środa, 17 września 2014

Rozdział 29


-Dars, wszystko ok?- obok mnie ktoś przykucnął, jednak został odepchnięty.
-Odsuń się od niej gnoju!
Poczułam, że ktoś mnie podnosi i gdzieś ze mną na rękach idzie.
Z bólu, który ogarnął całe moje ciało, zemdlałam.

~~Harry~~
Włożyłem Darcy na tyły auta i odjechałem.
Nadal nie mogę uwierzyć, że moja młodsza siostra się ściga.
***
-Zachowujesz się jak baba.- zaśmiał się Zayn.
-Yhym.- siedziałem w salonie, już zirytowany zachowaniem przyjaciół.
-No ale popatrz. Jak ty się zachowujesz wobec np. Darcy...

~~Darcy~~
Obudziło mnie tłuczenie szkła, a następnie odgłosy kłótni i trzask drzwi.
Wstałam na nogi, ale od razu tego pożałowałam.
Rana na nodze była zabandażowana.
Pokuśtykałam do drzwi i otworzyłam je.
Z zaciekawieniem, zeszłam po schodach na dół.
W salonie nie było nikogo. Powolnym krokiem poszłam do kuchni i spotkałam się ze wściekłą miną Hazzy.
-Hej.-przywitałam się.
Cisza...
-Ej, skąd się znacie z Jake'm itd.?
-Nie twoja pieprzona sprawa.- syknął w moją twarz.
-Pytam tylko.- zdziwiona odwróciłam się  do blatu.
-To nie pytaj.- powiedział szorstko i przechodząc zachoczył o moje ramie, przez co ja spadłam na zimne kafelki.
-Lepiej uważaj niezdaro.- zakpił i wyszedł z pomieszczenia.
-Ty chuju! - wrzasnęłam, zbierając się z podłogi.
On to specjalnie zrobił!
Ale co go ugryzło?!
Jeśli nie zapytam, nie znajdę odpowiedzi.
Z gotowym śniadaniem , czyli : płatkami z mlekiem weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Harry.
Usiadłam obok niego.
Cisza między nami, była trochę niezręczna, aż w końcu  postanowiłam ją przerwać.
-Harry, co Ci jest?- spytałam cicho.
Popatrzył w moją stronę, po czym rzucił się na mnie. Cała zawartość miski wylała się na mnie.
-Harry!- wrzeszczałam i wyrywałam się, próbując go z siebie zżócić. Jednak szło mi dość kiepsko, ze względu, że był silniejszy.
Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele, a ja ze strachem w oczach, popatrzyłam w jego.
Były ciemne i prawie, nie było widać źrenic.
Czyli te jego zachowanie wynika z tego, że ćpał!
Ale to nic dobrego nie wróży. Za każdym razem gdy to robił, kończyło się moim bólem fizycznym lub psychicznym.
Jego ręka powędrowała pod moją bluzkę, po której już po chwili były strzępy.
Tak po prostu bez słowa rozerwał ją.
Popatrzył na mnie chciwie.
Nie minęła chwila, a jego ręka była przy zapięciu moich spodni.
Z oczu lały mi się łzy.
Krzyczałam...
Błagałam, by tego nie robił...
Jednak on był jak w transie. Żadne słowo nie docierało do niego.
-Przestań! Proszę...- mój głos się załamał.
Miał zamiar rozpinać moje spodnie, jednak ciężar z mojego ciała został szybko pozbawiony władzy gdzieś na podłodze.
Popatrzyłam załzawionymi oczami, zdezorientowana.
W salonie stali chłopaki z gangu Harry'ego. Zayn, Liam i Louis zajmowali się lokowatym, a Niall zaczął ostrożnie do mnie podchodzić, jednak ja zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do siebie.
Szybko zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko.

Wszystko!
Wszystkie wspomnienia wróciły.
Zaczęłam na nowo płakać. Łzy lały się strumieniami. Nie potrafiłam ich opanować, a raczej nie chciałam.


Wszystko, co przez wiele lat próbowałam zatuszować, wróciło!
Z potężniejszą siłą!
Dlaczego, zawsze to ja muszę mieć takiego pecha?!
Wstałam z łóżka i dalej płacząc, weszłam do łazienki.
Zamknęłam drzwi i od razu po nich zjechałam. Schowałam twarz w dłonie.
Obok mnie znajdowała się półeczka pod umywalką, gdzie znajdował się mój jedyny prawdziwy i nigdy mnie nie opuszczający przyjaciel.
Wzięłam mały, ostry przedmiot w dłonie. Obejrzałam go dokładnie i szybko zrobiłam nacięcie na nadgarstku.
Małe stróżki krwi wyleciały z pod skóry.
Za każdym cięciem czułam, że to coś da.
Mam tylko taką nie cichą, a nawet krzyczącą nadzieje, że kiedyś uda mi się podciąć żyły i zasnę. Wtedy już nikt nie zrani mnie na tym świecie.
Będę daleko do zła czyhającego na mnie, za każdym razem gdy zapada noc, a na niebie pokazuje się księżyc.

Cała scena przebiegła mi przed oczami.
-Ratunku!
Krzyk szumiący mi bez przerwy w głowie.
Krzyczałam, zaciskając pięści. Z jednej kapała na ziemię krew. Ból przeszywający dawał mi uczucie, że jestem winna! Gdybym może była inna, może wyglądało by to całkiem inaczej?
Nie wiem.
Wypuściłam z dłoni mały przedmiot i szybko zaczęłam ściągać z siebie ubrania.
Gdy byłam już naga, szybko weszłam pod prysznic i odkręciłam kurek. Z deszczownicy poleciały małe kropelki, ciepłej wody.
Przekręciłam kurek na najcieplejszą wodę.
Wzięłam płyn pod prysznic i szorstką gąbkę.
Czułam się brudna.
Para pojawiła się w kabinie, przez co na chwilę, zaczęłam się dusić.
Jednak zaczęłam pocierać o swoje ciało jak najmocniej tylko się da.
Cały czas czułam na swoim ciele dotyk jego dłoni.
Szorowałam swoje ciało, nie przejmując się tym, że jest całe zaczerwienione, a w niektórych miejscach pojawiły się rany.
Beczałam, nie przestając zaczętej czynności.
Po jakiś 10 minutach, upadłam na kolana z bezradności. Wciąż gorąca woda lała się na moje ciało. Podrażniając skórę.
Skuliłam się w kącie kabiny i tak siedziałam, czekając na mój koniec. Nie chciałam z tam tond wychodzić.

~~Drake~~
-Dobrze, że jesteś. Nikogo nie chciała wpuścić do pokoju. Siedzi tam już dobre dwie godziny i przez cały czas słychać szum wody.- powiedział Louis.
Kiwnąłem głową i poszedłem sam na górę.
Zapukałem.... zero reakcji.
Próbowałem otworzyć drzwi, ale były zamknięte, dlatego wszedłem do wspólnej łazienki i poszukałem wsuwki.
Wróciłem do dębowych drzwi i zacząłem trudzić się z otworzeniem drzwi do jej pokoju.
Jednak po chwili udało mi się to!
Po woli i ostrożnie wszedłem do jej pokoju, który był pusty.
Ale faktycznie... z łazienki słychać było szum wody.
Zapukałem do drzwi, jednak ponownie odpowiedziała mi cisza.
Bałem się o nią.
Ona jest nie obliczalna. Mogła sobie coś zrobić. Tym bardziej, że obserwowałem ją długi czas i obawiam się co mogę tam zastać.
Po woli uchyliłem drzwi i wszedłem do zaparowanego pomieszczenia. Na podłodze, w niektórych miejscach widniała krew.
Ostrożnie podszedłem do kabiny i nagle zauważyłem skulone, małe ciało.
Wyłączyłem od razu wodę i wziąłem ręcznik, którym okryłem brunetkę.
Wziąłem ją na ręce.
Nie reagowała, patrzyła tępo gdzieś w przestrzeń.

_____________________________________________________________________
Hej.
No to powracam z nowym rozdziałem ;3
Mam nadzieję, że choć odrobinę się spodoba i skomentujecie.
Nawet jeśli wam się nie podoba- to dlaczego i co?
Komentujesz- mnie motywujesz ;)
Widzimy się z następnym rozdziałem za tydzień.
Do tego czasu LICZĘ NA WAS! ;) Trzymajcie się.

2 komentarze:

  1. Czo ten Drake? Raz ją kocha, raz wyzywa, innym razem chce ją zabić, a na końcu się martwi o Darcy... Ła ta fak? Zdecyduj się bezduszniku :D
    Czekam na next i weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto mi właśnie chodzi.
      Tak ma być... oczywiście na razie ;)

      Usuń