niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 44 ,,Cieszę się, że znów jesteś wśród nas"

Rozejrzałam się po gościach, którzy tańczyli w rytm muzyki puszczanej przez zamówionego DJ.
-Gdzie ty byłeś?- krzyknęłam w jego ucho by mógł mnie usłyszeć. Popatrzył na mnie i wzruszył ramionami. Staliśmy przez kilka sekund przed sobą nie wiedząc co powiedzieć. Jedyną rzeczą było przyglądanie się sobie nawzajem.
-Wracasz do wyścigów?- zagadał, a tym razem to ja wzruszyłam ramionami. Wypuścił z świstem powietrze z płuc i chwycił swą lewą ręką moją prawą dłoń, a ja nie zaprzeczałam na co uśmiech pojawił się na jego twarzy. Zanim weszliśmy do kuchni wydawało mi się, że widziałam w tłumie sylwetkę i te charakterystycznie roztargane włosy Max'a. Potrząsnęłam głową opierając dłonie o blat kuchenny.
-Wszystko okej?- obok mnie pojawił się blondasek i odwrócił mnie do siebie, przyciskając  do blatu. Kiwnęłam głową na potwierdzenie, na co on złożył szybki pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam się na to po czym poprosiłam go o drinka. Musiałam się rozluźnić, a alkohol jest najlepszy, nie mam zamiaru się upić, chcę tylko się zrelaksować skoro są to moje urodziny.
Po chwili podał mi napój w czerwonym kubeczku.Była to wódka zmieszana z colą. Wrócił na swoje miejsce gdzie był przed pocałunkiem, ponieważ nie zmieniłam miejsca i właśnie patrzymy sobie prosto w oczy. Zrobiłam kolejne kilka łyków, przez co kubeczek był pusty. Odsunęłam od siebie Niall'a podchodząc do trunków. Jednak moja ręka nie była w stanie nic zrobić przez mocny uścisk na moim nadgarstku. Popatrzyłam na niego wściekłym wzrokiem.
-Wystarczy.- powiedział stanowczo na co byłam na niego zła i wyszarpnęłam dłoń. Nie będzie mi mówił co mam robić, a na pewno nie on!
-O co Ci znów chodzi?- zabrzmiał tak jak bym każdego dnia wypominała każdą błahostkę i obrażała o głupoty. Odwróciłam się na pięcie jak tylko szybko mogłam w jego stronę i jedyne co zrobiłam to,  popatrzyłam ze wściekłością w jego oczy.
Gdy miałam skierować się ostatecznie w stronę salonu, drzwi od kuchni otworzyły się przez co walnęły we mnie. Lekko syknęłam z powodu, że klamka wbiłam mi się w żebro, a drzwi uderzyły mnie w głowę. Przed upadkiem uratował mnie Horan, chwytając w ostatniej chwili.
-Uważaj jak chodzisz ty...- zaczął zły Niall na osobę przez którą niefortunnie "zaczęłam imprezować".
Popatrzyłam na blondasa, który miał zakłopotaną twarz, przez co z ciekawości podążyłam za jego wzrokiem. We framudze drzwi stał Max, na co zamrugałam kilka razy powiekami dla opamiętania, jednak on nie znikał. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości, podnosząc się z objęć Niall'a. Stałam na przeciw mojego zmarłego przyjaciela i nie wiedziałam co mam zrobić. Odwróciłam się do Horan'a by mi pomógł. Podszedł do mnie tak blisko jak było to możliwe i wyszeptał...
-Nie bój się.
-Czemu ja go widzę?- wychrypiałam, na co on wypuścił głośno powietrze z płuc i prawą dłonią przejechał po swojej twarzy.
-Darcy.- Max wyciągnął do mnie dłoń ale ja szybko odskoczyłam od nich dwóch. Manewrójąc ciałem między nimi wybiegłam z kuchni pędząc ile sił w nogach do swego pokoju. Trzasnęłam nimi, blokując je. Zjechałam po drewnianej powłoce, zakrywając twarz między kolanami. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do nich. Podniosłam głowę słysząc po drugiej stronie szepty.
