środa, 5 listopada 2014

Rozdział 30 cz.II


Po wejściu do klubu od razu dało się poczuć nie przyjemny zapach tytoniu mieszany z potem tańczących.
Muzyka dudniła, ale dzięki temu porywała do tańca.
Teraz szłyśmy przepychając się miedzy pijanymi ludźmi.
Alex szła w stronę grupki ludzi, która była tak samo podpita.
Przywitała się z nimi...
-Alex, a co ta za panienka?- jeden z chłopaków na oko w moim wieku przyjrzał mi się.
Przyjaciółka przedstawiła mnie.Usiadłam obok przystojnego bruneta Mike'a.
Następnie siedział David, Conor, Frank, Conrad i Alex.
Chłopaki poszli po drinki,a my spokojnie czekałyśmy.
Cała ta sytuacja nie do końca mi się podobała.
Alex ciągle się uśmiechała, co dla niej nie było rzeczą naturalną.

***
Po kilku. Co ja mówię! Po kilkunastu drinka byłam już podpita i tańczyłam na parkiecie, ocierając się praktycznie o każdego chłopaka czy mężczyznę.
Jak się bawić to się bawić.
Reszta nadal siedziała przy stole.
Nagle obok swojego ucha usłyszałam szeptanie.
-Witaj piękna.
Odwróciłam się. Był to przystojny, umięśniony blondyn z niebieskimi oczami.
Postanowiłam się zabawić.
Przylgnęłam do jego torsu swoimi plecami.
Chwyciłam za kark i zaczęłam się poruszać na boki w takt muzyki.
Ocierałam się o jego męskość swoją pupą. Kontem oka widziałam, że się mu to podoba.
Długo nie wytrzymał, chwycił mnie za pupę i ścisnął.
Cichy jęk wydobył się z mojego gardła.
Zaczął mnie całować po całej szyi, a ja go dotykać po jego wybrzuszeniu.
Ciche jęki wydobywały się z jego gardła, co mnie uświadamiało w przekonaniu, że dobrze się przy tym bawię.

Nagle jednak się od niego odepchnęłam i kręcąc pupą odeszłam na kilka metrów.
Miałam zamiar poprawić swój makijaż. W tym celu skierowałam się do klubowych łazienek.
Jednak przy drzwiach do nich, poczułam mocny ból zstyłu głowy.
Cicho jęknęłam, a obraz przed oczami zaczął się rozmazywać do tego stopnia, że straciłam władze w nogach i upadłam, a następnie zamknęłam oczy i nic więcej z tego nie pamiętam.


Obudziłam się.
Powoli podniosłam powieki i moim oczom nie ukazał się mój pokój , tylko jakaś zimna piwnica.
Ja sama leżałam na potarganym i zniszczonym materacu, przywiązana do ściany.
Nie pamiętam jak tu się znalazłam. Głowa boli mnie niemiłosiernie.
Poczułam jak by to co właśnie się dzieje, było coś w rodzaju beżawi.
-Obudziłaś w końcu księżniczko.- kogoś szorstki głos dochodził z ciemności.
Światło wpadające do pomieszczenia było nikłe gdzieś w oddali.
Nagle sylwetka muskularnego mężczyzny wyłoniła się z czerni, jednak nie byłam w stanie dostrzec kim jest nie znajoma osoba, ponieważ miał kominiarkę.
Podszedł do samego materaca i patrzył na mnie z góry.
Nie chciałam w najmniejszym stopniu ukazać, jak cholernie się go boję.
Nie mam pojęcia co jest w stanie  mi wyrządzić.
-Dlaczego...dlaczego tu jestem?! Dlaczego mnie porwałeś?!- zaczęłam się wyrywać, a głos rozchodził się echem po ciemnych zakamarkach piwnicy.
-Nie wrzeszcz moja dziwko.- kopnął mnie, na co jęknęłam z bólu.
Przykucnął, wpatrując się we mnie. -Wszystko w swoim czasie.- wyszeptał i wyszedł.

Siedziałam tu może godzinę, może dwie, a może nawet cały dzień.
W tak szybkim tępię straciłam rachubę. Strach paraliżował mnie cała, łącznie z moim umysłem.
Bałam się,że drzwi się otworzą i przyjdzie ktoś, kto wyrządzi mi krzywdę.
A uwierzcie mi, że zapomnienie takiego koszmaru przeżytego chodź raz, jest okropne.
Nie chce przechodzić tego samego.
Nie wytrzymałam. Stres był tak duży, że jedna samotna łza poleciała po moim policzku.
Nie byłam w stanie nawet jej wytrzeć.

Gdy na dworze słońce już brało się ku zachodowi, drzwi otworzyły się.
Od razu mój wzrok został wlepiony w tamto miejsce.
Stał w nich, całkiem kto inny. Nie był to ten co wcześniej mężczyzna.
Podszedł do mnie wolnym krokiem.
-No mała, sprawdzimy na ile Cię stać?- zapytał śmiejąc się, co nie wróżyło dla mnie nic miłego.
Nie oczekiwał mojej odpowiedzi.
Szybko pozbył się swojej dolnej parti ubrań razem  z bokserkami.

***
Spuścił się we mnie. Poczułam gorąco rozlewające się w moim podbrzuszu.
Wyszedł ze mnie. Ubrał ubrania i kucnął obok mnie.
-No maleńka, następnym razem mam nadzieję, że się bardziej postarasz i mam nadzieję, że umiesz tańczyć.- zaśmiał się kpiąco i wyszedł.
Zostawił mnie bez godności.
Bez ubrań.
Jedynie bielizna,którą mi sam założył.
Czuje się brudna, nic nie warta. Jak śmieć na śmietniku.
Łza za łzą spadały na mój policzek.
Poczułam gorycz porażki. Jestem na dnie i nigdy więcej nie mam zamiaru się podnosić.
Raz się podnosiłam i było to bolesne. Ta nieświadomość ludzi wokół ciebie, którzy są szczęśliwi i ty, który musisz udawać, że też jesteś Hepppy. Gdy tak naprawdę rozdzierasz się od środka, a twoja dusza krzyczy jak opętana.

Ręce mi zdrętwiały. Byłam zmęczona i o czym teraz marzyłam to jedynie moje łóżko w domu Harry'ego.
Nawet on był sto razy lepszy niż to w jakim gównie się znalazłam.
Przecież nikt nie zainteresuje się mną, że mnie nie ma.
Nikt nie zacznie mnie szukać, bo po co?
Umrę i w końcu będę razem z moją mamą. Może i nie biologiczną, ale mamą.
Czy człowiek może czuć się jeszcze gorzej i jest możliwe by było jeszcze bardziej źle niż jest dotychczas?

<Narrator>
Minęło równe 24h. od tajemniczego wyjścia Darcy z domu.
Nie wiele osób przejęło się tym, z tego  względu , że byli pijani.
Wszyscy siedzieli w salonie. Jake i jego ekipa oraz Harry i jego gang razem z ich dziewczynami.
Jedynie Drake czuł, że coś nie gra, że coś jest nie tak.
Nagle wstał od stołu i bez słowa powędrował na górę.
Nikt nie dopytywał po co i w jakim celu.
Było to dla nich obojętne. Jednak brunet nie spodziewał się, że ktoś go obserwuje i od przyjścia do ich domu jest obiektem dziwnego zainteresowania.

-No odbierz ten cholerny telefon!- wrzasnął do swojej komórki chłopak.
Był zdenerwowany.
Nie mógł czekać, już chciał iść szukać Dars, ale obserwator nie pozwolił mu na to
Gdy tylko się odwrócił, napotkał Perry.
-O hej.- uśmiechnął się do niej, jakby nigdy nic.
-Nie udawaj, bo widzę. Co się dzieje?- dziewczyna nigdy nielubiała owijać w bawełnę.
Wszystko musiało być jasne i wyraźne dla niej, każda najmniejsza rzecz.
-Zauważyłaś że brakuje młodej Styles.- wypuścił powietrze z płuc.
-No właśnie sama zadawałam sobie to pytanie, ale nie mogłam znaleźć racjonalnej odpowiedzi.
-Bo wczoraj pokłóciłem się z nią. Ona potem wyszła na imprezę, ale nie mam bladego pojęcia gdzie i mija dzień, a jej nadal nie ma.
Perry zmarszczyła noc, jak by się nad czymś zastanawiała, aż w końcu jej oczy rozpromieniły się.
-Mam pomysł. Zadzwońmy do Alex. Ona musi coś wiedzieć.
Na szczęście miał jej nr. telefonu.
Odebrała już po chwili. Jednak informacje nie były pokrzepiające jak by się mogło wydawać.
Zaniepokojenie rosło z każdą chwilą. W tym momencie nie można liczyć na pomoc innych.
Ta dwójka musiała radzić sobie sama.
__________________________________________________________________________
Hej. No jak sami widzicie coś zaczyna się powoi dziać.
Jednak mam dla was kompletny obrót spraw, całej dotychczasowej historii Darcy.
Dobra rozdziały bd dodawane co 2 tyg., ze względu na to że mam wiele obowiązków i nie mam zbytnio czasu by siąść i wymyślić coś co nada się do opublikowania wam.
Liczę na wasze komenty i przepraszam za błędy ale jestem tak zmęczona że nie jestem w stanie ich nawet poprawić :/
Do następnego mordki :D





1 komentarz:

  1. Jejku rozdzial jest super czekam na nastepny , pisz szybciutko <3<3<3

    OdpowiedzUsuń