piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 24 ,,Gwiazd naszych wina''

-Martwiłem się.- powiedział Drake.
Nie chce by ktokolwiek na siłę ''próbował'' mi pomóc.
Wolę żyć ze świadomością, że nie idzie.
-Niepotrzebnie .-powiedziałam cicho od niechcenia, wymijając go.
Poszłam do sypialni w której świeciła się jedynie mała lampka nocna.
Usiadłam na łóżku, po czym zgasiłam źródło światła.
Podkuliłam nogi pod brodę i owinęłam je rękami.
Brunet nie przyszedł- jeszcze.
Jedna, samotna łza wypłynęła na samo wspomnienie tamtej nocy.
Nagle moja przeszłość dała o sobie znać. To wszystko na nowo powraca i to ze zdwojoną siłą.
Wtedy było ciężko- ale udało mi się i teraz jestem wśród żywych.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Zwinęłam się w kłębek, jak bym próbowała okryć moje ciało przed każdym.
Nagle materac ugiął się pod ciężarem czyjegoś ciała.
Wzdrygnęłam się, jednak szybko się opamiętałam.
Drake przytulił mnie.
Tego właśnie potrzebowałam- wsparcia, pomocy i zrozumienia wśród innych.
***

Obudziłam się. 
Promienie słoneczne drażniły moje oczy.
W pokoju było cicho- tak spokojnie.
Do czasu... gdy usłyszałam pochrapywanie.
Dopiero wtedy zrozumiałam gdzie jestem i, że leże na torsie chłopaka.

~~Harry~~
 Byłem wściekły.
Darcy widziała jak Tessa zabija człowieka.
Jeszcze ten głąb myślał, że to intruz.
Nie wydaje mi się, by ona cokolwiek była do końca świadoma.
Gdy zobaczyłem jej twarz, która była w ogóle nieobecna to nie jestem pewien, co mam o tym myśleć.
Muszę z nią porozmawiać.
Na  pewno jest w domu. Fakt, wróciłem późno i jestem zmęczony.
Odpocznę tylko chwilę- w końcu nie spałem całą noc.
-Co tu się ku*wa stało?!- wrzasnąłem.
Odpowiedziała mi cisza i widok bałaganu.
Krew na podłodze...
Samotnie leżący nóż....
Podszedłem bliżej, by się przyjrzeć temu.
Wydawało mi się to dziwne.
Przecież nikt nie mógł się dostać do tego domu oprócz Dars.
Dom jest pancerny.
Jednak poszedłem upewnić się, że z szatynką wszystko jest OK.
Wszedłem do jej pokoju, który był pusty i pełen w bałaganie.
Książki, ciuchy i wiele innych rzeczy, porozżucanych po pokoju.
Byłem wściekły. Przechodziłem z pokoju, do pokoju, ale nigdzie  jej nie było.
Wróciłem ponownie do jej królestwa.
Podświadomość mi mówiła, bym sprawdził szafy.
Wydawało mi się to bez sensu, ale co mi szkodzi.
Na jednej z półek, nie było jej ubrań. Dało mi to do myślenia. Jeśli była by porwana, to nie wzięła by ze sobą walizki i ciuchów.

~~Darcy~~
Leżałam i czekałam aż brunet się obudzi.
Moje, jakże fascynujące zajęcie przerwał dzwonek komórki.
Na ekranie ukazał się napis ,,Harry''.
Zdziwiłam, a za razem zaniepokoiłam się tym. On, rzadko kiedy dzwonił. Wolał drzeć japę prosto  na mnie, a nie w powietrze.
Nigdy tego nie lubiłam.
Nie odebrałam- odrzuciłam połączenie i tak kilka razy.
-Kto tak się dodzwania?- usłyszałam chrapliwy głos Drak'a.
-Nikt ważny.- odwróciłam się i wymusiłam na swojej twarzy uśmiech.
On na to mnie przytulił.

***
Siedziałam sama w wielkim domu.
Powolnym krokiem poszłam do łazienki na piętrze. Zamknęłam na klucz i zjechałam po drzwiach.
Nie, nie mogę tak dłużej. Poradziłam sobie raz. Drugi już nie wytrzymam. To dla mnie za wiele.
Rozejrzałam się po całej łazience, aż dostrzegłam swoją kosmetyczkę. Wstałam i wyciągnęłam z niej mały, metalowy przedmiot.
Wiele razy próbował załagodzić ból psychiczny, bólem fizycznym.
Pozostawały blizny, które ukrywałam długi czas.
Myślałam, że któregoś dnia nie obudzę się. Będę patrzeć z góry na cały świat. Nie będę czuć bólu, smutku- cierpienia.
Jednak, Bóg chciał inaczej. Bym cierpiała, już na samym początku byłam na niego skazana.
Jako mała dziewczynka, bez miłości ojca i matki. 
Bez rodziny, byłam zdana na siebie.
Otaczało mnie wiele fałszywych ludzi, aż do dziś tak jest.
Gdy w wieku 6 lat, myślałam, że będzie dobrze- znów!
Wszystko się pokrzyżowało i jestem skazańcem losu.
Oczywiście da się przyzwyczaić, jednak nigdy chyba do końca nie zaznam szczęścia i miłości.
Głupi brat, gangster.
Nawet nie wiem kiedy zrobiłam już którąś z kolei kreskę tym ostrzem.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
Wystraszyłam się.
-Darcy?- zawołał Drake po drugiej stronie drzwi.
-Tak?
-Wyjdź.
-Zaraz.
-Masz 5 minut.
Szybko przemyłam ranę wodą i wyszłam z pomieszczenia.
Przy drzwiach nie było Drake'a.
Czułam się z tym źle, że on się dowie. Wstydzę się tego, jak próbuje poradzić sobie ze wszystkimi problemami.
Te wszystkie wspomnienia... one mnie niszczą.
Zeszłam do salonu. Nikogo w nim nie było, więc usiadłam, tępo wpatrując się w okno.
Ogród chłopaka potrzebował pielęgnacji, ale pomimo to wyglądał wyjątkowo.
Zauważyłam zdenerwowanego chłopaka.
Biegał po całym domu.
-Może byś i pomogła, a nie tak siedziała?- wypowiedział w biegu.
-Drake, co jest?- spytałam patrząc na niego, co było śmieszne.
Stanął akurat przy wejściu do salonu.
-Mam dziś ważne spotkanie.
Zdziwiło mnie to, ponieważ on bardzo rzadko kiedy załatwiał sprawy na mieście.
-Ty idiotko, przecież on idzie na spotkanie z dziewczyną!- wrzasnęła podświadomość.
Byłam praktycznie cały dzień sama, a teraz też mnie zostawia. Było mi smutno z tego powodu, że inna dziewczyna może mieć jego i być jego.
-Cały świat nie kręci się tylko wokół Ciebie. On ma swoje życie i będzie robił co zechce.- no i znów ten irytujący głosik!
-Pomóż mi.
 Zaśmiałam się i poprawiłam mu krawat -Idealnie.
Cmoknęłam go w policzek na pożegnanie.
-Nie wiem kiedy wrócę, pa.
No i wyszedł. Zostawił mnie sam na sam z problemami, których się nie pozbędę.
 Chciałam bym, tak po prostu komuś wyżalić się. Zaufać, by było lepiej.
Tajemnica jest na tle ciężka, że nie wiem czy kiedykolwiek zdołam wypowiedzieć ją na głos po raz  drugi.
Codziennie w nocy, budzę się zalana potem. Wszyscy myślą, że jestem jakaś inna- dziwaczka.
Myślałam, że Drake będzie na tyle ufny, bym mogła się wygadać, a on powie, że po prostu  uda mi się, a on tego dopilnuje.
Jednak się myliłam.
Głupia ja, już chciała powiedzieć co mnie dręczy.
Bo mnie przytulił.
W tym momencie prychnęłam ze swojej głupoty.

Mijały godziny, a na polu robiło się co raz ciemniej.
Zadzwoniła moja komórka. Na telefonie wyświetlił się napis ,,Mike''.
Odebrałam...
-Hej, nie mam wiele czasu, ale pani Handrin każe Ci jutro być na zajęciach. Inaczej oblejesz cały rok. Cześć.- rozłączył się.
Nawet nie pozwolił mi dojść do głosu.
Jego ton był obojętny i taki pełny złości.
Wszyscy się ode mnie odwracają. W tym momencie byłam bezsilna.
Usłyszałam śmiechy dochodzące z wejścia do domu.
Przez cały ten czas siedziałam w jednym miejscu i rozmyślała jak najlepiej rozwiązać problemy. Dali mi przecież tyle czasu...
Wstałam ze sofy i wolnym krokiem poszłam zobaczyć kto to.
Owszem, mogli być to chłopaki bo mają dorobione klucze do domu.
Byli dla siebie jak bracia, tak samo było ze mną i Alex.
Mówiliśmy sobie wszystko.
Tylko raz odważyłam się otworzyć przed drugą osobą. Chciała i za wszelką cenę starała się mi pomóc.
Tylko problem był w tym, że ja nie chciałam.
Teraz żałuję tego, bo sprawiałam jej tym tylko smutek.

Nie byli to chłopaki, tylko Drake i jakaś blondynka.
Zdziwiłam się.
Najwidoczniej mnie nie zauważyli- byli za bardzo zajęci sobą, bo zaczeli kierować się na górę.
Odchrząknęłam,  dzięki czemu zdobyłam ich uwagę.
-O Darcy, myślałem, ze śpisz. - w jego głosie słychać było rozbawienie.
-Może przedstawisz mi goś...-nie zdołałam dokończyć, bo ta pusta lala mi  przerwała.
-Nie mówiłeś, że mieszka z tobą jakaś... szmata.- zwróciła się do bruneta.
-Bo nie mieszka.- powiedział obojętnie
No nie wieżę!
Pozwolił jej, by mogła mnie tak nazwać!Zawsze myślałam, że mogę mu zaufać- że jest moim przyjacielem.
Jednak i tym razem myliłam się.
-Jeszcze raz mnie tak nazwij, a twoja matka Cię nie pozna!- wrzasnęłam, podchodząc do niej.
-Już się boję.- zakpiła.
W tym momencie pożałowała tego.
Przywaliłam jej, prawy sierpowy, na co ona zgięła się w pół i wrzasnęła.
Ja natomiast uśmiechnęłam się ze zwycięskim uśmieszkiem.
-Darcy! Taylor, chodź. Przed nami długa noc.- wrzasnął na mnie i zaprowadził ją do sypialni na piętrze.
Poczułam się niepotrzebna.
Po co żyję?! Wrzeszczałam w głębi duszy na siebie, za mój życiowy pech.

Pobiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i zjechałam po nich. Dając tym samym  upust łzą, które już od dłższego czasu kręciły się w  kącikach moich oczu.
Chwyciłam zwinnym ruchem za żyletkę i bez opamiętania zaczęłam przejeżdżać po skórze.
Stróżki krwi spływały na kafelki.
Opamiętałam się dopiero wtedy, gdy usłyszałam jęki ze sypialni chlopaka.
Poczułam się źle. Moje serce w tym momencie rozpadło się na kawałeczki.
Wstałam z podłogi i przemyłam rany. Dopiero teraz zauważyłam jak wiele ich zrobiłam. Ciągły się od nadgarstka, aż prawie po łokieć.
Umyłam podłogę, a następnie siebie.
Rany pod wpływem gorącej wody, zaczęły mnie piec.

Odświeżona poszłam do pokoju gościnnego, który znajdował się obok sypialni bruneta.
Próbowałam usnąć, jednak na nic. Nie dawali sobie ani chwili spokoju. Przeniosłam się do sypialni na strychu.
To tu całowałam Drake'a, to tu starał się mnie uspokoić, to tu usnęłam wtulona w jego tors.
Tyle fałszywych wspomnień.
Dawałam sobie nadzieje...
Położyłam się i w ciszy usnęłam.
Obudziło mnie szturchanie i kogoś kłótnia.
Szybko otworzyłam oczy, od razu siadając.
Przestraszona rozejrzałam się po pokoju. Aż natrafiłam na zmartwiony wzrok Drake'a.
Trzymał mnie za ramiona. Szybko go odepchnęłam od siebie. W pokoju znajdowała się jeszcze ta blondyna.
Aktualnie była na balkonie, lecz szybko wróciła.
-Misiu możemy już wracać? Obudziła się i wszystko z nią OK.- powiedziała z przesłodzonym głosem.
-Tay idź, zaraz też do Ciebie wrócę.
Ona ze zwycięskim uśmieszkiem wyszła z pomieszczenia, zostawiając nas w krępującej ciszy.
Byłam wściekła, dziś idę do szkoły z samego rana i tyle pomnie w tym domu.
-Co ci się śniło?-zapytał spokojnie i niepewnie.
-Nic co powinieneś wiedzieć.- syknęłam.
-Chciałem Ci pomóc, ale wiesz jakie to męczące starając się na marne?
-Wiem!- wrzasnęłam i próbowałam wstać, lecz ręka chłopaka uniemożliwiła mi to.
Chwycił mnie za lewy nadgarstek, na co ja syknęłam z bólu, od razu siadając.
On przestraszony popatrzył na mnie. Jedna łza wydobyła się z moich oczu.
Wziął delikatnie moją rękę i zauważając krew na blado niebieskiej koszuli od razu podniósł rękaw.
Pod wpływem jego mocnego uścisku, rany pękły na nowo.
Ja natomiast odwróciłam wzrok od niego.
_________________________________________________________________________
Hej.
No i wróciłam z koloni i jestem z wami.
Zostało nam tak mało czasu  ponownego powrotu do szkoły. Niestety ;/
Więc wykorzystajmy czas...
Nie wiem kiedy następny rozdział, może nawet przez weekend dodam, ale naprawdę nie wiem.
A wiec komentujcie, bo chce wiedzieć na ile mnie stać czy podoba się wam mój styl pisania, czy może chcielibyście coś zmienić, coś dodać, jakieś wszelakie pomysły dodawajcie.
W końcu piszę to opowiadanie, by podzielić się z WAMI moimi pomysłami, a bez was, ten blog jest bez życia.
Więc liczę na was :3 i do następnego :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz