sobota, 3 maja 2014

Rozdział 13

~~Tessa~~
Czy on naprawdę nie ma żadnych emocji? Bo jego twarz nie wyrażała  nic.
Gdybym nie pobiegła do niej, to nie wiem jak by się to skończyło.
Jest blada, a te wszystkie aparatury tak irytują. Ale jednak pomagają brunetce oddychać.
Może i nie znamy się zbytnio długo. Ale Harry opisywał mi ja w samych negatywach,a ona jest normalną prawie pełnoletnią osobą.
Ja dobrze wiem jaki jest Harry, ale wiem też dobrze że obaj są uparci. Aż mnie dziwi, że nie są rodzeństwem.
Odróchoo popatrzyłam na godzinę na ekranie mojej komórki,a moje oczy rozszerzyły się.
Zaraz zaczyna się moja zmiana, na oddziale.
Tak, tak. Jestem lekarzem, wiadome- początki.
 -Harry?
-Hym?
-Ja idę. Mam teraz dyżur.
-Ok.
-Zostaniesz przy niej prawda?
-Musze?
-Harry.- powiedziałam stanowczo.
-Dobra.- spuścił głowę i usiadł na krzesełku.
 Ja natomiast poszłam na dyżur.

***
Po opatrzeniu kilku pacjentów okazało się, że mam przejąć jakiegoś pacjenta.
Była do Darcy.
Poszłam sprawdzić, jak z nią. Nie liczyłam na to , że Harry będzie przy niej siedział. Z pewnością, przy pierwszej lepszej okazji ulotnił się z tam tond,a tym bardziej, że jest już noc.
Nie uwierzycie jakie było moje zdziwienie jak tam weszłam.
ON tam był i spał.
Podeszłam do nich i zauważyłam, że brunetka zaczyna się budzić. To dobry znak.
Ale niestety mam dość niepokojące wieści dla Harrego, jako jej opiekuna.
Po chwili Dars otworzyła oczy.

~~Darcy~~
Nie. Gdy zamykałam oczy, myślałam, że to już mój koniec.
Tak. Dobrze myślicie, chciałam umrzeć i mieć już spokój.
Wiem, że reanimowali mnie, co dla mnie było najlepsze i z pewnością tego nie zapomnę.
Ciemność, która przenikała całą mnie. Po chwili rażące światło... gdy mogłam już normalnie patrzeć, zobaczyłam coś, co nigdy przedtem nie widziałam.
Piękna, wiosenna polana. Rozkwitająca... ale były też tam kamienie, które dokładnie pasowały do kolorów wiosny.
To wszystko było takie piękne, ale i nie wieczne.
Coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę.
Rozpoznałam osobę, była to MOJA mama.
Łza samoczynnie poleciała po moim poliku.
Zaczęłam biec ile sił w nogach.

-Kochanie...
-Mamo, dlaczego nas zostawiłaś?- zaczęłam płakać, bo przypomniałam sobie ten zasrany dzień w którym całe moje dotychczasowe życie obróciło się o 360stopni.
-Nie kochanie. Nie zostawiłam Was. Jestem zwami, tylko wy mnie nie widzicie, to ja was tak.
-Co... co ja tu robię?
-Słuchaj rybko, ja wiem co ty planujesz, jak żyjesz niedbale. Co robisz ze swoim życiem. Ty je rujnujesz i marzysz tylko o jednym... by uciec od wszystkich dotychczasowych problemów.
-Ale...
-Nie kochanie. Wysłuchaj mnie, bo to ważne. Jesteś tu, ze względu, że są przy tobie osoby które ty kochasz chociaż o tym nie wiesz. Martwią się o ciebie. A ty chcesz ich zostawić. Nie tak cię uczyłam.
-Przepraszam... -spuściłam głowę, a mama przytuliła mnie do siebie. - Ja wiem jakie jest życie i że zawsze są problemy. Ale dla mnie życie na ziemi nie ma jakiegokolwiek znaczenia i proszę nie okłamuj  mnie.
-Córciu, ty masz czas na umieranie. Musisz się jeszcze wiele nauczyć od życia zanim trafisz tu do mnie. Ja natomiast byłam i będę przy tobie i Harrrym. Moje życie już dobiegło końca, ale twoje jeszcze nie.
Kocham Cię słońce do zobaczenia.- pocałowała mnie w czoło, a wtedy obraz zaczął mi się zamazywać i piękna łąka zamieniła się w czerń.
Wrzeszczałam, płakałam.
-Mamo... kocham Cię.-  wyszeptałam.

Znów jestem i będę TU. W miejscu szarej rzeczywistości.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam śpiącego brata i Tesse, która stała nade mną.
W miejscu gdzie przebywam, świeci tylko mała lampka.
-Jak się czujesz?- zapytała Tes.
-D..dobrze.- powiedziałam z trudem.
-Ok. Niemów więcej. Masz zapalenie trkani.
Skinęłam głową.

~~Tessa~~
Po chwili i Harry się obudził. To dobrze bo będę z nim musiała porozmawiać.
-Darcy, może chcesz coś do picia albo jesteś głodna?
Zaprzeczyła ruchem głowy.
-Harry chodź na chwilę.- powiedziałam i zostawiliśmy dziewczynę samą.

-Tak kocie?- powiedział z chrypką w głosie.
To jedna z rzeczy, która w nim lubiłam.
-Słuchaj, mamy problem.
-Jaki?- oderwał się ode mnie.
-Jedną ze spraw, to, to, że Darcy przez kilka dni nic nie jadła ani nie piła. Jest odwodniona, a teraz przz to gardło pewnie sama nic nie zje.
A druga sprawa, to... widziałeś ten napis na jej ręce?
-Nie.-popatrzył na mnie. - Nic takiego nie widziałem i próbowałem, namawiałem by coś zjadła. Ale ona nie chciała. Jak długo tu jeszcze będzie?
-Jeśli wszystko będzie dobrze, to tydzień.- uśmiechnęłam się do niego by go pocieszyć.

~~Darcy~~
Nie było już ich dobre 10 min. więc spodziewałam, że dali sobie spokój i poszli daleko z tond.
Ale jednak pomyliłam się, bo do sali ponownie wszedł Harry.
-Po co tu znów pszyszłeś?! Nienawidzę Cię! Wyjdź z tond! Nie chce Cię znać!

Przypomniało mi się wszystko co omnie mówił, myślał.
-Darcy, uspokój się.
-Nie! Nienawidzę Cię!- wrzeszczałam na niego.
-Może i niezbyt Cię lubię, ale tu w szpitalu zachowuj się normalnie.
-Nienawidzę Cię! Zostaw mnie! Idź stąd!- wrzeszczałam.
W pewnym momencie nie mogłam nic powiedzieć, a głowa zaczęła mnie boleć.
Szybko położyłam się na łóżku.
_______________________________________________________________________
Hej.
No to mamy następny rozdzialik.
Sorka za błędy, potem je posprawdzam bo na razie nie mam czasu ;/
No ale jeśli macie do mnie jakieś pytania, to zapraszam na ASKA
Polecajcie mojego bloga, gdzie tylko się da. :D
A jeśli czytasz to komentuj, bo komentując dodajesz mi motywacji i dzięki temu rozdziały będą częściej dodawane. :3
Pozdrawiam do następnego.



1 komentarz:

  1. Cudowne tyle emocji *o* kocham twojego bloga. Czekam ma ciąg dalszy <3 Wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń