poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 23

Okazało się, że drzwi były niedomknięte.
Rozejrzałem się, na schodach nie było nikogo. Chłopaki szli za mną. Postanowiłem, że zejdę na dół.
Zbiegłem szybko ze schodów, widząc bezwładną Darcy. Leżała na zimnych kafelkach.
Oddycha. Ale była blada. Szybko wziąłem ją na ręce i zaniosłem z powrotem na strcyh, ale tym razem do sypialni.
Nie wiem czy coś słyszała czy nie. Ale wolał bym nie. Chciałem po prostu wiedzieć czy nie wywinie czegoś naszemu gangowi. W końcu to siostra Harry'ego Styles'a, nigdy nic nie wiadomo.
Nie chciał bym się dowiedzieć, że coś nie gra w tym wszystkim.
Jest taka spokojna podczas snu. Wygląda jak by w ogóle nie miała problemów. Ale jednak... one są.
Ale niestety, nie wiem kto lub co, jest powodem jej zmartwień. Mogę mieć jedynie przypuszczenia, ale to od niech chciał by wiedzieć, to ona zna prawdę. Chciał bym, by mogła mi na tyle zaufać by podzielić się problemami, by mógł jej pomóc o nich zapomnieć i już nigdy,żeby nie wróciły.
Dlaczego ten detektyw?
Darcy dla chłopaków nie jest do końca wiarygodna.

Spróbowałem ocudzić dziewczynę, co nie było łatwe. A na dodatek musiałem jeszcze opatrzeć jej głowę, bo poduszka była od krwi.
Była słaba. Obudziła się, ale ciągle mamrotała, że głowa ja boli.
Przyniosłem jej odpowiednie tabletki i już po kilku minutach uspokoiła się i zasnęła.
Widziałem, że było jej z tym wszystkim ciężko. Chciałby znać prawdę i pomóż jej. Wiem.. powtarzam się.
Ale ta dziewczyna robi ze mną coś niewiarygodnego. Przy niej czuję się inaczej. Czuję szczęście jakiego rzadko doświadczam.
Wyrzuty sumienia, które potem przechodzą. Zabicie człowieka, staje się rutyną. Gdy ktoś nie zapłaci za dragi lub inne używki i spóźnia się z odsetkami, to niestety.

Wróciłem na dół, gdzie chłopaki siedzieli w salonie i oglądali mecz.
Zaszedłem jeszcze po piwa i postawiłem na stole.
-I co z nią?- zapytał Jake.
-Nie zbyt. Musi odpoczywać. To wszystko przez to, że nie jadła.
Wszyscy pokiwali głowami na znak, że rozumieją.
Rozmawialiśmy jak chłopaki nie z gangu tylko dobrzy, starzy przyjaciele. Ale tak było. Po mimo, że jeden był starszy, a drugi młodszy. Nie odczuwaliśmy żadnej różnicy. Byliśmy dla siebie jak bracia.

~~Darcy~~
Obudziłam się, od razu otwierając oczy. Chciałam skojarzyć fakty, gdzie obecnie się znajduję, ale gdy poruszyłam głową, ona mocno zabolała. Syknęłam z powodu niemiłego uczucia.
Usłyszała głosy dochodzące z dołu, a czasem gwizdek i krzyki lub jakieś głośne komentarze.
Powoli wstałam z łóżka, co nie było najlepszym pomysłem, bo zakręciło mi się w głowie i nadal kręci.
Z zawrotami głowy powoli zeszłam na dół.
W salonie siedzieli chłopaki, a na stole mnóstwo piw.
Nie miałam zamiaru im przeszkadzać, więc poszłam do ciemnej kuchni i po omacku znalazłam sok bananowy oraz kubek.
Usiadłam w ciemnym pomieszczeniu, przyglądając się ulicy, niebu, gwiazdą, ludziom.....
Ciekawi, a raczej zastanawia fakt, czy tylko ja mam tak pogmatwane życie? Ile razy widzę uśmiechniętych ludzi idących chodnikiem czy kochające się pary.
Wtedy naprawdę czuję się, jak bym wokół siebie nie miała nikogo. Jak bym była skazana sama na siebie.
Znacie to uczucie? To jest takie smutne, a zaraze żenujące.
Usłyszałam kroki idące w tym kierunku, a potem jak wszyscy omijają kuchnię czasem patrząc się w głąb. Jednak chyba mnie nie zauważyli bo szli dalej.

Usłyszałam zamykanie drzwi i Drake'a idącego do salonu. Z tego miejsca miałam dobry widok na cały hol. Widziałam jak chłopak idzie do kotłowni z workiem pełnym puszek. Gasi światło, pozostawiając rozświetlony teraz hol. Światło trochę okryło moje ciało, ja jednak poszłam w głąb ciemności.
Usłyszałam westchnięcie chłopaka i kroki na schodach.
Już po chwili żadne światło na parterze nie świeciło się. Było tak cicho....
Wszystkie myśli, pytania i wydarzenia zaczęły mnie dręczyć.
Ciekawe jak żyje się, jako szczęśliwy człowiek?  Nigdy nie byłam szcześliwa, a jeśli już... to przez krótką chwilę.
-Darcy?!- po domu rozniósł się głos Drake'a.
Nie odzywałam się, nadal czułam się słaba. Podniosłam nogi do klatki piersiowej.
Już po chwili światła w cały domu rozbłysły, na co ja niestety musiałam zamknąć oczy.
Gdy je ponownie otworzyłam, zobaczyłam stojącego bruneta w wejściu do kuchni.
Zaświecił światło i gdy tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie. Usiadł obok mnie i chciał mnie przytulić, jednak ja odepchnęłam go od siebie.
-Darcy? Co jest?
-Daj mi spokój. Co, wynająłeś detektywa?! Żeby mnie śledził? Czy ciebie do końca poje*ało?!-zaczęłam się na niego wydzierać, przy okazji wstając.
Teraz staliśmy na przeciw siebie.
-Darcy, to nie tak....
-A jak?!
-Tu nie chodzi o Ciebie. Jacob ma znajomą, która jest dilerem. Nie lubiła swojego imienia i wszyscy mówią na nią Darcy.
-Nie wieże Ci.
-A powinnaś. Nigdy bym czegoś takiego tobie nie zrobił. Wierzysz mi?
-Nie wiem.- nie wiedziałam co o  tym wszystkim mam myśleć, z jednej strony mu wierzyłam, a z drugiej czułam, ze mnie okłamuje- Wierze....
Na jego twarzy pojawił się uśmiech i już po chwili byłam w objęciach bruneta.
Wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do sypialni na strychu. Było tam, tak pięknie.
Położył się obok mnie. Ta chwila mogła by trwać wiecznie, jeżeli tylko z nim.
Odwróciłam się do niego twarzą. Nasz wzrok spotkał się i nawzajem analizował.
Przybliżyliśmy się do siebie.Dzieliły nas centymetry.
Aż jego usta musnęły moje. Trochę oddaliliśmy się od siebie. Jednak długo nie wytrzymaliśmy.
Nasze usta złączyły się. Drake przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc tym samym o wpuszczenie go. Już po chwili nasze języki toczyły wojnę ze sobą.
Chłopak obrócił nas tak, że teraz ja siedziałam na nim okrakiem i trwaliśmy w namiętnym pocałunku.
Musieliśmy na kilka sekund zaczerpnąć powietrza, jednak na nowo przylegneliśmy do siebie.
 Ruszałam biodrami nad nim, co podniecało go z każdą chwilą co raz bardziej. Po chwili jęknął w moje usta.
Przyśpieszyłam swoje ruchy, zataczając kółka. Jego przyjaciel twardniał co spowodowało na moich ustach uśmiech. Nasz pocałunek pogłębiał się z każdą chwilą. Brunet obrócił nas tak, że to ja leżałam teraz pod nim. Oderwał się od moich ust i przeszedł na linię szczęki, schodząc co raz niżej. Aż trafił w mój czuły punkt.
Przyssał skórę za uchem, na co ja jęknęłam. Przygryzł, po czym swoim językiem liznął na ukojenie i dmuchnął.
Jedną ręką podpierał się o łóżko, a druga wędrowała po moim ciele.Dotarł do zakończenia mojej bluzki. Już po chwili jego ręka wędrowała po brzuchu,aż dotarła do biustonosza. Drake chwycił za jedną z miseczek i lekko zgniótł. Jęknęłam w jego usta.

Ocknęłam się i uświadomiłam sobie co się dzieje. Popatrzyłam na jego twarz. Nie był to brunet, ale za miast niego stary i obleśny typ. Szybko zaczęłam się szarpać i wrzeszczeć. Odepchnęłam go z całej siły, aż spadł z łóżka. Ja szybko pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Zjechałam po drzwiach, a z oczu wydobyły się łzy.

~~Drake~~
Nie wiedziałem co się dzieje. Tak nagle zaczęła wrzeszczeć i się wyrywać. Jak by się bała. Mnie? Ale co ja jej  zrobiłem? Nie chciałem jej zrobić żadnej krzywdy. Chciałem by poczuła się dobrze.
Od razu pobiegłem na korytarz. Wszędzie było ciemno, jedynie w łazience się świeciło.
Chwyciłem za klamkę od drzwi, jednak było zamknięte.
-Dars... otwórz.- zacząłem pukać w drzwi.
Odpowiedziała i cisza.
-Dars..?
-Daj mi spokój.- powiedziała szeptem.

Nie zostawiłem jej. Siedziałem i czekałem pod tymi drzwiami.
Zastanawia mnie fakt, co musiało się stać, że  szatynka tak zareagowała.
Może... może ktoś ją zgwałcił? Niee... znaczy nie wiem, ale oby nie.
Każdy ma przeszłość. To nie zależy od nas, z jakiego domu jesteśmy. Wszyscy żyjemy i jesteśmy ludźmi.
Jeden pochodzi z bogatej rodziny, a inny z biednej. Ale nikt nie jest innny.
Powinniśmy traktować  każdego na równi.
Niby Dars powiedziała mi o swojej przeszłości, to chyba jednak nie wszystko.

~~Darcy~~
Trzymałam w dłoni metalowy przedmiot. Przyglądałam mu się. Czyli co? Powracamy do punktu wyjścia.
Wróciły wspomnienia, akurat wtedy gdy wszystko zaczęło się układać.
To nie fer.
-Nie!Nie rób tego!-wrzeszczał głosik w mojej głowie.
Zrobiłam trzy kreski. Jedna pod drugą. Ból fizyczny... czy coś ci to dało?
Tak. Chwilowe odprężenie i sadyswakcję.
-Darcy! - do drzwi zaczął dobijać się ZNÓW Drake.
-Jeśli nie otworzysz, będę zmuszony je wyważyć.- powiedział stanowczo.
Przemyłam szybko rany. Krew nadal była zauważalna, jednak nie przejęłam się tym
Otworzyłam drzwi  i stanęłam ze spuszczoną głową w wejściu.
_______________________________________________________________________
Hej.
No to tak, napisałam przed samym wyjazdem na kolonie ten oto rozdział. Mam nadzieję, ze was nie zanudzę nim.
No ale dobra. Mam dla was  zwiastun#2.
Dalszej historii naszej bohaterki.
 
No to kto w  z Łeby, lub przez te 2 tyg, się wybiera? :3 Z chęcią poznam nowych ludzi.
No to do następnego.






niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 22

Mój plan był taki, by Harry pomyślał, że mnie porwano.
Właśnie jestem  pod  domem Alex.
Wysiadłam z niego,wzięłam torbę i poszłam  do drzwi  wejściowych.
Zapukałam....nic. Spróbowałam znów....usłyszałam otwieranie zamka.
Po chwili otworzyły się i stanęła przed nimi szczupła  blondynka.
Była, jakby zakłopotana? Jej mina wyrażała zdziwienie.
-Eee Darcy,Hej!- uściskała mnie.
-Hej.-odwzajemniłam przytulenie.
-Co tu robisz?
-Długo by rozmawiać. Jedno słowo ...Harry.
-Wpuściłam bym.....
-O Darcy...co tu robisz?- usłyszałam głos za mną. Był to Jake.
-E hej.
-To wy się znacie?-zapytała Alex.

***
Gdyby było,to możliwe... w cale bym nie rozmawiała z Jakem. Nadal pamiętam wydarzenie za klubem.... a potem Drake.
Nie chce ich znać...
Siedzę tu już godzinę i oglądamy jakiś denny film o miłości.
Nie koncentruję się na nim. Bardziej ciekawi mnie,gdzie ja pójdę... nie chcę być pod jednym dachem z kimś  takim.
Oczywiście Alexis życzę szczęścia,no ale  zrozumcie mnie.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć, bo gołąbeczki były zajęte zbyt sobą, żeby zwrócić uwagę na resztę otoczenia.
Jednak szybko tego pożałowałam, chciałam jak najszybciej zamknąć drzwi.Jednak jego silna dłoń uniemożliwiła mi to.
-Darcy,musimy porozmawiać.- powiedział stanowczo.
-Drake! Nie mamy o czym.
-To dlaczego się do mnie nie odzywasz?!
-Nie chce Cię znać!-wrzasnęłam, już chciałam wrócić się do salonu,jednak jego dłoń zatrzymała mnie.
-Darcy... proszę.- jego błagalny ton, po prostu mnie ''rozmiękczył''.
-Ok.- powiedziałam z nutką w głosie poddania się.
Poszłam z nim na górę.Do pokoju gościnnego. Był on zwyczajny. Na przeciw drzwi  okno, po prawej stronie, przy ścianie łóżko z ramą koloru czarnego. Pokój dość duży. Ściany koloru lazurowego z nutką ciemnego turkusu. Na przeciw łóżka, znaczy po drugiej stronie pokoju komoda, a na niej telewizor. Natomiast na środku pomieszczenia znajdował się puchowy dywan, kanapa, dwa fotele i stolik.
Usiadłam na łóżku, opierając się plecami o ścianę.
On natomiast usadowił się na parapecie okna.
-Dlaczego mnie unikasz?- zaczął.
-Widziałam ....- zacięłam się.
Nie wiedziałam jak mam to powiedzieć. Chciałam oczywiście o tym z nim porozmawiać. Potrzebowałam wyjaśnień z jego strony. Bo to wszystko nie dawało mi spać. Od kilku tygodni cierpię na bezsenność, co daje mi się we znaki psychicznie, jak i fizycznie. Jak już zasnę, to budzę się z krzykiem.
-Co widziałaś, no Dars.- błagał mnie podirytowany i zły.
-Was, za klubem jak wy ćpacie. Rozumiesz Drake, ty ćpasz i ukrywaliście to w tajemnicy, a ja wam ufałam!-wstałam z łóżka - Ty mnie potem wziąłeś do siebie, a tam próbowałeś się do mnie dobrać!-Z oczu wyleciało kilka łez.
On na te słowa ze skoczył z parapetu i podszedł do mnie.
-Przepraszam.- chciał mnie przytulić, ale ja  odsunęłam się od niego.
-Ja...ja nie wiedziałem co robię. Nie panowałem nad sobą. Wybacz mi.- wiem kiedy  kłamie, a teraz mówił prawdę.
-Myślisz, że zwykłe ,,Przepraszam'', pomoże? Miałeś przede mną tajemnice, a ja ci ufałam.- powiedziałam ciszej niż chciałam.
-Ja nie panowałem nad sobą. Dars, jesteś dla mnie najważniejszą  osobą. Wybacz...
Przytuliłam się do niego. Poczułam ciepło bijące od niego, jak i tętno serca. Gdybym tylko mogła, zostałam bym w tym miejscu już na zawsze, by być tylko z nim.
-Może zostawimy tych zakochańców samych?- zapytał.
-Jestem za.

***
Siedziałam, a raczej leżałam z głową na torsie chłopaka, a on obok mnie na rozłożonej kanapie.
Przystaliśmy na jego pomysł, by zrobić seans filmów.
Byłam już naprawdę zmęczona. Oczy same mi się zamykały, a on na dodatek zaczął mnie głaskać po plecach.
Powieki same mi się zamknęły.

Obudziłam się z wrzaskiem, zlana potem w miękkim łóżku. Odwróciłam się na prawą stronę z myślą, że spotkam tam Drake'a. Jednak druga połowa łóżka była pusta i pościelona. Tak jak by nikt na niej nie spał.
Popatrzyłam na zegarek na szafce, wskazywał godzinę 4 nad ranem. Udało mi się przespać dwie godziny. Nowy rekord. Cały sen, pamiętam jak by dział się naprawdę.
Boję się, że śmierć mamy, to moja wina. Ciągle to samo, śmierć, gwałt i tak w kółku

Próbowałam usnąć, jednak na marne.
Wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni.
Przygotowałam sobie ciepłe kakao i poszłam z nim do salonu.
Gdy jednak chciałam usiąść na sofie, ktoś już go zajął.
Odłożyłam ciepły kubek na stolik i bez słowa położyłam się obok chłopaka.
Kołdra była przesiąknięta jego perfumami, które tak kocham.
-Co tu robisz?- powiedział chrapliwie z zamkniętymi oczami.
-Nie mogę zasnąć.-powiedziałam zgodnie z  prawdą, na co on wziął rękę i przytulił mnie do siebie.
Już po kilku minutach zrobiłam się senna, a powieki były ciężkie.

Po raz  drugi obudziłam się, ale nie otwierałam  oczu. Usłyszałam głosy obok mnie.
Przymrużyłam lekko oczy, by myśleli że nadal śpię.
Nie było obok mnie Drake, ale za to cały gang siedział sobie w salonie i coś rozmawiali, no a ja leżę, na prawie całej kanapie.
Heh, życie.
Po woli otworzyłam oczy i przeciągnęłam się, przy okazji kogoś waląc.
-Wybacz Jacob.- zaśmiałam się.
-No wstałaś śpiąca królewno.- zaśmiał się, pokazując mi komórkę, a raczej godzinę. Była 12.30!
No to sobie pospałam.
Od razu  wstałam i pobiegłam na górę do sypialni Drake'a.
Zrobił mi miejsce na ubrania. Zostawił mi jedną z półek w jego wielkiej szafie.
Szybko się przebrałam i doprowadziłam do ładu. Tyle razy tu przebywałam, że czuję się jak u siebie.
Zbiegłam po schodach prosto do salonu. Nadal siedzieli w nim wszyscy.
Usiadłam w jedynym wolnym miejscu, czyli na Draku na fotelu. Tak zmieściliśmy się obaj, ponieważ on kazał mi usiąść na jego kolanach.
-Co byś zjadła?- spytał.
-Nic.- przecież dobrze wie, że ja nie jem.
-Ale musisz jeść.
-W moim przypadku nie.
-Dars..- powiedział stanowczym tonem.
Zeszłam z jego nóg i bez jakiegokolwiek słowa wyszłam z domu. Nie zwracałam uwagi na wołania  bym wróciła. Potrzebowałam się przejść.  Nie chciałam niepotrzebnych kłótni z powodu mojego złego apetytu. Chciałam się wygadać Alex, ale oczywiście ona znalazła sobie chłopaka. Teraz Drake mi wypomina to, że nie jem. Czy on  jest ślepy? Nie widzi tego, że jestem gruba?!

Chodziłam po miasteczku dobre dwie godziny. To co miało miejsce wczoraj wieczorem, po prostu nie mogło mi przejść przez myśli. Tessa zabiła człowieka, a skoro jest lekarzem, to powinna ratować ludzi, a nie ich zabijać.
Jeszcze Harry, szef gangu?! Tego jest za dużo jak dla mnie. Czy nie mogę żyć, jak normalna nastolatka? Za co muszę pokutować, za czyje grzechy?!
Po długim spacerze, wróciłam do domu.
-Dars, martwiłem się. Nie było Cię dobre trzy godziny.-przytulił mnie na wejściu Drake.
Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam przytulańca.
Wchodząc w głąb mieszkania, zaczęłam nawijać na różne tematy i te mało ważne jak i te ważniejsze.
Chłopaków już nie było, zdążyli sobie pójść.
-A czy ty wiesz, że Jake jest z Alex?
-Podobno.
Weszliśmy do jadalni gdzie na stole znajdował się talerz z kanapkami i dwa kubki ciepłej herbaty.
Już  miałam się wracać, ale jego wielka i mocna dłoń, zatrzymała mnie.
Złapał mnie i posadził na krześle. Gdy jednak on siadał, ja skorzystałam z chwili jego nieuwagi i zaczęłam uciekać na górę.
Ktoś mocno złapał mnie w talli i nie puszczał. Szedł ze mną, aż do jadalni. Usiadł, a mnie posadził na swoich kolanach.
-Zrozum, że nie jestem głodna!- nawrzeszczałam mu prosto w twarz. Jednak brzuch nie był po mojej stronie, bo zaczął burczeć.
-No właśnie słyszę. Dars, musisz jeść, popatrz jaka jesteś chudziutka i leciutka jak piórko.- powiedział ze smutkiem.
-Wiem co dla mnie najlepsze i raczej powinniśmy zjeść obiad, a nie kanapki.- próbowałam się w jakikolwiek sposób wymigać od zjedzenia.
-Ok. Ty zjesz dwie kanapki, a ja w tym czasie zamówię coś na obiad.
Z niesmakiem zjadłam jedną kanapkę, dalej siedząc na jego kolanach podczas gdy on  próbował zamówić coś smacznego. Rozkazał zjeść mi jeszcze dwie, niestety postawił na swoim i cudem zjadłam je.
Po skończeniu rozmowy, odłożył telefon na stół.
Ja szybko podniosłam się na równe nogi i pędem poleciałam do łazienki obok kuchni.
Zwróciłam wszystko co zjadłam.
Po czym opadłam na zimne kafelki.
-Darcy, co się dzieje?- usiadł na przeciw mnie Drake.
-Nic.- powiedziałam cicho.
-To wszystko przez to, że wcześniej nic nie jadłaś. Twój organizm nie jest przyzwyczajony do jedzenia, ale ze mną to się zmieni.
Przytulił mnie, a po moim poliku polało się kilka kropel słonych łez.
-Ej, mała. Spokojnie.- powiedział, po czym wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie na strych.
Znajdowały się tam dwa pokoje.
 

 Poszliśmy do tego pierwszego.
Położył mnie na łóżku, a on sam obok mnie.
-Co tak wczoraj u Alex byłaś?- zaczął temat.
-Nie chciałam być pod jednym dachem z mordercami.-powiedziałam cicho, prawie, że szeptem.
-Czyli  ze mną, też nie powinnaś być.
-Ty...jesteś inny. Wiem, że zabijasz, jesteś na tym samym poziomie co Harry.
-Jaki inny. Wcale nie....- przerwał mu dzwonek telefonu.
-Wybacz.- powiedział i wyszedł odebrać.

~~Drake~~
-No co chcesz?- spytałem mężczyzny.
-Jest w pobliżu?
-Nie. Wyszedłem z pokoju.
-Dobra. W takim razie,wiem  co nie co. Za chwilę będziemy pod twoim domem.
Rozłączył się.
K*rwa! Teraz?! Gdy chciałam z nią porozmawiahgć. Dowiedzieć się czegoś... ale to będzie o wiele ciekawsze niż ona.

***
Weszliśmy do mojego biura, które jest dzwiękoszczelne.
-No to co macie?- zadałem pytanie.
-Darcy, nie może się o niczym dowiedzieć. Nasz szpieg śledził ją ostatnio...
-I co jest?-spytałem poddenerwowany.
-Była pobita, spotyka się z jakimś chłopakiem z klasy.Była świadkiem zabójstwa,a teraz zwodzi Harry'ego. Jest nie złą manipulantką. Poczekajmy jeszcze kilka miesięcy, zanim to wszystko ujrzy światło dzienne.

Usłyszeliśmy huk za drzwiami, więc od razu poszedłem to sprawdzić...

____________________________________________________________________________
Hejka.
No to co mamy wakacje, znaczy już praktycznie ich połowę. Niestety.
Nie wiem, czy teraz pojawi się jakiś rozdział, bo jadę na wakacje, ale około 15 sierpnia, powinien być.
WAŻNE:
1.wcześniej dodałam post z zwiastunem, skomentujcie czy się nadaje, bo jak co zmienię, poprawie :*
2.Jeśli chcecie być powiadamiani, podawajcie mi swoje aski, tt lub fb czy nawet gg. 
3.Od września rozdziały co środy.
4.Skomentujcie ten rozdział.

Do następnego.
A teraz UDANYCH WAKACJI!! :3 ŁUUU. ;>


poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 21

Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie Tesse, a obok niej Harry'ego.
Przyglądali mi się.
Myśleli, że coś powiem czy jak?
Nie mam takiego zamiaru. Głowa boli mnie tak, jak by miała za chwilę wybuchnąć.
Tessa  musiała to zauważyć, bo poszła na dół,a po chwili wróciła z butelką wody i jakimiś tabletkami.
-Weź je.- odezwała się, a ja od razu je połknęłam.
Pomogły...
Dziewczyna wyszła, został tylko Harry.
-Pomogły?- spytał siadając na łóżku.
-Yhym.
-No i co? Było trzeba się wcześniej faszerować tymi narkotykami?
-Tak.- syknęłam w jego stronę po czym wstałam i zabrałam jakieś ubrania z szafy i zostawiłam ''braciszka'' samego.
Przebrałam się i gdy wychodziłam akurat z łazienki usłyszałam otwierane drzwi, a potem krótką rozmowę.
-Darcy!- wrzasneła z dołu Tessa.
Chciałam pobiec na dół, ale ręka Hazzy uniemożliwiła mi to.
-Co robisz?- syknęłam.
-Nie uprzedziłaś mnie, że ktoś przyjdzie.
-Nie jesteś nikim kogo będę słuchać, informować i tym podobne.
Puścił mnie.
Dobrze wiedział, że dalsza rozmowa prowadziła by nas w tą same pytanie i tą samą odpowiedź.
-Hej!- powiedzieliśmy w tym samym czasie z chłopakiem, na co się zaśmialiśmy.
-Chodź.- pociągnęłam za sobą bruneta do mojego pokoju.

***
-Mike.... za dużo wiedzy, za dużo literek i cyferek.... mózg mi się przegrzewa.- jęknęłam, kładąc  głowe na biurku.
-Daj spokój Dars...- chwila, chwila, czy on właśnie nazwał mnie Dars?! Tylko Drake mnie tak nazywa, czasem sporadycznie znajdą się osoby, które tak powiedzą....nie, nie... Darcy, uspokój się... Drake to przyszłość. To zwykły kryminalista ....
-No dobra, ale jaką mam pewność, że umiesz?
-Mike, daj spokój wszystkie te tematy przerobiliśmy chyba z siedem razy... jak nie wierzysz to przepytaj...

***
-No dobra.
-Ha! Miałam racje!- zaczęłam odstawiać taniec szczęścia.
Mało mam takich osób przy których mogę być wyluzowaną Dars....
Jednym z tych osób jest Mike.
Chłopak dziwnie na mnie patrzył, ale potem dołączył się. Śmialiśmy się przy tym jak opętani.
<przykład tańca>
W końcu upadliśmy na mięciutki dywan.
-Wyszłaś dziś wcześniej ze szkoły?- spytał.
Chyba naprawdę nic nie wiedział.
-Tak.
-Dlaczego? Źle się poczułaś?- zaniepokoił się.
-Nie... znaczy tak.. nie wiem.
-Darcy....
-No bo.. bo straciłam jak by przytomność i Harry przywiózł mnie do domu.
-Biedactwo ty moje.- zaśmiał się i przytulił do siebie, na co się zaśmiałam.
-Ale nic mi już nie jest.
-Na pewno ?
-Tak, tak... tylko...
-Tylko co?
-Mike, ja... nie chcę już byś ze mną rozmawiał czy mi pomagał.
-Dlaczego?
-Po prostu nie chcę.
-Aha. Zadurza samoocena.
-Nie...
-No właśnie widzę.
Szybko odepchnął mnie od siebie i wyszedł. Po prostu  wyszedł. Bez pożegnania.
W tym samym czasie dostałam jakiegoś sms. Był on napisany z zastrzeżonego numeru.
,,Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mojego chłopaka to  pożałujesz tego. Jeśli ci mało .... dziwko idź do burdelu, a jeśli nie posłuchasz mnie to załatwimy to inaczej...''
Nie boję się żadnych szmat. Sama umiem się obronić, nie potrzebuję nikogo. A to wszystko przez Mike. Oczywiście, że chciałam bym spędzać z nim więcej czasu ale wolę nic na temat bójki nie mówić. Tak będzie lepiej.
Zeszłam na dół... cicho. Jedyne źródło światła, było w kuchni. Poszłam tam, ale nikogo nie było. Popatrzyłam na wszystkie kluczki Harrego. Nie  było dwóch.
Wzięłam z wieszaka bluzę i poszłam na miasto. Za nie całe dwa tygodnie wakacje, z czego z jednej strony cieszę się, a z drugiej obawiam.
Skąd mam wiedzieć co wymyśli lokaty.
Szłam sobie, już ciemnymi uliczkami Holmes Chapel. Nie przeszkadzało mi to. A wręcz przeciwnie, było tak cicho i zero ludzi.
W domach sporadycznie zaświecone światło, co dawało mi znak, że powinnam się wrócić. Jednak coś mi mówiło bym szła dalej.
Jednak to co zobaczyłam później, kompletnie nie wiedziałam co zrobić i co mam o tym myśleć.
Szłam sobie dalej, a z oddali słyszałam kilka głosów.
Zaciekawiło mnie to, dlatego przyśpieszyłam kroku.
Znajdowała się tam ciemna alejka. To właśnie z niej słychać było głosy.
Najciszej  jak umiałam szłam w głąb ciemności. Oczy przystosowały się do ciemności i zobaczyłam....
Tesse, która trzymała pistolet wycelowany w jakiegoś kolesia.
W końcu wystrzeliła, a człowiek zaczął krwawić.
Chciałam krzyknąć, jednak kogoś szorstka ręka uniemożliwiła mi to.
-Szefie, mam kogoś dla pana.
-Kto?- usłyszałam  w oddali.
-Dziewczyna.
-Dawaj mi ją tu.
Szarpnął mną tak, że wlókł mnie za sobą.
Popchał mnie do przodu, na co ja nie dałam   rady utżymać równowagi i upadłam na kolana.
Poczułam, że osoba stojąc przede mną  kucnęła, po czym podniosła mój podbródek wyżej.
Popatrzyłam swoimi szklanymi już oczami na osobę przede mną.
-Kurwa!-wrzasnął odpychając mnie.- Czy ty nie wiesz jak wygląda moja siostra?!- wrzasnął na tgo co mnie porwał.
-No.. no wiem.- za jąkał się tamten.
-To popatrz na nią!- rozkazał.
Jednak mnie już tam nie było.
Biegłam ile sił w nogach. Na szczęście  moja kondycja nie jest najgorsza.
Nie wiem na dal kim byli ci ludzie. Nie patrzyłam im w twarze, jedynie rozpoznałam Tesse.
Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek, na co momentalnie odwróciłam się.
Zaczęłam się szarpać i wrzeszczeć.
Jednak on nie puszczał. W końcu uspokoiłam się i zobaczyłam przed sobą Harry'ego.
-Co.. co ty tu...-jąkałam się, jednak on mi przerwał.
-Darcy, przepraszam, że musiałaś to widzieć .
Mimo tego co mi zrobił, potrzebowałam teraz kogoś, kto mnie po prostu przytuli.
I też tak zrobiłam.
Nie pytał mnie dlaczego, po prostu  przytulił i nie puszczał.
Ale zaraz, zaraz... ,,-Czy wiesz jak wygląda moja siostra?!''.
 Co?! Czyli Harry... to ten szef?
Niee... to jakiś głupi żart prawda?
Gładził moje włosy, z zamiarem uspokojenia mnie.
-Chodź, odwiozę Cię.
Zaprowadził mnie kilka przecznic od tego miejsca, aż dotarliśmy do jego samochodu.
Usiadłam jako pasażer, z przodu....
Jechaliśmy przez cały czas w ciszy.
Nie chciałam rozmawiać, teraz z nikim. Chciałam być sama.
Gdy podjechaliśmy na podjazd, do Hazzy ktoś zadzwonił. Bez żadnego słowa wyszłam z auta i pokierowałam się do domu.
Samochód odjechał, dając mi tym samym czas na mój plan.
Wbiegłam do domu i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Rozsypałam kilka książek oraz kartek. Ciuchy także. Wyciągnęłam z szafki sztuczną krew.
Tak, to nienormalne by trzymać taką krew w domu, ale potrzebna mi była nie dawno do szkoły na biologie.
Rozlałam ją po pokoju i małe kropeczki pozostawiając drużkę aż do salonu gdzie wzięłam ostry nóż i zrobiłam wielką plamę, a wśród niej ostrze.
Woreczek po cieczy wywaliłem do kosza. Zabrałam swoją torbę i wyszłam z domu.
___________________________________________________________________
Hej Wam :3
Pisałam, żebyście wpadali od czasu do czasu na bloga i patrzyli czy nie ma nowego rozdziału, ale już jest! :3
No nic... podam Wam, jeszcze jeden kontakt do mnie--->tt
Jak mijają wam wakacje? Jest ktoś może z Łeby? Albo pojedzie do niej?
No nic, do następnego, a teraz komentujemy... robimy spam komentarzami :3
Ps, wybaczcie, za błędy ZNÓW, ale nie daję rady by je poprawić... wakacje hah no doba.. pa ::*