niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 31

☺przeczytaj notkę pod rozdziałem☺

Leżałam w zimnym i mokrym pomieszczeniu gdzieś w piwnicy.
Moja słabość została ukazana i to jeszcze obcym mi ludziom.
Nie miałam już łez by płakać.
-Chodź szmato!- drzwi gwałtownie zostały otwarte, a przez nie wszedł zamaskowany chłopak.
Odwiązał mi ręce, które były zdrętwiałe.
Natychmiast usiadłam i popatrzyłam na nie, przy okazji pocierając czerwone i bolące miejsce na nadgarstkach.
Chwycił mnie mocno za włosy i pociągną za sobą, zmuszając iść za nim.
Puścił mnie dopiero po jakimś czasie wspinania się po krętych schodkach, ale nie obyło się bez popchania mnie, przez co upadłam na kolana.
Szybko jednak się pozbierałam i rozejrzałam po pomieszczeniu.
Była to wielka sala balowa, oświetlana światłem dochodzącym z kominka i kilku świec.
Wielkie żyrandole zwisały z sufitu, a meble były na kształt renesansowych. Ogólnie wszystko tu wyglądało jak w jakimś zamku, gdzie czas się zatrzymał.
Dopiero teraz zauważyłam, że przede mną siedzi gdzie popadnie grupka mężczyzn, obserwująca każdy mój ruch.
-Tańcz!
Popatrzyłam na nich, nie wiedząc o co im chodzi.
Chciałam by dali mi spokój.
-Tańcz suko! - krzyk ponownie zabrzmiał w pomieszczeniu,a muzyka zaczęła grać.
Nie ruszyłam się ani na chwilę, tak jak bym była przyklejona do podłogi i nie mogła się od niej odlepić.
Nagle jeden z nich wstał i podszedł do mnie.
Stanął dosłownie na przeciw mnie. Byłam jak sparaliżowana, nie mogłam zrobić żadnego ruchu.
-Lepiej tańcz, bo zabawie się tobą inaczej,a wtedy będziesz żałować.- wyszeptał wprost do mojego ucha i zaśmiał się wracając na swoje wcześniejsze miejsce.
Muzyka ponownie zabrzmiała, a ja zaczęłam się powoli ruszać na boki.
Wiwaty i oklaski w moją stronę miały mnie zachęcić, ja jednak modliłam się w duchu, by ten koszmar się skończył. Zamknęłam oczy.
Bałam się ich, nie mogłam się im sprzeciwić.
-No dawaj, dawaj Darcy!- jeden z nich krzyknął w moją stronę, na co ja automatycznie się zatrzymałam.
Odwróciłam się w ich stronę, przyglądając się im i wtedy zrozumiałam kim oni są.
-Derec.- wyszeptałam.
Wszystkich poznałam. Nie wiem dlaczego dopiero teraz...

RETROSPEKCJA:
 Siedziałam na kanapie w salonie swojego brata, przeglądając jego papiery z wieloma druczkami do wypełnienia i oczywiście, kto miał to zrobić?
No pewnie, że Darcy!
Zawsze tak było.
Ja byłam od wszelakich dokumentów. Wiedziałam co i kiedy się dzieje w gangu. Robiłam za osobistą sekretarkę. <wyczujcie w tym sarkazm>
Był to ciepły i słoneczny dzień. Chciałam jak najszybciej skończyć wypełnianie faktury itp. i móc wyjść się zabawić z przyjaciółmi np. do klubu.
Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi frontowych, ale nie interesowało mnie kto to.
-Harry!- mocny, męski głos rozniósł się po całym domu.
Uniosłam głowę z nad papierów i ujrzałam chłopaka przyglądającego się papierom.
Szybko jednak zebrałam je razem i szybkim krokiem, bez słowa wyminęłam go.
Był ode mnie nie wiele starszy, a jednak miałam wobec niego złe przeczucia.
Poszłam prosto do biura Harrego. Nie zwracałam uwagi na chłopaków siedzących w pomieszczeniu.
Rozłożyłam na stole ponownie papiery i usiadłam na sofie. Wszystkie pary oczu były na mnie skierowane.
-Powiedziałem Ci, że tu masz nie wchodzić.- wysyczał w moją stronę Harry.
-A ja Cię informuję, że na dole czeka na Ciebie jakiś koleś.- powiedziałam od niechcenia, przyglądając się kolejnym słowom na kartkach.

Tak, to jest on. Pracował dla mojego brata, jednak on go zwolnił.
Pamiętam ich awanturę, gdy przyszedł do domu Hazzy i wpadł w szał.
Z tego co pamiętam, to chwilę wcześniej do niego przyszłam i siedziałam w salonie  słuchając jak mnie obraża.
Powiedział, że kiedyś się zemści...

~~Drake~~
-Macie coś?
Do bazy, po drugiej stronie miasta przyszedł właśnie Liam.
Razem z Zaynem siedzieliśmy przy systemie komputerowym i staraliśmy się doszukać jakiś wskazówek lub zlokalizować Darcy.
-Nie.- wymamrotałem.
Minęły dopiero dwa dni.
W sumie nie powinniśmy się tak tym przejmować, bo może siedzieć u koleżanki.
Jednak ona żyje w świecie gangów, przemocy, gwałtów i morderst.
Nie można jej upilnować.
Dlatego wiemy, że ktoś z naszych wrogów jest zdolny do okupu Darcy.
-I co, Harry zmienił zdanie?-odwróciłem się tyłem do komputerów.
-Nie. Dalej chleje i przynosi nowe dziwki.
Tak, Harry'ego nie interesuje  to co dzieje się z jego siostrą. Uznaje, że przesadzamy i lada chwila przyjdzie cała i zdrowa.
Szkoda tylko, że to lada chwila przeciąga się już do 48 h .

~~Darcy~~
No co się tak patrzysz?!-wysyczał.
Szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu i w tej samej chwili zauważyłam coś, co mogło mnie uwolnić.
Mimo tego, że jest to decyzja, której potem będę mogła żałować przez długi czas.
Co mi szkodzi...
W jednej sekundzie chwyciłam się do biegu w stronę drzwi, które znajdowały się po drugiej stronie sali.
Szarpnęłam za nie i w szybkim tempie zaczęłam biec ile sił w nogach.
Nie wiedziałam gdzie jest wyjście z tego przeklętego miejsca, ale nie mogłam pozwolić by złapali mnie. Nie teraz...
***
Od pewnego czasu czuję, że nikt za mną nie biegnie. Zatrzymałam się i co pierwsze zrobiłam to odwróciłam się za siebie i faktycznie nikogo nie było prócz ciemności.
Odetchnęłam z ulgą choć na chwilę. Oparłam się o ścianę, która była mocna zaniedbana. Stara farba była popękana i wielu miejscach już jej nie było. Natomiast podłoga składała się z czarno białych, brudnych kafelek, a naprzeciw mnie widniało okno bez szyby. Rama dawno była przegryziona przez korniki. W ogóle , jak by to wam powiedzieć... wyglądało to jak opuszczony szpital psychiatryczny w wielu horrorach.
Pewnie się zastanawiacie dlaczego od razu nie uciekłam przez to ''okno''.
Odpowiem prosto. Nie miałam na to siły.
Byłam zmęczona i głodna. Od dwóch dni nie spałam, ani nie jadłam, nawet nie piłam.
Opadłam bezwładnie na podłogę. Dyszałam i starałam się nabrać powietrza do płuc.
Trwało to może 15 min,a może 40. Nie wiem. Straciłam rachubę czasu.
Gdy nagle z oddali usłyszałam podniesione, męskie głosy.
Przestraszona podniosłam się na równe nogi i już miałam uciec....

____________________________________________________________________________
Hej mordeczki.
Należy mi się porządny opierdziel, zgodzę się....
Jednak mam wytłumaczenie... szkoła...
Nawet nie mam wolnej soboty, jak to kiedyś bywało i wszystko było w normie. Rozdziały co tydzień, a teraz? Pogorszyłam się, fakt. Straciłam wielu czytelników :/ za co mogę obwiniać tylko siebie. Jednak musicie mi wybaczyć.
Postanowiłam zaprowadzić w tym jakiś porządek.
Rozdziały dodawane będą raczej w soboty i niedziele, Jeśli jednak nie dałam bym rady, bo jak to u mnie bywa :/, zdarza się często, to wtedy rozdział dodany będzie w środę.

Chce, abyście napisali pod tym rozdziałem komentarz, ponieważ chcę zobaczyć ile tak naprawdę was czyta. Wiem, ze to olejecie, ale zrozumcie jak tak dalej pójdzie to zawieszę bloga, czego naprawdę nie chcę :/
Więc KOMENTARZE POD ROZDZIAŁEM :D!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz