sobota, 13 września 2014

Rozdział 28

On nie poddawał się. Przysunął się do mnie, jeszcze bliżej, tak, że jedynie wstanie z ławki mogło by mnie od niego oddzielić.
-Dars...- zaczął. Jednak ja nie chciałam wysłuchiwać jego dennych wymówek.
Po co? Po co ma udawać skruchę, gdy tak naprawdę myśli inaczej?!
-Nie Drake. Ty już powiedziałeś swoje...- wstałam z ławki i tak po prostu odeszłam z tamtego miejsca.
Może jednak mogłam wysiedzieć z Harrym i wysłuchać jego paplania... ale nie!
Bo przecież Darcy musi inaczej...
No ale dobra. Nie chciałam spotykać już nikogo.
Ale mój pech zadecydował inaczej.
Gdy szłam okrężnymi drużkami, gdzie ludzi praktycznie nie ma, spotkałam Jacob'a.
-Darcy! Hej. -uśmiechnął się, na co zrobiłam to samo.
-Hej...

***
Nie mogłam inaczej.
Może i nie będę utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu z Drake'm to nie znaczy, że z resztą nie powinnam.
-Wiesz, że dla mnie zawsze będziesz dziewczyną którą poznaliśmy przypadkowo. A może jednak nie?- uśmiechnął się, zabawnie poruszając brwiami.

Siedzieliśmy u niego w domu. Ja z kubkiem herbaty, on z butelką piwa, przykryci kocem.
On z niewielu ludzi, umiał mnie rozbawić na tyle, bym zapomniała chodź na chwilę o zmartwieniach.
Takich przyjaciół brakuje dzisiejszemu światu.
-No i  usiadł obok mnie.- zakończyłam opowiadać wydarzenie z parku.
-No młoda... może mu na tobie zależy?
-Proszę Cię!
-A jak tam się mają sprawy co do wyścigów itd.?- zapytałam, by zmienić temat
-A no właśnie, co do wyścigu. Miałem do ciebie zadzwonić, ale jednak to ty właśnie siedzisz u mnie, no więc... wyjechałaś by, jako nasza dzisiejsza przedstawicielka?
-Jacob...
-Tak, tak wiem...- spuścił głowę.
-Nie dokończyłam.- zaśmiałam się. -No mogę zrobić wyjątek na dziś. Muszę przecież jakoś odreagować dzisiejszy dzień.

***
Stanęliśmy w jednym  z garaży.
Nie widziałam tam zbytnio wielu ludzi. Jedynie kilka osób z ekipy i mechaników.
Wysiadłam i od razu złapał mnie Jake.
Zaprowadził mnie do jego pokoju, na wzór biura.
-No młoda. To jest ważny wyścig, z wieloma silnymi i wieloletnimi kierowcami.
-O jaką stawkę idzie?
-Grubo, ponad 100.000000.
Moje oczy wyszerzyły się do granic możliwości. To w takim wypadku jest BARDZO ważny wyścig.
Przełknęłam gulę w gardle.
Zostawił mnie.
Miałam swoje 5 min. na przygotowanie psychiczne.
Musiałam się skupić, by natłok myśli tak po prostu wyczyścił się z mojego umysłu.

Kilka minut później do pokoju ktoś wszedł i poklepał po ramieniu.
-Już czas.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Nicolasa.
Samochód stał już na linii startu. Idąc w tamtą stronę czułam na sobie wzrok innych.
-Proszę, ona ma się ścigać ze MNĄ?- zaśmiał się. Dając nacisk na słowo ,,ze mną''.
Nie zwróciłam uwagi na jego bezsensowną kpinę. Jeszcze zobaczy jak go prześcignę.
Lecz będzie to wielkie wyzwanie.
Most stylish cars, ta sama firma. Jedynie kolor poróżniał nasze maszyny. Jego pomarańczowe... moje czarne.
-Powodzenia.- ktoś wyszeptał mi do ucha.
Odwróciłam się, by zobaczyć kim jest ta osoba.
Zamurowało mnie. To był Drake.
Potrzebuje drugich 5 minut. Jednak nie było mi to dane.
Przed autami pojawiła się skąpo ubrana blondyna z dwiema flagami w obu dłoniach.
Był to znak, że mamy wsiąść do aut. Po mojej prawej stronie do drugiego auta naszej ekipy, zasiadł Max.
Był to wyścig w którym muszą brać po dwie osoby, co jest trudnym zadanie by wygrać.

***
Została mi połowa trasy. Meta ma być na drugim końcu miasta, ale w tym tempie dojadę tam w max 3 minuty.
Co chwilę informowaliśmy się gdzie jesteśmy z całym odziałem.
GPS pokazywał, a mnie wkurzał, że co chwilę zostawała zmieniana trasa.
-Na rondzie zawróć.- usłyszałam  głos z urządzenia.

No i właśnie w tym momencie wyminęłam zdezorientowanych kierowców. Razem z Maxem prowadziliśmy.

~~Harry~~
-Tak! Te dwa czarne auta przed nami!- wrzasnąłem do radia, przez które kontaktowaliśmy się z Zaynem i resztą gangu.
Byłem wściekły. Jakieś dwa gogusie prowadziły, a nie mogli wygrać.
Mamy zwyciężyć MY!
Razem z Malikiem podjechaliśmy do tych dwóch aut. Postanowiliśmy najpierw zająć się pierwszym, tym przy murze.
Spychaliśmy go, jednak on nie dawał za wygraną. W końcu wyrzuciłem przez okno bombę na maskę samochodu.

~~Darcy~~
Widziałam jak tamte auta przeszkadzają w wyścigu Max'owi.
Próbowałam coś zrobić, jednak nie dawali za wygraną.
W końcu  znalazłam na tylnim siedzeniu pistolet, gdy miałam wystrzelić coś ruszyło moim autem. W tym samym czasie słysząc wybuch.
To jego auto płonęło. Chciałam się zatrzymać...
-Ani mi się waż! Jedź!Jedź!- wrzeszczał do radia Jake.
Tym samym mobilizując mnie, bym mocniej wcisnęła gaz.
Lecz dwa czarne auta siedziały mi na ogonie....
Musiałam ich jakoś zgubić, lecz w tym samym czasie poczułam spychanie.
Jeden z nich dogonił mnie. Popatrzyłam zdezorientowana w prawo....
Jednak to co zobaczyłam, nigdy by mi nie przeszło przez myśl.
W jednym z czarnych aut, siedział Harry.
Popatrzyliśmy na siebie.
Jego mina nie wyrażała nic. Zatrzymał się.

***
Zgubiłam drugie czarne auto. Prowadziłam. Teraz nic nie może mi przeszkodzić.
Jest!
 Udało mi się.... dotarłam na metę, zatrzymując się z piskiem opon.
Wyścig wyglądał na dość trudny, a tu zero problemów.
-To dopiero może być początek...- mój głos w głowie, jak zwykle wymyślał najgorsze scenariusze.
Starałam się odpędzić jak najdalej dręczące mnie myśli.
Nie wierzyłam własnym myślą!
Wygrałam.
Patrzyłam przed siebie, nie zwracając na nikogo i nic uwagi.
Nagle drzwi otworzyły się.
Był to Drake.
Wyszłam z auta, a on od razu mnie przytulił.
Nagle wszyscy pojawi się obok mnie i Jake z czarną torbą.
-Byłaś świetna.- uśmiechnął się do mnie.
-Darcy, możemy porozmawiać?- wtrącił się tym razem Drake.
-Yhym.

Poszliśmy tam gdzie nie było ludzi. Czyli garaż chłopaków.
Usiadłam na sofie. Czerwona i skórzana, dla dwóch osób.
-No to słucham....- zaczęłam.
-Słuchaj.... przepraszam! Cholernie przepraszam! Nie wiem, co we mnie wtedy wstąpiło.
-Ale....
-Proszę.-uklęknął przede mną i przytulił.
Nie wiedziałam co mam zrobić.
Było to dla mnie trudne. To co przez najbliższy miesiąc wydarzyło się, jest ponad moje siły, a mam być silna?!
Mam zacząć wszystko od nowa?! A co jeśli życie nie chce tego dla mnie?!
Jeśli ma zamiar pokrzyżować mi plany?!
-Drake! Jesteś skończonym dupkiem!- wrzeszczałam, próbując wstać lecz nie pozwoliło mi na to przytulone ciało bruneta do mnie.
Po kilku następnych minutach, w końcu go przytuliłam.
Na co on zadowolony wziął mnie na kolana.
-Nie byłem sobą. Nie wiem co mnie opamiętało.- zaczął się tłumaczyć.
-Zacznijmy wszystko od początku.- uśmiechnęłam się do niego.
-Pewnie.- rozpromienił się.
Każdy zasługuje na drugą szanse, prawda? Postanowiłam, że i brunet także jej potrzebuje.
Gdzieś, w środku mojego serca zawsze będzie dla niego miejsce.
-Słuchaj - chwycił moją dłoń. -Muszę coś Ci powiedzieć.
-Yhym.
-Bo ja.... zakochałem się w tobie. Teraz pewnie w podświadomości, śmiejesz się ze mnie, ale...- przerwałam mu.
Pocałowałam go. Na początku był zaskoczony i nie zrobił żadnego ruchu, ale po chwili odwzajemnił pocałunek.
Był taki delikatny, za razem namiętny. Podobało mi się to. Przygryzłam jego wargę, kiedy usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi.
-Misiek, co to ma być?!- usłyszałam ten piskliwy głosik.
Co tu jest grane?
On szybko mnie odepchnął od siebie i wstał.
-Kochanie, przecież Cię kocham. To ta suka, ona się na mnie rzuciła.- objął ją w pasie.
-To... to wy jesteście razem?- powiedziałam cicho, że pewnie ledwo co mnie usłyszeli.
Ta blondynka wyrwała się i z tymi pazurami skoczyła na mnie i zaczęła drapać.
Jednak ja zadałam jej z pięści w brzuch, na co syknęła. Spadła na ziemię, więc zaczęłam obkładać ją pięściami.
Ona nie poddawała się.  Zaczęła mnie bić.
Teraz to ja byłam na dole, jednak szybko zdobyłam przewagę.
Prawy sierpowy... Lewy sierpowy...
Obkładanie pięściami szło mi dość sprawnie. Po kilku minutach blond dziwka zaczęła opadać z sił i przestała się bronić.
-Co ty robisz?!-usłyszałam.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że brunet próbował nas rozdzielić.
Jednak teraz już ustąpiłam, widząc ją we krwi.
On chwycił mnie za koszulkę tak, że miałam styczność z zimną ścianą, po której chwilę później zjechałam.
Chwyciłam zachłannie powietrze, zdając sobie sprawę jak boli mnie ramię i prawa noga.
Syknęłam z bólu, czując metaliczną smak w ustach.
Drake sprawdził co z Taylor, zadzwonił gdzieś, a następnie podszedł do mnie i chwycił za koszulkę podnosząc do góry.
-Co ty kurwo sobie myślałaś?!- wrzasnął prosto w moją twarz.
-Nic, kurwa!
-Patrz co jej zrobiłaś! Może umrzeć!
-Chuj mnie to obchodzi! Kogo ty tak na prawdę kochasz?!
-Ale ty jesteś naiwna. Chciałem Cię za każdym razem tylko porządnie przerżnąć i tyle. Nic więcej.

-Zostaw ją!-usłyszałam głos, ale w tym momencie nie kontaktowałam.
Puścił mnie, a ja opadłam bezwładnie na kolana. Spuściłam głowę.
Ktoś mnie podniósł i wziął na ręce.
Byłam słaba. Nie chciało mi się nic. Usadowiono mnie na trybunach.
Po kilku minutach rozejrzałam się, dostrzegając wszystkich chłopaków, prócz  Max'a i Drake.
Chłopaki patrzyli na mnie, wyczekując na jakieś wyjaśnienia.
Czułam się co raz gorzej, jednak starałam się tego nie okazywać.

Opowiedziałam im prawie wszystko. Pominęłam jedynie to o pocałunku.
Nagle obok nas pojawił się Harry.
Wystraszyłam się i chciałam uciekać.
Z jednego powodu, że Hazza nic nie wiedział o tym, że się ścigam, a po drugie, że chłopaki to dwa różne gangi.

Jednak zatrzymała mnie szybka reakcja Oliver'a. Wyrywałam się, jednak on objął mnie tak mocno, że nie było mowy o jakiekolwiek ucieczce.

Harry podał każdemu rękę, witając się.
Usiadł obok mnie.
-Co się stało?
-Taylor się stała.-syknęłam.
Nagle chłopak napiął się na samą wzmiankę o niej.

To była nasza tajemnica.
Taylor, to była Harry'ego i dziwka połowy chłopaków z tego miasta.
-Zaraz, zaraz. Jeśli wy się znacie, to dla czego zabiłeś Max'a?
-Długa historia.
To było dziwne.
Nagle reszta z gangu Harryeha przyszła.
Usłyszałam dźwięk karetki, który stawał się z każdą sekundą co raz głośniejszy.
***

Taylor zostanie przewieziona, niestety do szpitala.
Miałam szanse. Gdy Olivier był zajęty rozmową, ja szybko wyrwałam się z jego uścisku i w tempie natychmiastowym pobiegłam do Drake.
Szturchnęłam go, a gdy odwrócił się. Przywaliłam mu z pięści w polik.

Chciałam się odwrócić, jednak ból w nodze był tak mocny, że syknęłam i upadłam.

________________________________________________________________________
Hej.
JEDNO WIELKIE PRZEPRASZAM!
Wybaczcie, że rozdział nie pojawił się w środę, no ale mój laptop właśnie spoczywa gdzieś na śmietniku ;/ niestety.
A wszystko co miałam zapisane na dysku, zostało wyrzucone.
No więc, wybaczcie jeśli wam się nie spodoba. Znaczy wydaje mi się, że nie jest najgorszy. Jednak ta cała scena akcji nie wyszła mi ;/.
Liczę na Was. Jednak nie udało się wam do 4 no cóż, przynajmniej były dwa komen.
No to do następnego ;*
 Ps. zauważyliście formularz kontaktowy?
No to tam, jeśli chcecie być informowani o Wszystkich akcjach, rozdziałąch itp. na blogu. Wystarczy, że wypełnicie formularz. Możecie wpisać też w wiadomości linki do innych kont np. ask do informowania o rozdziałach itd. ;)

Nasz kochany Irlandczyk, obchodzi dziś urodzinki!
I tak Wiem, że nie przeczyta, no ale cóż.

Sto Lat! Szczęścia, zdrówka i siły na kolejne lata w wytrwaniu tym kim jesteś ;)
Niall, dałeś siłę wielu tyś. fanom siłę. Że nie warto się ciąć lub, że warto wierzyć w siebie i dążyć do spełnienia marzeń.
Niech ta HOT 21 będzie rokiem pełnym szczęścia.




 


1 komentarz: