środa, 28 maja 2014

Rozdział 16

 ~~rozdział niesprawdzony~~
___________________________________________________________________
Chciałam go w jakikolwiek z tam tond uciec, ale Harry uniemożliwił mi to.
-Czy ktoś wyraził zgodę na to byś mogła wyjść z domu?- powiedział to spokojnie, za spokojnie.
-Nie, a chodź by, to kto się mną interesuje co? Że niby ty pff uważaj bo uwierzę. Lepiej mnie zostaw i żegnam.
-Wk*rwiasz mnie, wiesz...- powiedział i zaśmiał się.
-Oto chodzi w moim życiu.
-Irytujesz.
-O to mi chodzi.- zaśmiałam się kpiąco.
-Haha... myślisz, ze to na mnie podziała? O nie takie gierki ze mną młoda.- chwycił mnie mocno za nadgarstki przez co szklanka wypadła mi z ręki i potłukła się na milion malutkich kawałeczków.
To takie śmieszne, że ja jestem tak jak ta szklanka, tylko, że ja rozpadam się pooli, niewidocznie dla ludzkiego oka.
-Mogłem Cię tam zostawić i było by lepiej! A jednak załatwiłem byś mogła leżeć w wygodnym łóżku,a  ty co odpierdzielasz?! Nie ma cię całą noc i prawie cały dzień! Bylaś poważnie chora a ty wszystko olewasz!
-Życie to sama zabawa, trzeba czerpać z niej jak najwięcej radości.
-Ty mała smarkulko! Gdy tylko skończysz te osiemnaście lat nie chce Cię tu widzieć!  A teraz won mi na górę, albo nie, najpierw posprzątaj to.-wskazał na szklankę na podłodze.
On natomiast sam wyszedł, spodziewałam się że coś mi zrobi a nie powrzeszczy i pójdzie sobie od tak.

-Ałaaaaa!-wrzasnęłam, bo chciałam zajść po zmiatkę, ale nie zauważyłam szkła i do stopy wbiło mi się mnóstwo odłamków.
Jak to cho*ernie bolało, a krew lała się ciurkiem.
Chwyciłam zdesperowanie za kostkę, chcąc by ból nie był aż tak uciążliwy.
Wstałam na jednej nodze i na podskokach weszłam do swojego pokoju, ale potem postanowiłam, że lepiej będzie jak opatrzę nogę.
Usiadłam na zimnych kafelkach, wcześniej biorąc penstetę.
Chwyciłam przyrządem jeden z wbitych odłamków, ale w tym samym czasie oderwałam od niego rękę. Ból był jeszcze większy, jeśli w ogóle tak mogło być.
Nagle do łazienki wszedł Harry.
Popatrzyłam na niego przestraszona.
No tak, to nie jest normalny widok. Zobaczyć dziewczynę, a wokół niej wielką kałużę krwi, która co chilę stawa się większa i większa, a ja opadałam z sił.
-Coś ty znów zrobiła?!-ryknął na cały dom.
Wzdrygnęłam się, bo nie spodziewałam się, że aż tak zareaguje.
-Ja...ja... niechcący.- zająknęłam się.
A wtedy świat zawirował i reszty nie pamiętam...

~~Tessa~~
Właśnie bawiłam się Emily gdy zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Tessa, pżyjeżdźaj ... szybko.-usłyszałam głos Harrego.
-Harry? Spokojnie, co się stało?
-Darcy...- rozłączył się.
No co miałam zrobić? Szybko wzięłam dziewczynkę i pojechałam do domu mojego chłopaka.

***
Opatrzyłam, a wcześniej wyjęłam małe odłamki szkła. No mogło się to źle skończyć dla Darcy.
Za niedługo jej osiemnastka. Musze coś z Harrym wymyślić, jakaś impreza z tej okazji....

~~Darcy~~
 Obudziłam się w swoim łóżku. Wstanęłam na równe nogi, ale od razu tego pożałowałam.
Syknęłam z bólu i popatrzyłam na nogę, która była opatrzona i wtedy przypomniało mi się wszystko...
Jakoś dokusztykałam do salonu w którym nikogo nie było. Rozłożyłam się na kanapie i zaczęłam oglądać TV.
W pewnym momencie obok mnie usiadła mała dziewczynka.
Zdziwiło mnie to i to bardzo.
-Cesć.-powiedziała mała.
-Hej, jak tu się dostałaś?
-Jestem z Tessom.
-Ahaaa.- było to dla mnie bardzo dziwne, ze względu iż nic nie mówiła, że ma dziecko, albo to to ktoś z rodziny. Nie wiem.
-Co lobis?
-Oglądam.
-Pobawis sie ze mnom?
-Jasne.
Dała mi jedną lalkę i trochę pobawiłam się tymi lalkami barbi.

***
Wzięłam jakieś tabletki przeciw bólowe i wyszłam z domu, ubrana w to:
Wcześniej biorąc kluczyki do jednego z wielu aut Harrego.


 To cacuszko nieźle jeździ, a dzięki niemu na drugim końcu miasteczka będę w kilka minut.
Kochałam nimi jeździć.
Tak jak myślałam, w kilka minut dojechałam na  stary tor wyścigowy.

Chciałam zobaczyć się z przyjaciółmi.
Wysiadłam i dokuśtykałam do uch grupki.
-No i jest nasza młoda.
-Hejka.-powiedziałam.
-A z kond ty masz taką furkę, czyżbyś zakosiła znów od Harrego?
-Yhym.
-Jest dziś jakiś  wyścig czy coś?
-Niestety nie mała.-wypowiedział się Jake.
-No trudno

Posiedzieliśmy długo, gadając na trybunach.
Potem postanowiłam, że pojadę na chwilę do Drake'a.

***
Siedziałam w salonie na kanapie u mojego przyjaciela,  gdy on  czegoś szukał na górze.
-Pomóc Ci?!-wrzasnęłam.
-Nie... już idę!- i usłyszałam zbieganie ze schodów.
-Chłopaki do mnie napisali, że idą na imprezę. Idziemy?- zapytał.
-Ty możesz iść, a ja pojadę do domu, bo raczej w tym to ja do klubu nie pojadę.
-Ale zawsze możemy zajechać pod twój dom.
-Nie, naprawdę. Ja będę się powoli zbierać. Nie chce mieć potem sielanki w domu.
-Odwieźć Cię?
-Nie. Jestem swoim autkiem.- zaśmiałam się i pomachałam mu kluczami przed nosem.
-Ahh, zapomniałem.
-No nic, ja spadam. Pa- przytuliłam go i wyszłam z domu.

Nie widziało mi się wracać od razu do domu.
Jeździłam autem bez celu przez dobrą godzinę. Aż bak był prawie, że pusty.
Wjechałam autem do garażu i w tym samym czasie auto zatrzymało się. No tak, brak benzyny.

Po cichu weszłam do domu, a wtedy...
-Co ty sobie wyobrażałaś?!- zaczął się drzeć Harry.
Nie powiem, trochę się go nie spodziewałam, ale nie ruszyło mnie to zbytnio.
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi?- powiedziałam od niechcenia.
-Ty jesteś jeszcze nieletnia! Wzięłaś auto i tak sobie pojechałaś! Na dodatek, miałaś siedzieć w domu, a ty po prostu masz to w dupie jak ktoś coś do ciebie mówi!
-Masz rację. Nie obchodzą mnie opinie innych. Jestem sobą, a uczę się od najlepszych.- śmiałam się z niego, gdy grałam mu na emocjach.
Nie spodziewałam się tylko jednego...
Przywalił mi i to dość porządnie.
-Nadal Ci do śmiechu?!
-Damski bokser!- wykrzyczałam mu prosto w twarz. - Wiesz, gdyby nie to, że jesteśmy ''rodziną'' to najchętniej  wsadziłam bym Cię za kraty. Mam takie znajomości, że chciałam bym widzieć jak to teraz ty cierpisz, a nie inni.

Wbiegłam do siebie, do pokoju i  zapomniałam się tylko zamknąć na klucz.
Policzek bolał i pulsował.
Ja nigdy nie dowiem się co to znacz szczęście.
Moje życie oparte jest na cierpieniu, bólu, łzach i wiele wylanej krwi.
***
Co będę się nad sobą użalać.
Zadzwoniłam do Drake'a.
On: Halo?
Ja: -Hej.
On: Darcy? Co się stało?
Ja: Gdzie jesteś?
On: właśnie wsiadam do auta,a co?
Ja: przyjedź po mnie, jadę z wami na imprezę.
On: Ok, będę za 15 minut.
<Rozmowa zakończona>

Poszłam do szafy i zastanawiałam się nad wyborem odpowiedniego stroju, końcu wybrałam to:
Włosy rozpuściłam i czekałam aż czarne BMW podjedzie pod dom.
Nie musiałam czekać długo, szybko zbiegłam na dół i  w drzwiach tylko jeszcze usłyszałam głos Harrego i chyba Teesy.


-Hej.- wsiadłam do auta, a chłopak odpalił samochód.
-A jednak.- zaśmiał się.
-Kobieta, zmienną. Prawda?- tym razem to ja się zaśmiałam.


Po kilku minutach jazdy, dojechaliśmy na miejsce.
Już na zewnątrz muzyka dudniła.
Wchodząc do środka dało się wyczuć mocny odór potu zmieszany z dymem nikotynowym.
Usiedliśmy jednej z loży, a chłopaki poszli zamówić alkohol.

***
Było dobrze po północy, a ja tańczyłam na parkiecie. Nie przejmowałam  się teraz niczym.
Co chwilę ocierałam się o jakiegoś chłopaka. Być zimną suką, bez uczuć. Najlepiej, wtedy nikt Cię niezrani, bo twoje życie to jedna wielka rana.
Czułam, że jestem już pijana. Ale nie aż tak  by nie wiedzieć co się ze mną dzieje.
Moi towarzysze, już dawno gdzieś poleźli, a teraz za żadne skarby nie mogę  ich znaleźć.
Jak się bawić, to na całego!
Trzymałam w ręku butelkę z piwem i tańczyłam dalej.
Byłam spocona, więc żeby trochę ochłonąć poszłam  na poszukiwanie chłopaków.
Jednak daleko nie zaszłam,  bo jakiś napalony koleś próbował się do mnie dobrać.
Nie było z nim ciężko, wystarczyło tylko kila chwytów, by ten leżał i zwijał się na ziemi.
Ludzie widzieli to i patrzyli na mnie, jak na morderce. No nowość normalnie, chodź ten koleś był dość napakowany, ale nie wnikam.

-Proszę, proszę. A któż to?.... Czyżby nie ta suka Darcy?- zaśmiał się kpiąco Zayn.
Co oni tu robią?!
Mam prze*ebane na 100%.
-Ooo, Gówno Malik.- tym razem to ja się zaśmiałam udając jak bym na jego widok ucieszyła się,a było wprost na odwrót.
-Nikt, powtarzam NIKT nie pozwolił Ci się tak do mnie odzywać. Trochę szacunku.!- syknął i złapał mocno za nadgarstki, po czym przyparł do ściany i wydyszał....
-Mógłbym teraz zadzwonić do Harrego,ale... nie zrobię tego.
-Proszę Cię, trochę litości. Boje się tak samo Ciebie, jak i jego- zaczęłam się śmiać.
-Robisz wielki błąd, nie słuchając mnie, ani nikogo z jego otoczenia.
-Będę robić co chcę,  a ty nie masz nic w tej sprawie do gadania!-tym razem to ja syknęłam mu prosto w twarz.
Wyrwałam się z ucisku i pobiegłam na poszukiwania mojej bandy.

***
Żałuję, że zgodziłam się na  przyjazd do tego miejsca.
A to co teraz zobaczyłam....
Wspomnienia związane z tym wróciły.
Pamiętam, jak mama miała wyjazd  służbowy i poprosiła Harrego, żeby na ten czas wziął mnie do siebie.
Tamtego dnia, nie wróciłam do swojego domu, tylko brata. Obiecałam to mamie i słowa dotrzymałam.
Otworzyłam sobie drzwi i weszłam do salonu gdzie... siedział Harry i ćpał jakiś biały proszek.
Gdy mnie za uwarzył podszedł do mnie i zaczęliśmy się kłócić. Nic na niego nie reagowało.
Mreście mnie uderzył. Bił, a ja miałam coraz to więcej niechcianych siniaków.
Wyrwałam się i jak najszybciej pobiegłam do pokoju, w którym teraz mam swój pokój.
Nie miałam pojęcia, jak wytłumaczyć to mamie. Nie uwierzy, jeśli powiem jej, że spadłam ze schodów.
Za dużo siniaków.
Od tamtego dnia, wizja na narkotyki u innych budzi u mnie strach o samą siebie. Swoje bezpieczeństwo.
Natomiast jeśli ja ćpam, wszystko jest OK.
Tak, to nie far. Takie życie.
Zobaczyć za klubem ćpających przyjaciół, nie najmilszy  widok.
Nie wiedziałam  co zrobić. Postanowiłam, że podejdę do nich i też tak zrobiłam.
Ale tego nie spodziewałam bym się po nich...
__________________________________________________________________________
Hejka.
Jej na samym początku mojego rozpisu, dziękuje za bardzo motywujące komentarze. Może i były tylko one dwa, a jednak zawsze coś. Nie wyobrażam sobie gdyby tak było co najmniej 5. Pewnie napisałam bym rozdział w ten sam dzień i wstawiła. :D
A teraz --------
kontakt do mnie : ASK
Mam pytanie, jeśli pojawił by się ask, Darcy, to wchodzilibyście? o.O
Komentujcie, bo dajecie mi wielką motywacje do dalszego pisania. :*

1 komentarz: