poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 23

Okazało się, że drzwi były niedomknięte.
Rozejrzałem się, na schodach nie było nikogo. Chłopaki szli za mną. Postanowiłem, że zejdę na dół.
Zbiegłem szybko ze schodów, widząc bezwładną Darcy. Leżała na zimnych kafelkach.
Oddycha. Ale była blada. Szybko wziąłem ją na ręce i zaniosłem z powrotem na strcyh, ale tym razem do sypialni.
Nie wiem czy coś słyszała czy nie. Ale wolał bym nie. Chciałem po prostu wiedzieć czy nie wywinie czegoś naszemu gangowi. W końcu to siostra Harry'ego Styles'a, nigdy nic nie wiadomo.
Nie chciał bym się dowiedzieć, że coś nie gra w tym wszystkim.
Jest taka spokojna podczas snu. Wygląda jak by w ogóle nie miała problemów. Ale jednak... one są.
Ale niestety, nie wiem kto lub co, jest powodem jej zmartwień. Mogę mieć jedynie przypuszczenia, ale to od niech chciał by wiedzieć, to ona zna prawdę. Chciał bym, by mogła mi na tyle zaufać by podzielić się problemami, by mógł jej pomóc o nich zapomnieć i już nigdy,żeby nie wróciły.
Dlaczego ten detektyw?
Darcy dla chłopaków nie jest do końca wiarygodna.

Spróbowałem ocudzić dziewczynę, co nie było łatwe. A na dodatek musiałem jeszcze opatrzeć jej głowę, bo poduszka była od krwi.
Była słaba. Obudziła się, ale ciągle mamrotała, że głowa ja boli.
Przyniosłem jej odpowiednie tabletki i już po kilku minutach uspokoiła się i zasnęła.
Widziałem, że było jej z tym wszystkim ciężko. Chciałby znać prawdę i pomóż jej. Wiem.. powtarzam się.
Ale ta dziewczyna robi ze mną coś niewiarygodnego. Przy niej czuję się inaczej. Czuję szczęście jakiego rzadko doświadczam.
Wyrzuty sumienia, które potem przechodzą. Zabicie człowieka, staje się rutyną. Gdy ktoś nie zapłaci za dragi lub inne używki i spóźnia się z odsetkami, to niestety.

Wróciłem na dół, gdzie chłopaki siedzieli w salonie i oglądali mecz.
Zaszedłem jeszcze po piwa i postawiłem na stole.
-I co z nią?- zapytał Jake.
-Nie zbyt. Musi odpoczywać. To wszystko przez to, że nie jadła.
Wszyscy pokiwali głowami na znak, że rozumieją.
Rozmawialiśmy jak chłopaki nie z gangu tylko dobrzy, starzy przyjaciele. Ale tak było. Po mimo, że jeden był starszy, a drugi młodszy. Nie odczuwaliśmy żadnej różnicy. Byliśmy dla siebie jak bracia.

~~Darcy~~
Obudziłam się, od razu otwierając oczy. Chciałam skojarzyć fakty, gdzie obecnie się znajduję, ale gdy poruszyłam głową, ona mocno zabolała. Syknęłam z powodu niemiłego uczucia.
Usłyszała głosy dochodzące z dołu, a czasem gwizdek i krzyki lub jakieś głośne komentarze.
Powoli wstałam z łóżka, co nie było najlepszym pomysłem, bo zakręciło mi się w głowie i nadal kręci.
Z zawrotami głowy powoli zeszłam na dół.
W salonie siedzieli chłopaki, a na stole mnóstwo piw.
Nie miałam zamiaru im przeszkadzać, więc poszłam do ciemnej kuchni i po omacku znalazłam sok bananowy oraz kubek.
Usiadłam w ciemnym pomieszczeniu, przyglądając się ulicy, niebu, gwiazdą, ludziom.....
Ciekawi, a raczej zastanawia fakt, czy tylko ja mam tak pogmatwane życie? Ile razy widzę uśmiechniętych ludzi idących chodnikiem czy kochające się pary.
Wtedy naprawdę czuję się, jak bym wokół siebie nie miała nikogo. Jak bym była skazana sama na siebie.
Znacie to uczucie? To jest takie smutne, a zaraze żenujące.
Usłyszałam kroki idące w tym kierunku, a potem jak wszyscy omijają kuchnię czasem patrząc się w głąb. Jednak chyba mnie nie zauważyli bo szli dalej.

Usłyszałam zamykanie drzwi i Drake'a idącego do salonu. Z tego miejsca miałam dobry widok na cały hol. Widziałam jak chłopak idzie do kotłowni z workiem pełnym puszek. Gasi światło, pozostawiając rozświetlony teraz hol. Światło trochę okryło moje ciało, ja jednak poszłam w głąb ciemności.
Usłyszałam westchnięcie chłopaka i kroki na schodach.
Już po chwili żadne światło na parterze nie świeciło się. Było tak cicho....
Wszystkie myśli, pytania i wydarzenia zaczęły mnie dręczyć.
Ciekawe jak żyje się, jako szczęśliwy człowiek?  Nigdy nie byłam szcześliwa, a jeśli już... to przez krótką chwilę.
-Darcy?!- po domu rozniósł się głos Drake'a.
Nie odzywałam się, nadal czułam się słaba. Podniosłam nogi do klatki piersiowej.
Już po chwili światła w cały domu rozbłysły, na co ja niestety musiałam zamknąć oczy.
Gdy je ponownie otworzyłam, zobaczyłam stojącego bruneta w wejściu do kuchni.
Zaświecił światło i gdy tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie. Usiadł obok mnie i chciał mnie przytulić, jednak ja odepchnęłam go od siebie.
-Darcy? Co jest?
-Daj mi spokój. Co, wynająłeś detektywa?! Żeby mnie śledził? Czy ciebie do końca poje*ało?!-zaczęłam się na niego wydzierać, przy okazji wstając.
Teraz staliśmy na przeciw siebie.
-Darcy, to nie tak....
-A jak?!
-Tu nie chodzi o Ciebie. Jacob ma znajomą, która jest dilerem. Nie lubiła swojego imienia i wszyscy mówią na nią Darcy.
-Nie wieże Ci.
-A powinnaś. Nigdy bym czegoś takiego tobie nie zrobił. Wierzysz mi?
-Nie wiem.- nie wiedziałam co o  tym wszystkim mam myśleć, z jednej strony mu wierzyłam, a z drugiej czułam, ze mnie okłamuje- Wierze....
Na jego twarzy pojawił się uśmiech i już po chwili byłam w objęciach bruneta.
Wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do sypialni na strychu. Było tam, tak pięknie.
Położył się obok mnie. Ta chwila mogła by trwać wiecznie, jeżeli tylko z nim.
Odwróciłam się do niego twarzą. Nasz wzrok spotkał się i nawzajem analizował.
Przybliżyliśmy się do siebie.Dzieliły nas centymetry.
Aż jego usta musnęły moje. Trochę oddaliliśmy się od siebie. Jednak długo nie wytrzymaliśmy.
Nasze usta złączyły się. Drake przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc tym samym o wpuszczenie go. Już po chwili nasze języki toczyły wojnę ze sobą.
Chłopak obrócił nas tak, że teraz ja siedziałam na nim okrakiem i trwaliśmy w namiętnym pocałunku.
Musieliśmy na kilka sekund zaczerpnąć powietrza, jednak na nowo przylegneliśmy do siebie.
 Ruszałam biodrami nad nim, co podniecało go z każdą chwilą co raz bardziej. Po chwili jęknął w moje usta.
Przyśpieszyłam swoje ruchy, zataczając kółka. Jego przyjaciel twardniał co spowodowało na moich ustach uśmiech. Nasz pocałunek pogłębiał się z każdą chwilą. Brunet obrócił nas tak, że to ja leżałam teraz pod nim. Oderwał się od moich ust i przeszedł na linię szczęki, schodząc co raz niżej. Aż trafił w mój czuły punkt.
Przyssał skórę za uchem, na co ja jęknęłam. Przygryzł, po czym swoim językiem liznął na ukojenie i dmuchnął.
Jedną ręką podpierał się o łóżko, a druga wędrowała po moim ciele.Dotarł do zakończenia mojej bluzki. Już po chwili jego ręka wędrowała po brzuchu,aż dotarła do biustonosza. Drake chwycił za jedną z miseczek i lekko zgniótł. Jęknęłam w jego usta.

Ocknęłam się i uświadomiłam sobie co się dzieje. Popatrzyłam na jego twarz. Nie był to brunet, ale za miast niego stary i obleśny typ. Szybko zaczęłam się szarpać i wrzeszczeć. Odepchnęłam go z całej siły, aż spadł z łóżka. Ja szybko pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Zjechałam po drzwiach, a z oczu wydobyły się łzy.

~~Drake~~
Nie wiedziałem co się dzieje. Tak nagle zaczęła wrzeszczeć i się wyrywać. Jak by się bała. Mnie? Ale co ja jej  zrobiłem? Nie chciałem jej zrobić żadnej krzywdy. Chciałem by poczuła się dobrze.
Od razu pobiegłem na korytarz. Wszędzie było ciemno, jedynie w łazience się świeciło.
Chwyciłem za klamkę od drzwi, jednak było zamknięte.
-Dars... otwórz.- zacząłem pukać w drzwi.
Odpowiedziała i cisza.
-Dars..?
-Daj mi spokój.- powiedziała szeptem.

Nie zostawiłem jej. Siedziałem i czekałem pod tymi drzwiami.
Zastanawia mnie fakt, co musiało się stać, że  szatynka tak zareagowała.
Może... może ktoś ją zgwałcił? Niee... znaczy nie wiem, ale oby nie.
Każdy ma przeszłość. To nie zależy od nas, z jakiego domu jesteśmy. Wszyscy żyjemy i jesteśmy ludźmi.
Jeden pochodzi z bogatej rodziny, a inny z biednej. Ale nikt nie jest innny.
Powinniśmy traktować  każdego na równi.
Niby Dars powiedziała mi o swojej przeszłości, to chyba jednak nie wszystko.

~~Darcy~~
Trzymałam w dłoni metalowy przedmiot. Przyglądałam mu się. Czyli co? Powracamy do punktu wyjścia.
Wróciły wspomnienia, akurat wtedy gdy wszystko zaczęło się układać.
To nie fer.
-Nie!Nie rób tego!-wrzeszczał głosik w mojej głowie.
Zrobiłam trzy kreski. Jedna pod drugą. Ból fizyczny... czy coś ci to dało?
Tak. Chwilowe odprężenie i sadyswakcję.
-Darcy! - do drzwi zaczął dobijać się ZNÓW Drake.
-Jeśli nie otworzysz, będę zmuszony je wyważyć.- powiedział stanowczo.
Przemyłam szybko rany. Krew nadal była zauważalna, jednak nie przejęłam się tym
Otworzyłam drzwi  i stanęłam ze spuszczoną głową w wejściu.
_______________________________________________________________________
Hej.
No to tak, napisałam przed samym wyjazdem na kolonie ten oto rozdział. Mam nadzieję, ze was nie zanudzę nim.
No ale dobra. Mam dla was  zwiastun#2.
Dalszej historii naszej bohaterki.
 
No to kto w  z Łeby, lub przez te 2 tyg, się wybiera? :3 Z chęcią poznam nowych ludzi.
No to do następnego.






1 komentarz: