wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 17

To co zobaczyłam, a raczej to co się wydarzyło. Niespodzieawłam się tego po nich.
Podeszłam do nich i szturchnęłam ręką Drak'a, bo był do mnie tyłem. Momentalnie się odwrócił.
-Czego chcesz?- powiedział tak samo jak często mówi Harry.
-Zawieź mnie do domu.- powiedziałam pewna siebie.
-Nie. Zostajesz tu ze mną! A spróbuj sobie gdzieś pójść to porozmawiamy inaczej.
-Pff, myślisz, że będę się bać CIEBIE?! No chyba Cię popi*rdoliło jeśli tak myślisz!-wtedy chyba żałowałam słów.
-Wiesz...-przyparł mnie do muru -jesteś zwyczajną suką!- wrzasnął a potem się zaśmiał, było widać, że już nie panuje nad sobą.
-Ćpun z Ciebie nic więcej! Wszyscy jesteście tacy sami!Niewarci NICZEGO! Sk*rwisyny jeban*!-wyrwałam się i szybkim krokami oddaliłam się od nich. Tak przynajmniej myślałam.

Ktoś szybko i mocno złapał mnie za nadgarstki i wepchał do samochodu. Nie miałam z tym kimś szans.
Rozejrzałam się po samochodzie i na kogo natrafiłam? Na złowrogi wzrok Drake'a.
-Wiesz co... wydawało mi się, że jesteś MOIM przyjacielem...
-Ale się myliłaś.- wtedy moja nadzieja pękła jak bańka mydlana.
Ufałam mu, zwierzałam jak Alex, ale to najwidoczniej nie powinno nigdy się zdarzyć.
No ale jak to mówią, nadzieja matką głupich.
Następny powód dla którego mogę bez przeszkód się zmienić.
-Zatrzymaj samochód!-wrzasnęłam, nie bałam się go.
Nie pozwolę sobie, by ktoś mną pomiatał, już nigdy!
Mam tego dość.
On tylko się zaśmiał i przyśpieszył.
Po kilku  minutach zatrzymaliśmy się pod jego domem.
Nie miałam zamiaru wchodzić tam.
Ale on tak mnie złapał, że nie miałam z nim żadnych szans.
Wepchał mnie do domu i zamknął za sobą drzwi na klucz.
Ja natomiast głośno przełknęłam ślinę.
Szybkim krokiem poszłam do salonu w którym i po chwili znalazł się on. Najwidoczniej musiał wziąć dużą działkę ''proszku''.
-Jak można tak się zaćpać?!-wrzasnęłam, przez co zostałam po chwili przechwycona i przyciągnięta do ściany.
-Normalnie.- usłyszałam szept Drake'a, a następnie lekki pocałunek na moich ustach.
-Jesteś taka.... podniecająca.-wyszeptał mi do ucha,a potem zaczął zachłannie całować moją szyję.
Próbowałam się wyrwać ale na marne.
Przygryzał, po prostu  bawił się moją skórą za szyją.
Wreście dotarł do mojego czułego punktu za uchem.
Cicho westchnęłam, ale myślałam, że chłopak nie usłyszał tego. ....Myliłam się.
Uśmiechnął się tryjumfalnnie.
-Drake.... zostaw mnie.- powiedziałam cicho.
-Nigdy.- zaśmiał się i wpił zachłannie  w moje usta.
Jego dłonie wędrowały po moich plecach.
Nie chciałam by do czegoś doszło. Próbowałam się wyrwać, odepchnąć go od siebie, ale na nic. Miał za dużo siły.
W pewnym momencie jego dłonie dotknęły moich ud i szedły coraz wyżej.
Tego było za wiele!
Wyrwałam się i szybko otworzyłam drzwi , a następnie wybiegłam z domu zostawiając u niego torebkę.
Na szczęście nie miałam tam nic wartościowego, jakiś tusz do rzęs, szminkę i takie bzdety, nic ważnego.
Brunet nie gonił mnie, co było dla mnie plusem.
Szłam ciemnymi uliczkami już jakiś dobry czas, trzymając w ręce swoje buty na obcasie.
W pewnym momencie, obok mnie zatrzymało się szybko jakieś auto sportowe.
Jakiś koleś wyskoczył z wozu i wepchał mnie do niego.
Krzyczałam, ale jeden z nich siedzący za kierownicą uciszył mnie...
-Siedź Cicho nędzna suko!
Ten co mnie wepchał, siadł na przednie siedzenie i momentalnie ruszyli.
-Nie! Zostawcie mnie kimkolwiek jesteście!
-Hahaha- obydwaj zaczęli się śmiać.
Zaraz, zaraz. Skądś znam to auto i te...głosy.
-Louis! Zayn! No tak dwa bezmózgie debile się dobrały, no ale to nie powód by mnie gdzieś zawozić. Póścię mnie! Sama potrafię trafić do domu.
***
Jechaliśmy już dobre 30 minut. A ja nie wiedziałam gdzie mnie wiozą.
-Gdzie k*rwa jedziemy!- i tak przez ten czas gadałam im nad uchem. Byłam na maxa wkurzona.
-Louis zrób coś z nią.- powiedział podirytowany Zayn, a chłopak jak na komendę zaczął szukać czegoś w schowku.
Coś wyciągnął, ale nie wiedziałam co .Nadal byłam zajęta wypytywaniem, przeklinaniem itd. w stronę mulata.
W pewnej chwili Louis szybko się odwrócił  w moją stronę i wrzczyknął mi coś w rękę przez stszykawkę.
-Coś ty k*ra zrobił?! Popierdo...- nie dokończyłam bo opadłam na tylnie siedzenia.
Czułam jak opadam z  sił. Przyglądałam się widokiem za oknem, aż moje powieki stały się naprawdę ciężkie...a potem nie wiem  co działo się ze mną.

~~Harry~~
Czekałem aż Zayn razem z Louisem wrócą.
Gdy jechaliśmy do tego miejsca, Tessa ciągle mi mówiła, że nie powinienem  i takie tam. Wzięła ze sobą także małą Emily, słodka mała.
Rozmawialiśmy właśnie na temat rozmowy małej z Darcy.
To było dość dziwne jak na 'moją' siostrę.
Od kilku tygodni jest nie do zniesienia. Nie daje rady nad nią zapanować. Ciągle imprezuje, niezaża na problemy ma wszystko w dupie.
Nawet dzwonili do mnie z jej szkoły. Od kąt pamiętam, Darcy zawsze chciała tam się uczyć, a teraz? Olewa to,ma kilka zagrożeń i jeśli teraz nie wróci do szkoły, ma u mnie jednym słowem przeje*ane.
Dlatego na kilka tygodni zamieszkamy w moim 'domku' letniskowym. Będzie odcięta od cywilizacji.
Spokojnie, zadbałem o to by miała się z czego uczyć i nadrabiać. Będę miał 100% kontrolę nad nią, będą ją zawoził i przywoził ze szkoły.
No chyba, że ma zamiar sobie kilku godzinny spacerek zrobić.
-Harry weź małą.- powiedziała szeptem Tessa, gdy przyjechaliśmy na miejsce.
-Jasne kochanie.-Podałem klucze mojej dziewczynie, a sam delikatnie wyjąłem czterolatkę z fotelika.
Dzieci gdy śpią, wyglądają tak niewinnie.

***
Minęło dobre kilka godzin od przyjechania w to miejsce,a chłopaków z brunetą nie widać.
Tessa,już dawno spała, a ja w kuchni i czekałem...
Gdy popatrzyłam na zegar ścienny, wskazywał godzinę 05.14 nad ranem.
Po nie całych 10 minutach, do domu weszli chłopaki. Zayn trzymał na rękach bezwładną Darcy.
-Co znów zrobiła?!-nie wytrzymałem i wydarłem się na nich, chodź nie powinienem.
-Hazz, spokojnie. Tym razem nic takiego, tylko trochę upita była, ale jak klneła...no. To my musieliśmy ją opanować i tak wyszło, że zaczoło tak klnąć na nas i stawała się tak irytująca, ze nie wytrzymaliśmy.
-Spoko, rozumiem.
-No to gdzie ją położyć?
-Na górze, ostatnie drzwi na prawo.

~~Darcy - następnego dnia~~
Obudziłam się, a nawet nie wiem, która jest.
Podniosłam głowę i wtedy zorientowałam się, że to nie mój pokój.
Niestety, ale kac dawał o sobie znać i to dość poważnie. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Chodź teraz martwiło mnie raczej co ja tu robię i gdzie ja jestem?!
Wstałam jak oparzona.
Rozejrzałam się za komórką, chodź w tej sytuacji to najmniej ważne, bo mogłam zrobić coś głupiego, a ja tego nie pamiętam.
Byłam w sukience w której byłam  na imprezie z Drake'm.
Pamiętam do momentu 4 drinka. A potem jak przez mgłę.
Powoli zeszłam na dół, bo obawiałam się, co mogłam bym tam spotkać.
Byłam jeszcze na schodach, ale dobrze widziałam salon  w którym siedział Harry i Emily.
Z powrotem pobiegłam do siebie.
Jeśli oni tu są, to co ja tu robię?!
No nic, wzięłam się za szukanie swojego telefonu.
***
Szukałam go spory czas, nawet przebrać się zdąrzyłam.
Popatrzyłam na wyświetlacz urządzenia i mnie zamurowało.
Była 17.58.
No świetnie.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Osoba chyba nie oczekiwała odpowiedzi bo wszedła, a raczej wszedł przez nie kto inny jak Harry.
- O widzę, że już się obudziłaś.
-Jak widać.
-Mamy do pogadania.
-Nie wydaje mi się.
-A jednak... kto Ci wczoraj pozwolił  iść na imprezę i upić się co?!- jego równowaga emocjonalna ciągle była na skraju wytrzymałości.
-Nie potrzebuje waszych zgód. Nie chciałeś się mną zajmować... proszę bardzo. Droga wolna!
-Ty mi tu głosu nie podnoś, tylko zacznij się uczyć bo przepadniesz!
-No chyba śnisz. Nie mam zamiaru się uczyć.
-To już nie mój problem. Wszystkie książki są w biurku  i nawet mnie nie wk*rwiaj.
-Naprawdę? Ojaaa, nie zależy mi  na tej głupiej nauce.- zaśmiałam się...
-No to niech lepiej zacznie Ci zależeć.
-A jeśli nie... to co?- podeszłam do niego bliżej.
-Porozmawiamy sobie inaczej niż dotychczas.
-Hahahaha..- zaczęłam się z niego śmiać. - Że niby ty taki agresywny? Ojojjj no już się boje.
Widać, że jego ciśnienie wzrastało z sekundy na sekundę. Ale właśnie oto mi chodzi. By wkurzyć go do granic możliwości.
Poco to robię?
Proste.... lubię gdy on jest zły, wkurzony i bla bla bla.
A tak szczerze.... nie mam  pojęcia.
Po prostu  jestem taka jak on w stosunku do mnie.
-Mam Cię dość! Twoje bezsensowne obrażanie się na wszystko  i każdego.
-A ty myślisz, że jesteś taki święty?! Mógłbyś czasem pomyśleć nad tym co robisz,a nie mi wypominać moje wady!
-To nie ja rozwaliłem rodzinę! Wszystkich mi odebrałaś. Najpierw tatę, potem mamę! No i co, myślisz, że to ja ?! Nie wydaje mi się!
-Ja... ja .... Harry, przecież wiesz, że ja ......przepraszam.- powiedziałam cicho. Prawie niesłyszalnie.
-Czemu mi tego wcześniej nie powiedziałeś,  co?
-Mówiłem! I to wiele razy!
-W takim razie ... pa.- wybiegłam z domu.
Nie wiedziałam gdzie biegnę, ale w tym momencie  to nie miało sensu.
Oczy co chwilę zachodziły mi łzami, ale ja nie pozwoliłam im znaleźć ujścia.

~~Harry~~
Powiedziałem to co o niej  myślałem.
-Co ty ZNÓW jej zrobiłeś?!- zaczęła Tessa.
-Zasłużyła sobie. Niech mi się tu nawet na oczy nie pokazuje. Raz w życiu postarałem się i coś dla niej dobrego zrobiłem, a ona? Wrzaskiem na mnie.
-Znam ją i wiem, że to co robi to powinieneś jej przemówić dość porządnie do rozsądku, ale ona o byle co tak nie reaguje.
-Skarbie,....
-Powiedz co jej powiedziałeś?!
Opowiedziałem całą naszą 'rozmowę'.
-Ciebie do końca popier*oliło?! Wszystko na nią zwalać. Najlepiej kogoś obarczyć problemami. Jak by ona nie miała ich już dosyć. A ty też się do nich przyczyniłeś. Masz w tej chwili iść jej szukać i przyprowadzić  do domu.

____________________________________________________________________________-
Hejka :3
No to mamy już rozdział 17, a z komentarzami słabo ;/ co mnie martwi.
No nic.
Mogę na was liczyć i choćby te 3 komentarze? Nie proszę nie wiadomo o co.
Jeśli chcecie kontakt do mnie. Szukać w wcześniejszych rozdziałach i przepraszam za błędy jeśli się pojawią.
Nie mam czasu by ich poprawiać ;/  ale jak tylko oceny wystawią biorę się za tego bloga.
Zmiany dokładne :D no a jak na razie  proszę o komentarz.
Możecie myśleć, a po co jej tak na komentarzach zależy?
A właśnie zależy, bo to one mnie motywują i dzięki nim wiem czy coś poprawić czy jest OK :}
Do następnego...




1 komentarz: