niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 20

Obudziłam się wcześnie rano. Była godzina 6 rano gdy popatrzyłam na zegar. Wiedziałam dobrze, że nic z tego bym usnęła. Dziś miałam iść do szkoły, bo inaczej mogłam powoli zaprzyjaźniać się z nowymi licealistami pierwszego roku.
Napisałam małą karteczkę dla Alex, by nie martwiła się o mnie.
Miałam sporo czasu by przygotować się na zajęcia.
Powietrze z rana jest takie świeże. Ciesze się, że moja przyjaciółka znalazła sobie nowego towarzysza.... jednak martwi mnie to, że jest on ćpunem. Zresztą jak cała reszta gangu do którego należy.
Nie martwiłam Alexis, ale Jacob to nie zbyt odpowiedni kandydat dla niej. Sama przekonałam się o tym nie dawno. Uwierzcie mi, zobaczyć zaćpanych i zalanych w % przyjaciół to nie jest najmilszy widok. Nie chcę mieć z nimi już nic wspólnego.  Będę udawać ile się da, że nie znam  ani Drake, ani całej reszty.

Wróciłam do domu, a że było wcześniej to pewnie wszyscy spali i żeby nikogo nie obudzić, najciszej jak tylko mogłam poszłam do siebie.
-No proszę proszę....
-Jezuu!- wrzasnęłam. Przestraszyłam się.
Szczerze? Nie spodziewałam się Harry'ego u siebie.
-Czego tu chcesz?- warknęłam w jego stronę, a on siedział spokojnie na krześle przy biurku.
-Nie było cię całą noc, a jest rozmowa do dokończenia...
-I siedziałeś tu całą noc?
On tylko pokiwał z sadyswakcjom głową na ,,Tak''.
-Sorry bardzo... ale nie nie mam czasu.
-A co na kolejną imprezę idziesz?- zakpił sobie.
-Dobre sobie... nie do szkoły idę.
-Ty? Coś w to nie wierzę.
-No to nie wierz.- właśnie spakowałam wszystkie potrzebne mi podręczniki, po czym doprodziłam się do stanu normalności i bez słowa wyszłam z domu.
Musiałam się pośpieszyć, ponieważ za nie całe 30 minut rozpoczynają się lekcje, a normalnie idzie się dobre 45 minut.
Świetnie, chciałam poprawić zagrożenia bo szybkim tempem zbliża się zakończenie roku, a tu już na pierwszą lekcje się spóźnię.
-Wsiadaj.- usłyszałam głos z zatrzymanego się czarnego BMW.
Był to Harry. Nie no, ale on miły...
Bez zbędnych słów wsiadłam do auta bo zależało mi teraz na czasie.
-Dlaczego w ogóle obchodzi Cię to, czy zdonże czy nie?- przerwałam niezręczną ciszę.
-Nie zależy mi, po prostu nie zamierzam mieć potem jakich kolwiek problemów z Tessom.- powiedział z obojętnością.
-Dobrze wiedzieć...- odwróciłam wzrok.

Po kilku minutach, byliśmy na parkingu szkolnym.
-Masz na mnie dziś czekać. Przyjadę po ciebie.
-Po co?!- byłam na niego już dość wkurzona, a teraz jeszcze to?!
-Chce mieć pewność, że będziesz  w domu ucząc się na poprawy, a nie chlejąc w jakieś melinie.
Wysiadłam z auta i trzasnęłam drzwiami. Natomiast on odjechał z piskiem opon.
Uczniowie patrzyli na mnie ze strachem w oczach. Tak było zawsze.
Nie miałam w tej szkole jakiś wielkich przyjaźni. Dziwić się? Same dziwki.
Co druga chciała by się przespać z największym ganksterem....
To robiło się co raz bardziej obrzydliwe.
-Hej mała.- powiedział męski głos za mną.
Odwróciłam się i zamurowało mnie, jednak szybko ocknęłam się.
-To było do mnie?- zdziwiłam się.
-Tak.
Łoł, największy przystojniak w szkole właśnie w tym momencie rozmawia ze mną.
-No to w takim razie hej. -uśmiechnęłam się.
-Dars, słuchaj mam ci podobno pomóc z podciągnięciem ocen.
-Tak. Faktycznie moja sytuacja nie wygląda za dobrze.
-A ty pomimo to olewałaś szkołę.- szliśmy przez szkolny korytarz, a uczniowie z innych wydziałów , znaczy te wszystkie dziwki patrzyły na mnie z mordem w oczach.
Gdyby tylko oczy umiały zabijać...
-Tak....
-No dobra, to kiedy mam przyjść?- spytał w tym momencie gdy akurat podeszliśmy do mojej szafki.
-Dziś?
-No to umówieni. Będę o 17.
-Ok.
No i poszedł.
Otworzyłam szafkę, ale tak szybko ją otworzyłam, tak została zamknięta przez jakiegoś plastika.
-Zostaw Mike'a w spokoju! On jest mój, dziwko!- zaczęła mną szarpać, ale ja nie dałam za wygraną.
Przywaliłam jej z pięści  w twarz, na co ona syknęła z bólu i odsunęła się ode mnie.
Tak, dałam jej porządny prawy sierpowy.
Zaśmiałam się z jej reakcji.
-Lepiej przyłóż to lodem. - podeszłam i szepnęłam.
 Zadzwonił dzwonek na lekcje, więc poszłam pod klasę.
Może należy wam się parę wyjaśnień co do Mike'a.
Mówiłam wam jakiś czas temu, że jest kapitanem drużyny piłkarskiej, a co by on mógł robić na wydziale plastycznym?
A więc tak, mamy wydziały to fakt, ale tylko kilka godzinb tygodniowo mamy lekcje w swoim zawodzie, jak na  nas wiemy wiele. Uczą tu najlepsi nauczyciele. Dlatego, jesteśmy podzieleni na klasy normalnie rocznikowo i lekcje mamy też normalnie wszyscy. Dlatego też Mike mi pomaga.

***
Zostały mi tylko plastyczne, czyli mój wydział.  Z tego nie jestem zagrożona. Dziś dowiedziałam się co muszę poprawić by dostać lepsze oceny i nie przepaść.  Nie było najgorzej, pomimo, że nie przerabiałam tych tematów czasem na lekcjach z nudów czytałam te strony.
 -Witaj znów mała.- zaśmiał się męski głos, po czym ktoś zakrył mi oczy.
Zaśmiałam się i zdjęłam kogoś dłonie z moich oczu.
-Hej. Nie powinieneś  mieć treningu?
-Spokojnie zaraz idę.-wskazał na swój struj.
-Chciałem tylko upewnić się, że dzisiejsze spotkanie nadal jest aktualne.
-No pewnie.
-No to.....- przerwała mu znów ta pusta blondyneczka, obściskując go.
-No witaj kochanie.- powiedziała swoim piskliwym głosikiem.
On z dezorientacją starał się ją od siebie odepchnąc.
Dopiero po kilku próbach udało mu się to.
Odszedł od nas bez słowa.
-Powiedziałam Ci coś suko!- po chwili obok niej pojawiło się kilka innych dziewczyn.
Byliśmy na samym dole w szatni, gdzie żaden dorosły nie przechodził.
Otoczyły mnie. I trójka z nich zaczęła mnie kopać. Bić, popychać. Następnie dwie wykręciły mi ręce, a ta suka zaczła mnie kopać po całym ciele
Nie zdążyłam się obronić... zaatakowały tak znienacka.
Upadłam i przywaliłam głową o ścianę.
Przed oczami pokazały mi się różne kształty, kolorki...
Dziewczyny trochę spanikowane pobiegły gdzieś.
Zostawiając mnie z mocnym bólem czaszki.
Powoli odpływałam.
Ktoś chyba do mnie podbiegł i wziął na ręce.
 Reszty nie pamiętam...

~~Harry~~
Zadzwonili do  mnie ze szkoły Darcy.
-Że co się stało?!
-Ktoś ją pobił. Jest nieprzytomna. Niech pan po nią przyjedzie.

***
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Wzrok innych uczniów dał mi sadyswakcję, że ludzie boją się mnie.
Położyłem ją na tylnich siedzeniach i przykryłem kocem.

Przyjechaliśmy pod dom. Od razy po wejściu zawołałem Tesse.
Kazała mi ją zanieść do jej pokoju i położyć na łóżku.

Moja tesska powiedziała, ze to nic poważnego, jednak minęło kilka godzin, a ona jeszcze nie obudziła się.
Właśnie moja przyszła żona i matka moich dzieci, poszła do jej pokoju, a ja za nią.
Darcy właśnie się budziła...
_______________________________________________________________________

Hej.
Proszę ta dam.
No to tak:
-Przepraszam za błędy
-Skomentujcie ten rozdział jak i zwiastun, jak ktoś nie wie, notka przed rozdziałem 19 :D
-Kontakty---- ASK
 -Rozdział prawdopdobnie nie będzie dodany przez dwa miesiące.
No wiecie wakacje... wyjeżdżam. Mam nadzieje, że nie będzie mieć mi to za złe i od września dalej będziecie komentować, znaczy zaglądajcie w sierpniu bo wtedy prawdopodobnie zacznę dodawac i na ten jak i na drugi blog rozdziały.


UDANYCH WAKACJI KOCHANI :*

1 komentarz:

  1. Rozdział super jak zawsze tylko szkoda że nie będziesz nic dodawać :c No ale nic.. Będę z niecierpliwością czekać :D miłych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń