ludzie i życie na co dzień, czasem filmy lub blogi.

8. Czego najbardziej się boisz?
Pająków xD

9. Jak spędzasz wolny czas?
Biegając, ćwicząc czy grając z kolegami w koszykówkę itd. 

10. Twój ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka.
Zespół: One Direction Piosenkarka: Demi Lovato Piosenkarz: Ed Sheeran

11. Czy wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
No pewnie.
Sama mam przyjaciela.

Nominuję:
1. http://danger-niall-horan-fanfiction.blogspot.com
2. http://darkzaynvic.blogspot.com
3. http://mydiana-fanfiction.blogspot.com
4.  http://vas-happenin-one-direction-imagin.blogspot.com
5.  http://dangerouslovedarkharrystyles.blogspot.com
6. http://redemption-pltlumaczenie.blogspot.com
7.  http://after-harry-styles-fanfiction.blogspot.com
8. http://forbidden-tlumaczenie-harry-styles.blogspot.com
9. http://forever-alone-baby.blogspot.com
10. http://story-about-me-lena.blogspot.com/
11.http://youre-all-i-want.blogspot.com/

Pytania:
1.Jak się nazywasz?
2.Ile masz lat?
3.Dlaczego postanowiłaś/eś napisać tą historię?
4.Co lub kto Cię inspiruje?
5.Jakie jest twoje marzenie?
6.Do jakiego fandomu należysz?
7.Twoje hobby?
8.Twój ulubiony film?
9.Ulubiony zespół/ wokalista?
10.Czy ktoś z rodziny wie o tym, że prowadzisz bloga?
11.Twoja ulubiona książka?

środa, 17 września 2014

Rozdział 29


-Dars, wszystko ok?- obok mnie ktoś przykucnął, jednak został odepchnięty.
-Odsuń się od niej gnoju!
Poczułam, że ktoś mnie podnosi i gdzieś ze mną na rękach idzie.
Z bólu, który ogarnął całe moje ciało, zemdlałam.

~~Harry~~
Włożyłem Darcy na tyły auta i odjechałem.
Nadal nie mogę uwierzyć, że moja młodsza siostra się ściga.
***
-Zachowujesz się jak baba.- zaśmiał się Zayn.
-Yhym.- siedziałem w salonie, już zirytowany zachowaniem przyjaciół.
-No ale popatrz. Jak ty się zachowujesz wobec np. Darcy...

~~Darcy~~
Obudziło mnie tłuczenie szkła, a następnie odgłosy kłótni i trzask drzwi.
Wstałam na nogi, ale od razu tego pożałowałam.
Rana na nodze była zabandażowana.
Pokuśtykałam do drzwi i otworzyłam je.
Z zaciekawieniem, zeszłam po schodach na dół.
W salonie nie było nikogo. Powolnym krokiem poszłam do kuchni i spotkałam się ze wściekłą miną Hazzy.
-Hej.-przywitałam się.
Cisza...
-Ej, skąd się znacie z Jake'm itd.?
-Nie twoja pieprzona sprawa.- syknął w moją twarz.
-Pytam tylko.- zdziwiona odwróciłam się  do blatu.
-To nie pytaj.- powiedział szorstko i przechodząc zachoczył o moje ramie, przez co ja spadłam na zimne kafelki.
-Lepiej uważaj niezdaro.- zakpił i wyszedł z pomieszczenia.
-Ty chuju! - wrzasnęłam, zbierając się z podłogi.
On to specjalnie zrobił!
Ale co go ugryzło?!
Jeśli nie zapytam, nie znajdę odpowiedzi.
Z gotowym śniadaniem , czyli : płatkami z mlekiem weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Harry.
Usiadłam obok niego.
Cisza między nami, była trochę niezręczna, aż w końcu  postanowiłam ją przerwać.
-Harry, co Ci jest?- spytałam cicho.
Popatrzył w moją stronę, po czym rzucił się na mnie. Cała zawartość miski wylała się na mnie.
-Harry!- wrzeszczałam i wyrywałam się, próbując go z siebie zżócić. Jednak szło mi dość kiepsko, ze względu, że był silniejszy.
Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele, a ja ze strachem w oczach, popatrzyłam w jego.
Były ciemne i prawie, nie było widać źrenic.
Czyli te jego zachowanie wynika z tego, że ćpał!
Ale to nic dobrego nie wróży. Za każdym razem gdy to robił, kończyło się moim bólem fizycznym lub psychicznym.
Jego ręka powędrowała pod moją bluzkę, po której już po chwili były strzępy.
Tak po prostu bez słowa rozerwał ją.
Popatrzył na mnie chciwie.
Nie minęła chwila, a jego ręka była przy zapięciu moich spodni.
Z oczu lały mi się łzy.
Krzyczałam...
Błagałam, by tego nie robił...
Jednak on był jak w transie. Żadne słowo nie docierało do niego.
-Przestań! Proszę...- mój głos się załamał.
Miał zamiar rozpinać moje spodnie, jednak ciężar z mojego ciała został szybko pozbawiony władzy gdzieś na podłodze.
Popatrzyłam załzawionymi oczami, zdezorientowana.
W salonie stali chłopaki z gangu Harry'ego. Zayn, Liam i Louis zajmowali się lokowatym, a Niall zaczął ostrożnie do mnie podchodzić, jednak ja zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do siebie.
Szybko zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko.

Wszystko!
Wszystkie wspomnienia wróciły.
Zaczęłam na nowo płakać. Łzy lały się strumieniami. Nie potrafiłam ich opanować, a raczej nie chciałam.


Wszystko, co przez wiele lat próbowałam zatuszować, wróciło!
Z potężniejszą siłą!
Dlaczego, zawsze to ja muszę mieć takiego pecha?!
Wstałam z łóżka i dalej płacząc, weszłam do łazienki.
Zamknęłam drzwi i od razu po nich zjechałam. Schowałam twarz w dłonie.
Obok mnie znajdowała się półeczka pod umywalką, gdzie znajdował się mój jedyny prawdziwy i nigdy mnie nie opuszczający przyjaciel.
Wzięłam mały, ostry przedmiot w dłonie. Obejrzałam go dokładnie i szybko zrobiłam nacięcie na nadgarstku.
Małe stróżki krwi wyleciały z pod skóry.
Za każdym cięciem czułam, że to coś da.
Mam tylko taką nie cichą, a nawet krzyczącą nadzieje, że kiedyś uda mi się podciąć żyły i zasnę. Wtedy już nikt nie zrani mnie na tym świecie.
Będę daleko do zła czyhającego na mnie, za każdym razem gdy zapada noc, a na niebie pokazuje się księżyc.

Cała scena przebiegła mi przed oczami.
-Ratunku!
Krzyk szumiący mi bez przerwy w głowie.
Krzyczałam, zaciskając pięści. Z jednej kapała na ziemię krew. Ból przeszywający dawał mi uczucie, że jestem winna! Gdybym może była inna, może wyglądało by to całkiem inaczej?
Nie wiem.
Wypuściłam z dłoni mały przedmiot i szybko zaczęłam ściągać z siebie ubrania.
Gdy byłam już naga, szybko weszłam pod prysznic i odkręciłam kurek. Z deszczownicy poleciały małe kropelki, ciepłej wody.
Przekręciłam kurek na najcieplejszą wodę.
Wzięłam płyn pod prysznic i szorstką gąbkę.
Czułam się brudna.
Para pojawiła się w kabinie, przez co na chwilę, zaczęłam się dusić.
Jednak zaczęłam pocierać o swoje ciało jak najmocniej tylko się da.
Cały czas czułam na swoim ciele dotyk jego dłoni.
Szorowałam swoje ciało, nie przejmując się tym, że jest całe zaczerwienione, a w niektórych miejscach pojawiły się rany.
Beczałam, nie przestając zaczętej czynności.
Po jakiś 10 minutach, upadłam na kolana z bezradności. Wciąż gorąca woda lała się na moje ciało. Podrażniając skórę.
Skuliłam się w kącie kabiny i tak siedziałam, czekając na mój koniec. Nie chciałam z tam tond wychodzić.

~~Drake~~
-Dobrze, że jesteś. Nikogo nie chciała wpuścić do pokoju. Siedzi tam już dobre dwie godziny i przez cały czas słychać szum wody.- powiedział Louis.
Kiwnąłem głową i poszedłem sam na górę.
Zapukałem.... zero reakcji.
Próbowałem otworzyć drzwi, ale były zamknięte, dlatego wszedłem do wspólnej łazienki i poszukałem wsuwki.
Wróciłem do dębowych drzwi i zacząłem trudzić się z otworzeniem drzwi do jej pokoju.
Jednak po chwili udało mi się to!
Po woli i ostrożnie wszedłem do jej pokoju, który był pusty.
Ale faktycznie... z łazienki słychać było szum wody.
Zapukałem do drzwi, jednak ponownie odpowiedziała mi cisza.
Bałem się o nią.
Ona jest nie obliczalna. Mogła sobie coś zrobić. Tym bardziej, że obserwowałem ją długi czas i obawiam się co mogę tam zastać.
Po woli uchyliłem drzwi i wszedłem do zaparowanego pomieszczenia. Na podłodze, w niektórych miejscach widniała krew.
Ostrożnie podszedłem do kabiny i nagle zauważyłem skulone, małe ciało.
Wyłączyłem od razu wodę i wziąłem ręcznik, którym okryłem brunetkę.
Wziąłem ją na ręce.
Nie reagowała, patrzyła tępo gdzieś w przestrzeń.

_____________________________________________________________________
Hej.
No to powracam z nowym rozdziałem ;3
Mam nadzieję, że choć odrobinę się spodoba i skomentujecie.
Nawet jeśli wam się nie podoba- to dlaczego i co?
Komentujesz- mnie motywujesz ;)
Widzimy się z następnym rozdziałem za tydzień.
Do tego czasu LICZĘ NA WAS! ;) Trzymajcie się.

sobota, 13 września 2014

Rozdział 28

On nie poddawał się. Przysunął się do mnie, jeszcze bliżej, tak, że jedynie wstanie z ławki mogło by mnie od niego oddzielić.
-Dars...- zaczął. Jednak ja nie chciałam wysłuchiwać jego dennych wymówek.
Po co? Po co ma udawać skruchę, gdy tak naprawdę myśli inaczej?!
-Nie Drake. Ty już powiedziałeś swoje...- wstałam z ławki i tak po prostu odeszłam z tamtego miejsca.
Może jednak mogłam wysiedzieć z Harrym i wysłuchać jego paplania... ale nie!
Bo przecież Darcy musi inaczej...
No ale dobra. Nie chciałam spotykać już nikogo.
Ale mój pech zadecydował inaczej.
Gdy szłam okrężnymi drużkami, gdzie ludzi praktycznie nie ma, spotkałam Jacob'a.
-Darcy! Hej. -uśmiechnął się, na co zrobiłam to samo.
-Hej...

***
Nie mogłam inaczej.
Może i nie będę utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu z Drake'm to nie znaczy, że z resztą nie powinnam.
-Wiesz, że dla mnie zawsze będziesz dziewczyną którą poznaliśmy przypadkowo. A może jednak nie?- uśmiechnął się, zabawnie poruszając brwiami.

Siedzieliśmy u niego w domu. Ja z kubkiem herbaty, on z butelką piwa, przykryci kocem.
On z niewielu ludzi, umiał mnie rozbawić na tyle, bym zapomniała chodź na chwilę o zmartwieniach.
Takich przyjaciół brakuje dzisiejszemu światu.
-No i  usiadł obok mnie.- zakończyłam opowiadać wydarzenie z parku.
-No młoda... może mu na tobie zależy?
-Proszę Cię!
-A jak tam się mają sprawy co do wyścigów itd.?- zapytałam, by zmienić temat
-A no właśnie, co do wyścigu. Miałem do ciebie zadzwonić, ale jednak to ty właśnie siedzisz u mnie, no więc... wyjechałaś by, jako nasza dzisiejsza przedstawicielka?
-Jacob...
-Tak, tak wiem...- spuścił głowę.
-Nie dokończyłam.- zaśmiałam się. -No mogę zrobić wyjątek na dziś. Muszę przecież jakoś odreagować dzisiejszy dzień.

***
Stanęliśmy w jednym  z garaży.
Nie widziałam tam zbytnio wielu ludzi. Jedynie kilka osób z ekipy i mechaników.
Wysiadłam i od razu złapał mnie Jake.
Zaprowadził mnie do jego pokoju, na wzór biura.
-No młoda. To jest ważny wyścig, z wieloma silnymi i wieloletnimi kierowcami.
-O jaką stawkę idzie?
-Grubo, ponad 100.000000.
Moje oczy wyszerzyły się do granic możliwości. To w takim wypadku jest BARDZO ważny wyścig.
Przełknęłam gulę w gardle.
Zostawił mnie.
Miałam swoje 5 min. na przygotowanie psychiczne.
Musiałam się skupić, by natłok myśli tak po prostu wyczyścił się z mojego umysłu.

Kilka minut później do pokoju ktoś wszedł i poklepał po ramieniu.
-Już czas.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Nicolasa.
Samochód stał już na linii startu. Idąc w tamtą stronę czułam na sobie wzrok innych.
-Proszę, ona ma się ścigać ze MNĄ?- zaśmiał się. Dając nacisk na słowo ,,ze mną''.
Nie zwróciłam uwagi na jego bezsensowną kpinę. Jeszcze zobaczy jak go prześcignę.
Lecz będzie to wielkie wyzwanie.
Most stylish cars, ta sama firma. Jedynie kolor poróżniał nasze maszyny. Jego pomarańczowe... moje czarne.
-Powodzenia.- ktoś wyszeptał mi do ucha.
Odwróciłam się, by zobaczyć kim jest ta osoba.
Zamurowało mnie. To był Drake.
Potrzebuje drugich 5 minut. Jednak nie było mi to dane.
Przed autami pojawiła się skąpo ubrana blondyna z dwiema flagami w obu dłoniach.
Był to znak, że mamy wsiąść do aut. Po mojej prawej stronie do drugiego auta naszej ekipy, zasiadł Max.
Był to wyścig w którym muszą brać po dwie osoby, co jest trudnym zadanie by wygrać.

***
Została mi połowa trasy. Meta ma być na drugim końcu miasta, ale w tym tempie dojadę tam w max 3 minuty.
Co chwilę informowaliśmy się gdzie jesteśmy z całym odziałem.
GPS pokazywał, a mnie wkurzał, że co chwilę zostawała zmieniana trasa.
-Na rondzie zawróć.- usłyszałam  głos z urządzenia.

No i właśnie w tym momencie wyminęłam zdezorientowanych kierowców. Razem z Maxem prowadziliśmy.

~~Harry~~
-Tak! Te dwa czarne auta przed nami!- wrzasnąłem do radia, przez które kontaktowaliśmy się z Zaynem i resztą gangu.
Byłem wściekły. Jakieś dwa gogusie prowadziły, a nie mogli wygrać.
Mamy zwyciężyć MY!
Razem z Malikiem podjechaliśmy do tych dwóch aut. Postanowiliśmy najpierw zająć się pierwszym, tym przy murze.
Spychaliśmy go, jednak on nie dawał za wygraną. W końcu wyrzuciłem przez okno bombę na maskę samochodu.

~~Darcy~~
Widziałam jak tamte auta przeszkadzają w wyścigu Max'owi.
Próbowałam coś zrobić, jednak nie dawali za wygraną.
W końcu  znalazłam na tylnim siedzeniu pistolet, gdy miałam wystrzelić coś ruszyło moim autem. W tym samym czasie słysząc wybuch.
To jego auto płonęło. Chciałam się zatrzymać...
-Ani mi się waż! Jedź!Jedź!- wrzeszczał do radia Jake.
Tym samym mobilizując mnie, bym mocniej wcisnęła gaz.
Lecz dwa czarne auta siedziały mi na ogonie....
Musiałam ich jakoś zgubić, lecz w tym samym czasie poczułam spychanie.
Jeden z nich dogonił mnie. Popatrzyłam zdezorientowana w prawo....
Jednak to co zobaczyłam, nigdy by mi nie przeszło przez myśl.
W jednym z czarnych aut, siedział Harry.
Popatrzyliśmy na siebie.
Jego mina nie wyrażała nic. Zatrzymał się.

***
Zgubiłam drugie czarne auto. Prowadziłam. Teraz nic nie może mi przeszkodzić.
Jest!
 Udało mi się.... dotarłam na metę, zatrzymując się z piskiem opon.
Wyścig wyglądał na dość trudny, a tu zero problemów.
-To dopiero może być początek...- mój głos w głowie, jak zwykle wymyślał najgorsze scenariusze.
Starałam się odpędzić jak najdalej dręczące mnie myśli.
Nie wierzyłam własnym myślą!
Wygrałam.
Patrzyłam przed siebie, nie zwracając na nikogo i nic uwagi.
Nagle drzwi otworzyły się.
Był to Drake.
Wyszłam z auta, a on od razu mnie przytulił.
Nagle wszyscy pojawi się obok mnie i Jake z czarną torbą.
-Byłaś świetna.- uśmiechnął się do mnie.
-Darcy, możemy porozmawiać?- wtrącił się tym razem Drake.
-Yhym.

Poszliśmy tam gdzie nie było ludzi. Czyli garaż chłopaków.
Usiadłam na sofie. Czerwona i skórzana, dla dwóch osób.
-No to słucham....- zaczęłam.
-Słuchaj.... przepraszam! Cholernie przepraszam! Nie wiem, co we mnie wtedy wstąpiło.
-Ale....
-Proszę.-uklęknął przede mną i przytulił.
Nie wiedziałam co mam zrobić.
Było to dla mnie trudne. To co przez najbliższy miesiąc wydarzyło się, jest ponad moje siły, a mam być silna?!
Mam zacząć wszystko od nowa?! A co jeśli życie nie chce tego dla mnie?!
Jeśli ma zamiar pokrzyżować mi plany?!
-Drake! Jesteś skończonym dupkiem!- wrzeszczałam, próbując wstać lecz nie pozwoliło mi na to przytulone ciało bruneta do mnie.
Po kilku następnych minutach, w końcu go przytuliłam.
Na co on zadowolony wziął mnie na kolana.
-Nie byłem sobą. Nie wiem co mnie opamiętało.- zaczął się tłumaczyć.
-Zacznijmy wszystko od początku.- uśmiechnęłam się do niego.
-Pewnie.- rozpromienił się.
Każdy zasługuje na drugą szanse, prawda? Postanowiłam, że i brunet także jej potrzebuje.
Gdzieś, w środku mojego serca zawsze będzie dla niego miejsce.
-Słuchaj - chwycił moją dłoń. -Muszę coś Ci powiedzieć.
-Yhym.
-Bo ja.... zakochałem się w tobie. Teraz pewnie w podświadomości, śmiejesz się ze mnie, ale...- przerwałam mu.
Pocałowałam go. Na początku był zaskoczony i nie zrobił żadnego ruchu, ale po chwili odwzajemnił pocałunek.
Był taki delikatny, za razem namiętny. Podobało mi się to. Przygryzłam jego wargę, kiedy usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi.
-Misiek, co to ma być?!- usłyszałam ten piskliwy głosik.
Co tu jest grane?
On szybko mnie odepchnął od siebie i wstał.
-Kochanie, przecież Cię kocham. To ta suka, ona się na mnie rzuciła.- objął ją w pasie.
-To... to wy jesteście razem?- powiedziałam cicho, że pewnie ledwo co mnie usłyszeli.
Ta blondynka wyrwała się i z tymi pazurami skoczyła na mnie i zaczęła drapać.
Jednak ja zadałam jej z pięści w brzuch, na co syknęła. Spadła na ziemię, więc zaczęłam obkładać ją pięściami.
Ona nie poddawała się.  Zaczęła mnie bić.
Teraz to ja byłam na dole, jednak szybko zdobyłam przewagę.
Prawy sierpowy... Lewy sierpowy...
Obkładanie pięściami szło mi dość sprawnie. Po kilku minutach blond dziwka zaczęła opadać z sił i przestała się bronić.
-Co ty robisz?!-usłyszałam.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że brunet próbował nas rozdzielić.
Jednak teraz już ustąpiłam, widząc ją we krwi.
On chwycił mnie za koszulkę tak, że miałam styczność z zimną ścianą, po której chwilę później zjechałam.
Chwyciłam zachłannie powietrze, zdając sobie sprawę jak boli mnie ramię i prawa noga.
Syknęłam z bólu, czując metaliczną smak w ustach.
Drake sprawdził co z Taylor, zadzwonił gdzieś, a następnie podszedł do mnie i chwycił za koszulkę podnosząc do góry.
-Co ty kurwo sobie myślałaś?!- wrzasnął prosto w moją twarz.
-Nic, kurwa!
-Patrz co jej zrobiłaś! Może umrzeć!
-Chuj mnie to obchodzi! Kogo ty tak na prawdę kochasz?!
-Ale ty jesteś naiwna. Chciałem Cię za każdym razem tylko porządnie przerżnąć i tyle. Nic więcej.

-Zostaw ją!-usłyszałam głos, ale w tym momencie nie kontaktowałam.
Puścił mnie, a ja opadłam bezwładnie na kolana. Spuściłam głowę.
Ktoś mnie podniósł i wziął na ręce.
Byłam słaba. Nie chciało mi się nic. Usadowiono mnie na trybunach.
Po kilku minutach rozejrzałam się, dostrzegając wszystkich chłopaków, prócz  Max'a i Drake.
Chłopaki patrzyli na mnie, wyczekując na jakieś wyjaśnienia.
Czułam się co raz gorzej, jednak starałam się tego nie okazywać.

Opowiedziałam im prawie wszystko. Pominęłam jedynie to o pocałunku.
Nagle obok nas pojawił się Harry.
Wystraszyłam się i chciałam uciekać.
Z jednego powodu, że Hazza nic nie wiedział o tym, że się ścigam, a po drugie, że chłopaki to dwa różne gangi.

Jednak zatrzymała mnie szybka reakcja Oliver'a. Wyrywałam się, jednak on objął mnie tak mocno, że nie było mowy o jakiekolwiek ucieczce.

Harry podał każdemu rękę, witając się.
Usiadł obok mnie.
-Co się stało?
-Taylor się stała.-syknęłam.
Nagle chłopak napiął się na samą wzmiankę o niej.

To była nasza tajemnica.
Taylor, to była Harry'ego i dziwka połowy chłopaków z tego miasta.
-Zaraz, zaraz. Jeśli wy się znacie, to dla czego zabiłeś Max'a?
-Długa historia.
To było dziwne.
Nagle reszta z gangu Harryeha przyszła.
Usłyszałam dźwięk karetki, który stawał się z każdą sekundą co raz głośniejszy.
***

Taylor zostanie przewieziona, niestety do szpitala.
Miałam szanse. Gdy Olivier był zajęty rozmową, ja szybko wyrwałam się z jego uścisku i w tempie natychmiastowym pobiegłam do Drake.
Szturchnęłam go, a gdy odwrócił się. Przywaliłam mu z pięści w polik.

Chciałam się odwrócić, jednak ból w nodze był tak mocny, że syknęłam i upadłam.

________________________________________________________________________
Hej.
JEDNO WIELKIE PRZEPRASZAM!
Wybaczcie, że rozdział nie pojawił się w środę, no ale mój laptop właśnie spoczywa gdzieś na śmietniku ;/ niestety.
A wszystko co miałam zapisane na dysku, zostało wyrzucone.
No więc, wybaczcie jeśli wam się nie spodoba. Znaczy wydaje mi się, że nie jest najgorszy. Jednak ta cała scena akcji nie wyszła mi ;/.
Liczę na Was. Jednak nie udało się wam do 4 no cóż, przynajmniej były dwa komen.
No to do następnego ;*
 Ps. zauważyliście formularz kontaktowy?
No to tam, jeśli chcecie być informowani o Wszystkich akcjach, rozdziałąch itp. na blogu. Wystarczy, że wypełnicie formularz. Możecie wpisać też w wiadomości linki do innych kont np. ask do informowania o rozdziałach itd. ;)

Nasz kochany Irlandczyk, obchodzi dziś urodzinki!
I tak Wiem, że nie przeczyta, no ale cóż.

Sto Lat! Szczęścia, zdrówka i siły na kolejne lata w wytrwaniu tym kim jesteś ;)
Niall, dałeś siłę wielu tyś. fanom siłę. Że nie warto się ciąć lub, że warto wierzyć w siebie i dążyć do spełnienia marzeń.
Niech ta HOT 21 będzie rokiem pełnym szczęścia.




 


środa, 3 września 2014

Rozdział 27

Jednak jego cel nie był do końca dobry. Nic poważnego mi się nie stało, tylko mała rana po lekkim zderzeniu z kulą.
Brzdęk naboju upadającego na kafelki rozległ się z głośnym echem.
Nie warto było czekać na cud. Tu było trzeba działaś od zaraz.
Każda sekunda dłużej zwlekania, mogła mnie zabić.
Schowałam się w kuchni za wyspą.
Co chwilę zaglądałam czy przypadkiem nie idzie. Nie było go.
Czekałam 5 min. i nic.
-Gdzie jesteś?- zawołał.
Słyszałam odbijanie się butów od podłogi, które stawały się głośniejsze z każdym kolejnym krokiem.
-No nie bój się mnie.- zaśmiał się. - Co, nie ma braciszka to nie jesteś już taka cwana, co?- zaśmiał się.
Wiedziałam, że jest w kuchni.
Nagle wyskoczyłam zza lady i wystrzeliłam...

Jednak jak się okazało nie trafiłam. Z tego wszystkiego, tylko go rozwcieczyłam go tym posunięciem.
-Ty idiotko!- wrzasnął, aż się odsunęłam.
Nie zdążyłam uciec. Złapał mnie za gardło i zaczął dusić.
Jednak dosięgnęłam ręką do szuflady, którą po cichu otworzyłam, wyjmując z niej  młotek do mięsa.
Przywaliłam mu kilka razu, aż zgiął się w pół. Jednak nie dawał za wygraną.
Gdy miałam kilka sekund przewagi, uciekłam do ogrodu i schowałam się w krzakach.
Z tej perspektywy widziałam wszystko. On wyleciał na pole i zaczął się rozglądać.
Chciałam strzelić, ale niech go szlak!
Do cho*ery z tym pistoletem. Harry mógł by go załadować raz do pełna!
Nagle siedząc w tych krzaczorach... naszedł mnie pomysł.
Gdy on był na przodzie domu, ja szybko podleciałam po wąż ogrodowy. Zahaczając go o niektóre drzewa.
Znów schowałam się w krzakach i gdy wrócił pociągnęłam mocniej za szlauf. Zahaczając o jego nogę. Gdy się przewrócił przybiegłam i nie wiem dlaczego próbowałam wystrzelić z pistoletu co o dziwo udało mi się.
Kula z impetem przebiła skórę.
Już miałam iść do domu  żeby zadzwonić po Harry'ego gdy poczułam niewyobrażalny ból w nodze i w ramieniu. Odwróciłam się, zauważając, że tamten mężczyzna się nie rusza, jednak jego ręka wyciągnięta jest w moim kierunku i trzyma w niej pistolet.
Upadłam na kolana, trzymając się lewą ręką za prawe ramie.
Cały świat zaczął wirować. Usłyszałam jakieś głosy i bezwładnie opadłam na ziemie.

~~Harry~~
 Widzieliśmy całe zdarzenie przez kamery zamontowane w domu.
Darcy nie źle sobie z nim poradziła. Chodź kilka razy zamierzaliśmy zainterweniować.
Jednak gdy usłyszeliśmy kilka razy strzały i zobaczyliśmy Darcy klęczącą do kamery tyłem z głową opuszczoną, od razu wybiegłem z kryjówki.
Teraz leżała na zimnej podłodze  na tarasie.
-Darcy!- uklęknąłem obok niej, biorąc jej ciało na ręce.
Miała zamknięte oczy.
-Harry!- ze schodów zbiegli chłopaki.
-Co z nią?- zapytał Niall.
Położyłem ją na kanapie, a Zayn poszedł sprawdzić co z mężczyzną.
-Nie żyje.- stwierdził.
-Ok. To zajmijcie się ciałem.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Darcy była blada, a z ran sączyła się krew.
Szybko zadzwoniłem po Tesse.
***
-Co się stało? Harry, aż tak pilne?!-wbiegła do domu.
-Tak!
Popatrzyła na Darcy leżącą bezwładnie.
-Co się jej stało?
-Została poszczelona.

Zaniosłem ją do jej pokoju, po czym też weszła Tessa i kazała mi się z tam tąd wynosić.
Na szczęście, jak się okazało kule daleko się nie zagnieździły więc bezproblemowo mogła je wyciągnąć. Darcy na chwilę się obudziła, jednak Tessa podała jej jakieś leki by przespała ból.
Bo po jej przebudzeniu, po całym domu rozniósł się krzyk.To była chwilowa akcja.

Byłem spokojny o Darcy, gdy moja Tesska była przy niej.
Siedzieliśmy już  z chłopakami w salonie. Spokojni i utwierdzeni w tym, że muszę przeszkolić Dai. Gdy po jakiś 20 a może 30 minutach, rozległ się krzyk.
Była to na pewno szatynka.
Od razu wbiegłem na górę i w tempie natychmiastowym znalazłem się w pokoju Dars.
Była zapłakana i siedziała dławiąc się łzami.
Tessa, próbowała ją uspokoić zarówno poszukując czegoś w torbie.
Przytuliłem siostrę do siebie i zacząłem kołysać nami na boki, jednak i to nie pomagało.
Nagle zaczęła się uspokajać. Popatrzyłem na nią. Jej powieki powoli się zamykały, kiedy zauważyłem wbitą igłę w jej lewą rękę.