-Darcy, otwórz. Musimy porozmawiać.- usłyszałam stanowczy głos Harr'ego.
Podniosłam się na nogach i odkluczyłam pokój. Od razu zobaczyłam zakłopotaną minę brata. Wszedł do środka, a za nim Jake,Jacob, Drake, Oliver, Zayn i Louis. Popatrzyłam na nich, po tym jak usiedli na moim łóżku.
-Wytłumaczycie mi to?!- krzyknęłam roztargniona.
-Usiądź.- rozkazał Harry, wskazując na swoje kolana, ponieważ  nigdzie indziej nie było już miejsca. Z westchnieniem podeszłam do niego i usiadłam twarzą do wszystkich.
-Max nie umarł.- zaczął Jake.
-Przecież widziałam, wtedy gdy się ścigaliśmy ty i ty.- wskazałam na Zayna i Harrego -To przez was on zginął.
-Wiedzieliśmy, że musimy Cię chronić. Świat w którym żyjemy nigdy nie był i nie będzie spokojny. Zawsze będzie ktoś, kto zechce się ciebie pozbyć. Dopuściliśmy Cię do naszego świata ale ten styl życia zawsze niósł szereg kłamstw.- powiedział Jake, a ja nadal domagałam się więcej wyjaśnień.
-Czemu? Czemu, nie mogliśmy normalnie współpracować?!- mój ton zaczął był głośniejszy z każdą chwilą. Wstałam  jak oparzona z kolan loczka.- Przed czym chcieliście mnie ochronić?!
-Byłaś siostrą Harrego Stylesa, czyli przywódcy gangu z którym od lat toczyliśmy spory. Każde z nas wiedziało, że musimy działać za twoimi plecami. Nasze gangi starały się toczyć wojny z dala od ciebie, a każdy miał swoich wrogów.- tym razem tłumaczenia zaczął Josh. Pokręciłam głową w niedowierzaniu.
-To nie zmienia fakty, że nadal nie wiem co tak naprawdę chodzi w tym niby zabójstwie Maxa!- moje nerwy puszczały. Oni starali się mi zamydlić oczy jak tylko było to możliwe,  a ja musiałam się tego w końcu dowiedzieć.
-Masz osiemnaście lat i wspólnie postanowiliśmy, że właśnie dziś powiemy Ci na tyle ile możemy prawdę.- zaczął Zayn, jednak przerwał mu Harry.
-Wtedy na tym wyścigu on nie umarł. To wszystko było zamierzone, jednak nie spodziewaliśmy się, że to ty będziesz prowadzić drugie auto. Od samego początku byliśmy przekonani, że patrzysz na to z tłumu. Max był ścigany, a więc wasz gang.- wskazał na chłopaków - był na liście jako pierwszy do odstrzelenia. Gdy jednak wszyscy uznali, że Max już nie żyje dali sobie spokój.
-Ja tego dalej nie rozumiem.- powiedziałam marszcząc brwi, chodząc po pokoju.
-Zrozum jedno, że musisz uwierzyć w to co ci powiedzieliśmy, ponieważ nic więcej nie możemy Ci wyjaśnić. To jest nasza praca, a każda praca ma swoje tajemnice.- przystanęłam patrząc na Zayn'a.
-Czyli mam teraz jak gdyby nic się nie stało zacząć rozmawiać z Maxem?- zdziwiłam się, a oni pokiwali głowami.
-Wy jesteście nienormalni.- prychnęłam i wyszłam z pokoju.
-Darcy, zaczekaj.- odwróciłam się, widząc opierającego się o ścianę Maxa.
-Możemy porozmawiać?- zapytał, na co kiwnęłam głową idąc za nim aż usiedliśmy na schodkach przed domem.
Popatrzyłam na niego dostrzegając, że jego włosy są ciemniejsze, ma zarost i bardziej przypakował, przez co nie jest tak chudy jak wcześniej. Zrobił sobie kolczyki tak jak wiele razy zamęczał mnie na ten temat. On również przyglądał mi się z zaciekawieniem na co uśmiechnęłam się słabo i nie mogłam dłużej wytrzymać więc szybko się do niego przytuliłam. Łzy szczęścia popłynęły po moich policzkach, a chłopak swymi kciukami je starł.
-Gdzie byłeś przez cały ten czas?- mruknęłam w jego koszulkę.
-Przez jakiś czas przebywałem na Hawajach, ale gdy usłyszałem o tym co ci się przytrafiło od razu przyleciałem. Przez jakiś czas widziałem jak zmagasz się ze samą sobą. Zawsze byłaś najdzielniejszą dziewczyną jaką znam.- zaśmiał się, a ja razem z nim.
-Cieszę się, że znów jesteś wśród nas ale nadal nie mogę pojąć pewnych rzeczy.- popatrzyłam na swoje buty.
-Wydawało mi się, że chłopaki powiedzieli Ci wszystko.- zmarszczył brwi zastanawiając się nad czymś. -Niestety ale oni powiedzieli tyle ile mogli, co do reszty będziesz musiała poczekać.
-Ale dlaczego?
-Zadajesz za dużo pytań.- pocałował mnie w czubek głowy i wszedł do domu, zostawiając mnie samą. Jak dla mnie ta sprawa jest strasznie pomieszana i wiem, że chłopaki powiedzieli zaledwie nie wiele. Czuję to. Wypuściłam głośno powietrze z płuc, po czym weszłam do środka gdzie od razu buchnął we mnie zapach spoconych ciał mieszanych z dymem papierosów i alkoholem. Podeszła do mnie jakaś blondynka, którą pierwszy raz widzę na oczy i wcisnęła mi kubek zapełniony samą wódką, po czym odeszła mieszając się w tłumie. Co to w ogóle było? Zaśmiałam się idąc w stronę tańczących.
-Zatańczymy?- obok mnie pojawił się Liam, a ja szybko wypiłam całą zawartość kubka co dało mi kopa i kiwnęłam głową porywając się w rytm muzyki. Przetańczyliśmy w swoim towarzystwie 4 piosenki, więc zmęczeni opadliśmy na pobliską kanapę. Popatrzyliśmy zdyszani na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
-Chcesz coś do picia bo idę do kuchni.- Liaś wstał i wskazał na pomieszczenie.
-Tak, przynieś mi drinka.
-Już się robi.- uśmiechnął się do mnie po czym zniknął za drzwiami.
Rozglądałam się po tańczących gościach, aż napotkałam wzrok Drake'a. Patrzył wprost na mnie i ani na chwilę nie zrywał ze mną kontaktu wzrokowego. Przerwałam to jednak  po tym jak obok mnie ponownie zasiadł Liam podając mi kubek alkoholu. Po chwili i ten był pusty.
-Nie no dziewczyno ty to masz spust.- zaśmiał się po czym zniknął w tłumie. Ja również wstałam na równe nogi. Nie czułam żebym miała w sobie jakieś %.  Nagle przede mną  staną Niall oraz Drake z poważnymi minami.
_____________________________________________________________________
Hej.
Musicie mi wybaczyć za zwłokę :p ale naprawdę nie miałam jak dodać ponieważ w środę tak jak już wcześniej pisałam nie było mnie i wróciłam dopiero wczoraj wieczorem :c
Rozdział taki se ponieważ nie chciałam już przeciągać. Dalsza część akcji w następnym rozdziale.
No i chyba na tyle moich słów. Komentujcie i do zobaczenia  :)

sobota, 23 maja 2015

Chwila dla mnie i waszej uwagi

No hej. Rozdział pojawi się jutro. Pisałam, że będzie 20 maja, jednak pomyliłam sobie daty ponieważ w środę nie było mnie i wróciłam do domu nie dawno :/ więc wybaczcie, będę zarywać nockę i jutro nie wiem jeszcze o której ale się pojawi. Naprawdę ja wiem, że ciągle gram na zwłokę z rozdziałami ale uwierzcie, że nie mam kiedy ich pisać :/. Może po wystawieniu ocen to nadrobię :D

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 43 ,,Nigdy więcej mnie nie zostawiaj"

Usiadłam na łóżku, przecierając oczy. Byłam w swoim pokoju w domu Harrego.  Powoli wstałam z łóżka wyciągając rękę po telefon na szafce nocnej. Wyświetliła się godzina 10.25. Wakacje się kończą, a jeśli ktoś zapytał by mnie jak je spędziłam to odpowiedź była by dwuznaczna- do kitu. Nie mam fajnych wspomnień związanych z tegorocznym latem. Jedyne co chce w tym momencie zrobić to iść i się zakopać żywcem bo wstydzę się sama siebie. Kto normalny w wieku 17 lat zostaje zgwałcony i poniżony?! No właśnie NIKT. Po policzku spłynęła słona kropla łzy, którą szybko starłam i nie pozostawiłam śladu po niej. Podeszłam do szafy i otworzyłam  z zamiarem wyciągnięcie odpowiednich ubrań do dzisiejszej pogody. Na polu świeciło słońce, co oznacza, że na więcej niż 100% jest ciepło. Postawiłam dziś na kolory morskie. Poszłam do łazienki gdzie umyłam zęby oraz przemyłam twarz. Założyłam na siebie przygotowane ubrania, a następnie rozczesałam włosy i związałam w kucyk. Otworzyłam drzwi i usłyszałam donośne wołanie mnie do przyjścia na dół.
-No idę, idę.- powiedziałam znudzona, po czym przewróciłam teatralnie oczami i ruszyłam w dół schodów.
-Co ch...- nie dokończyłam bo zobaczyłam siedzącego w kuchni Drake'a razem z moim bratem.
Zanim weszłam, zawzięcie o czymś dyskutowali, jednak gdy znalazłam się w tym samym pomieszczeniu to  nagle ucichli.
-Co ty tu robisz?!- krzyknęłam zła na Drake'a, który popatrzył na mnie oszołomiony. Wstał i najwyraźniej chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam.
-Skoro nie zamierzałeś mi powiedzieć nic na temat Taylor to proszę Cię, abyś właśnie w tej chwili wyszedł z tego domu!- warknęłam, kierując się do drzwi wyjściowych. Chłopak poszedł w ślad za mną, po czym szybko przyparł mnie do pobliskiej ściany. Chwycił mnie za nadgarstki i umieścił je na poziomie mej głowy. Przybliżył się do mnie i złożył na mych wargach delikatny pocałunek. Odsunął się ode mnie kilka centymetrów i popatrzył z satysfakcją. Następnie znów przybliżył swoją twarz do mojej i ponownie pocałował. Jednak tym razem bardziej namiętniej i zachłannie. Ten pocałunek był pełen emocji, a ja oddawałam każdy. Było w nim coś, co kazało mi nie przestawać. Jednak musieliśmy się od siebie odsunąć z powodu braku powietrza. Popatrzył na mnie z pełną wyższością uśmiechem, który był tak perfekcyjny, że poczułam to dziwne ściśnięcie w brzuchu. Chwycił mnie za rękę, otwierając drzwi i ciągnąc za sobą. Gdy ocknęłam się, siedziałam już w jego samochodzie.
-Co?! Gdzie ty mnie bierzesz?- warknęłam zła.
Ja wiem, że nie powinnam się obrażać na niego ponieważ jest szczęśliwy. Jednak gdy widzę tą Taylor przy jego boku, to mam uczucie by ją rozszarpać. Nie, nie! To nie jest zauroczenie. Ja nawet go nie kocham więc to jest niemożliwe. Głos w mojej głowie, starał się mnie przekonać jednak wychodziło mu to dość marnie.
-Zobaczysz.- odpowiedział spokojnie, skupiony na drodze.
-Czemu nie wziąłeś zamiast mnie swojej Taylor?- syknęłam odwrócona w stronę bocznej szyby.
Zobaczyłam, że Drake zjeżdża na pobocze, zatrzymując samochód. Popatrzyłam na niego pytająco kiedy on odwrócił się do mnie ze złowrogą miną.
-Możesz skończyć?! Mam dość Ciebie i twoich posranych scen zazdrości! Starałem się to znosić ale zachowujesz się jak bachor i w tym momencie żałuję, że chciałem spędzić z tobą chwilę czasu!- wykrzyczał prosto w moją twarz, a ja lekko się przestraszyłam na jego nagły wybuch. W moich oczach zamajaczyły łzy. On właśnie powiedział, żebym mu dała spokój. Wyswobodziłam się z pasu bezpieczeństwa i otworzyłam drzwi.
-Co ty robisz?! Siadaj!- warknął i usłyszałam jak również wysiada. Szłam przed siebie poboczem ruchliwej autostrady i nie miałam zamiaru ani na chwilę zwolnić. Chciałam być teraz jak najdalej jego osoby.
Czułam, że jest blisko i wcale się nie myliłam bo już po chwili poczułam uścisk na swym ramieniu, który odwrócił mnie do niego przodem. Popatrzyłam w jego brązowe oczy, które biły złością. Uniósł swą dłoń do gry na co ja szybko wyszarpałam się z jego ucisku i rzuciłam się biegiem przed siebie.
Przez jaki czas byłam pewna, że za mną biegnie jednak po chwili straciłam go z pola widzenia. Pędem wbiegłam do lasu i zatrzymałam się przy pobliskim drzewie między krzakami gdzie nikt mnie nie znajdzie. Oparłam się o korę i zjechałam po niej. Kilka łez spłynęło po moim policzku jednak szybko je starłam.  Bałam się, że on również mnie uderzy, a w ostatnim czasie dużo się wycierpiałam. Kiedyś miałam wokół siebie ludzi, którzy się mną interesowali. Kurde, wychodzę właśnie na jakąś zołzę i wygląda jak bym martwiła się jedynie o samą siebie. Wydawało mi się, że nikt nie może mi zastąpić Drake'a i miałam rację. Jednak mnie można. Mam świadomość, że kiedyś coś do niego czułam ale nie mogłam i nie chciałam  zepsuć to, na co tak bardzo pracowałam. Niedawno udało się z tego wyleczyć. Teraz jednak mam wrażenie, że całe moje życie to odwrotność starych lat.
-No gdzie ty się podziewałaś?!- usłyszałam podenerwowany głos Drake'a. Popatrzyłam na niego, kiedy on zaczął właśnie do mnie podchodzić. Odskoczyłam od niego jak najdalej obawiając się do czego może być zdolny. Popatrzył na mnie, a jego oczy momentalnie złagodniały.
-Darcy...- zaczął.
-Weź mnie do domu.- wychrypiałam i zaczęłam iść w stronę auta. Czułam jego obecność tuż za mną co powodowało moje zdenerwowanie. Jednak nie chciałam już nic mówić do niego. Usiadłam na miejscu pasażera i trzasnęłam drzwiami. Dalsza droga minęła nam w ciszy. Gdy samochód się zatrzymał zauważyłam przed nami plażę. Jedyną rzeczą którą teraz potrzebowałam, było moje łóżko. Chciałabym móc się w nim zagrzebać i już nigdy z niego nie wychodzić.
Zanim zdążyłam zrobić szybkie przemyślenia drzwi od strony pasażera otworzyły się, a w nich pojawiła się ręka chłopaka. Odsunęłam ją od siebie jak najdalej. Czułam się przy nim niezręcznie.
Szliśmy w stronę plaży może 5 minut i przez ten cały czas była  cisza, którą po chwili przerwano.
-Darcy, czy możemy to jakoś naprawić?- zatrzymał się i popatrzył na mnie wyczekująco. Moje serce podskoczyło bo tak długo wyobrażałam sobie kiedy to on pęknie pierwszy i przeprosi. Muszę przyznać, że mi również było ciężko bez niego. Za bardzo do niego przywykłam.
Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęła się na ile umiałam, na co i on się rozpromienił i mnie przytulił. Lekko się wzdrygnęłam. Myślałam, że tego nie zauważy ale oczywiście się myliłam. Odsunął się nadal trzymając swoje dłonie na moich ramionach.
-Boisz się mnie?- chciałam zaprzeczyć, jednak musiałabym skłamać,a tego nie chciałam. Więc wolałam nic nie mówić. Co on wziął za jednoznaczną odpowiedź. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale za każdym razem gdy otwierał usta, z nich nie wydobyło się żadne słowo. Gdy stanęliśmy na linii z plażą, zaczęłam ściągać buty i chwyciłam je w dłonie. Popatrzyłam na chłopaka, który też właśnie zdjął buty. Weszłam na ciepły piasek, a uśmiech pojawił się na moich twarzy. Było tu tak pięknie. Rozejrzałam się wokół, zauważając, że jesteśmy tu sami. Popatrzyłam w stronę chłopaka, którego tam nie było. Szukałam go wzrokiem po całej plaży, ale za każdym razem czekało mnie rozczarowanie. Nie wiedziałam co mam tak naprawdę zrobić, czy iść go poszukać, czy może zostać i czekać? Ludzie i tak za każdym razem odchodzą ode mnie. Podeszłam do krawędzi gdzie fale muskały moje palce u nóg. Zrobiłam kolejny krok do przodu, a zimna woda owinęła się wokół moich nagich nóg do kolan. Nikt nie mógł mi powiedzieć, że robię źle. Zaczęłam machać nogami na boki, a po chwili cała złość zaczęła wychodzić rozchlapując wodę dookoła mnie. Krzyczałam z bezradności, a po chwili silne ramiona otuliły mnie od tyłu. Ten charakterystyczny zapach perfum pozwolił mi od razu zrozumieć kim był tą zaskakującą mnie osobą.
-Dars, spokojnie.- wyszeptał do mojego ucha. Odwróciłam się do niego i mocno wtuliłam w jego ciepłe ciało.
-Nigdy więcej mnie nie zostawiaj.- wyszeptałam w jego szyję, a gdy zrozumiałam co powiedziałam natychmiast ugryzłam się w język. Usłyszałam jak jego serce przyśpiesza, a ja już nigdy nie chciałam go puścić.
-Mała, dziś twój wielki dzień. -wyszeptał, a ja nie mogłam pojąć o co mu chodzi. Oderwałam się od niego i popatrzyłam pytająco w te zatracające brązowe oczy.
-Chcesz zobaczyć o co mi chodzi?- uśmiechnął się, a ja kiwnęłam głową.
Wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń, którą mocno chwyciłam by już nigdy mi się nie wyślizgnęła. Szliśmy po linii brzegowej rozmawiając i co chwilę chlapiąc się nawzajem wodą.
-Dlaczego w ogóle postanowiłeś być z Taylor?- musiałam spytać. To było jedno z nielicznych pytań, które dręczyły mnie od dłuższego czasu. Widziałam jak jego mięśnie się naprężają.
-Nie twoja pieprzona sprawa.- odepchnął mnie od siebie zostawiając w tyle, kiedy on nadal szedł przed siebie. Podbiegłam do niego, dotrzymując mu kroku.
-Właśnie, że moja!- krzyknęłam.
-Niby od kiedy?- zatrzymał się, patrząc na mnie z wymalowaną złością.
-Od wtedy gdy poznaliśmy się przypadkiem.- powiedziałam już mniej pewnie.
-Ugh, nie wieżę w przypadki.- warknął i się odwrócił, a ja patrzyłam na niego z szokiem wymalowanym na twarzy.
On wieży, że nasze pierwsze spotkanie miało sens.
Miało sens, miało sens, miało sens, miało sens.
Po głowie nadal chodziły mi te same słowa,  a uśmiech pojawił się na mojej zmęczonej twarzy. Odwróciłam go moimi małymi dłońmi.
-Proszę, powiedz mi dlaczego? Dlaczego akurat Taylor?
-Kocham ją. - powiedział obojętnie, a ja wiedziałam, że w tym wszystkim coś nie gra. Jednak postanowiłam dać mu dziś spokój.
-Jedziemy do domu?- zmienił temat, a ja mu przytaknęłam ruchem głowy.
W ciszy minęła nam cała droga, a gdy wysiedliśmy z samochodu na polu już był pół mrok.
-Dziękuję Ci za dzisiejszy dzień?- raczej spytałam niż stwierdziłam, bo jeśli mam być szczera, ten dzień spędzony z nim był dość zagmatfany.
Poszukałam kluczy po kieszeniach szortów i gdy opuszkami palców udało mi się je odnaleźć otworzyłam zamek w drzwiach. Zauważyłam, że od czasu gdy wysiedliśmy z auta, Drake cały czas z kimś zawzięcie esemesuje.  W całym domu były pogaszone światła, więc nikogo w nim nie było co wydawało mi się dość dziwne. Chciałam spytać, czy rozmawia z Taylor ale nie chciałam go znów denerwować. Powinnam się cieszyć, że spędza ten dzień ze mną, a nie z nią. Weszłam do salonu, szukając po omacku włącznika światła. Gdy odnalazłam szukającego przedmiotu, a w pomieszczeniu zaświeciło się światło momentalnie zaparło mi dech w piersiach.
-Niespodzianka!- krzyk wszystkich wyłaniających się za różnych zakamarków był naprawdę szczególny. Popatrzyłam na wielki napis przy schodach. NAJLEPSZEGO Z OKAZJI 18-STKI!!!
Pewnie gdyby nie oni, zapomniałam bym o moich urodzinach. Od razu obok mnie pojawiło się mnóstwo ludzi, a w tym moi przyjaciele. Muzyka zaczęła grać, a reszta gości zaczęła tańczyć.
Po policzkach poleciało kilka łez spowodowanych szczęściem.  Jeśli mam być szczera, nie spodziewałam się tego, a co najlepsze to fakt, że ja sama zapomniałam o własnych urodzinach!
-Bardzo Wam dziękuję.-powiedziałam uradowana i zaczęłam każdego po kolei przytulać.
-Tylko, że... -zaczęła Tessa.
-To chłopaki zorganizowali tą imprezę.- wtrącił się Harry, wskazując na Jake'a, Jacob'a, Drake'a i Oliver'a. Popatrzyłam na nich z iskierkami radości, a oni wydawali się zaskoczeni jednak nie chcieli tego po sobie pokazać. Zignorowałam to i jeszcze raz im podziękowałam.
Wszyscy rozeszli się mieszając się w tłumie, a ja zostałam chwilowo sama.
-Wszystkiego najlepszego kochanie.- usłyszałam uwodzicielski szept nad swoim uchem. Uśmiechnięta odwróciłam się, widząc przed sobą Niall'a. Cały dzień nie miałam z nim kontaktu. Owinęłam ręce wokół jego szyi, a on przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował namiętnie.
-Tęskniłem.- powiedział prosto w moje usta. Nie obawiałam się go ani trochę. Miałam oczywiście odruchy obronne ale za każdym razem starałam się je przezwyciężać, tak jak i  teraz.
___________________________________________________________________________
Hej.
Przepraszam Was bardzo, że nie dodawałam ale nie mam kiedy. Mamy wiosnę, a co za tym idzie nie siedzę przed laptopem i nie zamulam na internetach, więc również nie piszę rozdziałów. Teraz do wystawienia ocen tak będzie bo przez weekendy teraz wyjeżdżam, a przez tydzień wracam do domu robię zadanie i również wychodzę i wracam około 21. Musicie niestety zrozumieć, że mam życie prywatne. Jednak podjęłam się tego obowiązku z blogami, dlatego kolejny rozdział pojawi się w następną środę za tydzień czyli 20 maja :) Czekam na to, że skomentujecie, a w następnym rozdziale obiecuję Wam więcej Horanka i więcej akcji :D bo już mam wizję, jaki będzie 44 rozdział *.*