~~Darcy~~

Czułam się do dupy. A dopiero co otworzyłam powieki.
Wszystko mnie bolało. Chciałam ruszyć prawą ręką, by poprawić jeden z kosmyków spadających na moje czoło, jednak ból który ogarnął moje ramie nie pozwolił mi na to.
Lekko podniosłam głowę, dostrzegając, że mam zabandażowane całe ramie. Odkryłam kołdrę, zauważając też na lewej nodze bandaż.
Dlaczego? Co się stało?
Zmarszczyłam  brwi, podczas gdy myślałam co robiłam wcześniej.
Czarna dziura zastąpiła się przetrwaniem, podczas kiedy jakiś koleś próbował mnie zabić.

Nagle usłyszałam powolne otwieranie się drzwi, przez które zajrzał .... Harrry.
-Hej. Jak się czujesz?
-Do dupy.- spławiłam jego pytanie.
Od kiedy pamiętam, to nie przejmował się mną. Było mu to obojętne.

***
-Daj mi w końcu spokój!- miałam dość jego natręctwa.
Chodził za mną w każdy możliwy kont domu, namawiając do tego bym go wysłuchała.
Wiem, że szedł za mną. Po mimo, że był cicho wyczułam, że stoi tam.
Chciałam zrobić kolejny krok z utrudnieniem, jednak powstrzymałam się i odwróciłam.
-No czego chcesz?- syknęłam.
-Chodź.- weszliśmy do JEGO zabronionego pokoju.
Usiadłam na sofie, na przeciw mnie znajdował się mały stoliczek.
Obok drzwi. Ściany pomalowane na kolor bordowy i wielkie czarne biurko oraz fotek na przeciw stoliczka.
On zrobił to samo.
 -No  to tak.- wyciągnął zza kieszeni pistolet.- Muszę Cię przeszkolić do zadań specjalnych. Ten gość to był test sprawdzający twoje umiejętności.
-Co k*rwa?! Dałeś mnie poszczelić?!- momentalnie wstałam.
-Darcy, spokojnie.
Po kilku minutach usiadłam ponownie.
-Teraz muszę nauczyć Cię rozładować i załadować broń...
Nie zważałam na dalszą jego gadanine. Wzięłam pistolet do ręki zaczęłam po kolei  odkładać na stół poszczególne części.
Był zszokowany. Ale jednak jeszcze bardziej, gdy ponownie go złożyłam.
-Kiedy ty?
-Nie wnikaj.- uśmiechnęłam się i wstałam do wyjścia.

Nie chciałam przesiedzieć reszty dnia w domu.
Chciałam dotlenić się, świeżym powietrzem.
Co na pewno dobrze mi zrobi.
Idąc jedną z mniej ruchliwych dróżek dotarłam prosto  do parku. Usiadłam na pobliskiej ławczce z ktorej można było obserwować cały park.
Oglądałam z ciekawością bawiące się dzieci lub też przytulone do siebie pary idące i gadające pewnie o malo istotnych sprawach. Tylko jedno ich interesowało, a to, że mają siebie.
Ja jednak nie mam tego szczęścia i jestem sama, Gdy myślałam, ze coś z tego może  być, dowiaduję się, że nawet nie byliśmy przyjaciółmi.
Dalej oglądałam cały park, gdy dostrzegłam dwie bardzo znajome mi osoby.
Była to Taylor i Drake śmiejący się i siedzący na przeciw mnie. Jakieś kilka metrów ode mnie.
Gdy jednak chlopak odwrócił wzrok nie dbale przed siebie, zauważył mnie.. siedzącą samom.
On bez niczego, tak obojętnie wstał.
Podchodząc do mnie.
Następnie usiadł obok mnie, na co ja szybko przesunęłam się jak najdalej niego.
Bałam się go. Kto wie co jeszcze jest zdolny mi wyrządzić.

____________________________________________________________________
Cześć i czołem.
No i mamy kolejny rozdział i przyznaję, że mi wybaczycie takie bleee rozdział.
No nic. Znów szkoła niestety. Do której klasy teraz chodzicie?
Nie mam jakiś wielkich wiadomości do przekazania. Wszystkie informacje są na bieżonco aktualizowane u góry strony, po lewej stronie ;)
Więc... miłej nauki.
Samo w to nie wieże, ale wam życzę by lekcje były na lajcie :D
No więc do następnego.
Licze na was! Moi drodzy. Wiem, że dacie radę! przynajmniej 4 ploseee :3
widzimy się w następną środę paa ;*