niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 57


Trzęsłam się z zimna. Nie mogłam tak po prostu siedzieć na tych cholernych siedzeniach i czekać na najgorsze. Chodź sama nie wiem co w tej sytuacji jest najmniej dobre, to że chcą mnie wywieźć do jakiegoś gównianego ośrodka, czy to, że mogłabym zostać na ulicy gdyby nie szybka interwencja chłopaków? Kilka łez popłynęło po policzkach i nie miałam sił na ich starcie. Nawet  bluza Nialla nie zapewniała mi odpowiedniego ciepła. Trzęsłam się z zimna przez cały czas, nie patrząc nigdzie indziej jak jedynie na krajobrazy za szybą. Czułam co jakiś czas wzrok na sobie, który mnie peszył ale nie miałam odwagi aby sprawdzić który z nich tak zawzięcie mi się przygląda. Bałam się powiedzieć cokolwiek, ponieważ ich miny gdy zerknęłam raz, były kamienne i wiedziałam, że w każdej chwili mogą wybuchnąć, a jak na dzisiejszy dzień miałam dość wrażeń. Nagle samochód zaczął zwalniać i gdy zatrzymaliśmy się, zauważyłam przed nami restaurację szybkiej obsługi. Nie chcąc doprowadzić do bliższej konfrotacji między nami, szybko przymknęłam powieki udając, że śpię. Ponownie tego dnia poczułam palący wzrok na sobie, a oddech momentalnie mi przyśpieszył.
-Powinniśmy ją budzić?- odezwał się chrapliwym głosem Niall.
-Nie. Zostań z nią, a ja pójdę nam kupić coś do zjedzenia.- po tych słowach usłyszałam jak drzwi zatrzasnęły się za loczkiem. Byłam sam na sam z blondaskiem i przez to czułam się poddenerwowana bardziej niż zwykle.
-Wiem, że nie śpisz.- odburknął, a ja zaskoczona zastanawiałam się co powinnam zrobić. Jednak dalsze udawanie nie miało chyba, żadnego sensu dlatego powoli otworzyłam jedno oko, a następnie drugie.
-Jak się czujesz?- jego ton głosu był do złudzenia przypominający nawet chwilową troskę, jednak ja w to nie wierzyłam. Potrząsnęłam ramionami odwracając wzrok ponownie w stronę okna.
-Masz odpowiadać kiedy do ciebie mówię i patrzeć na mnie, bo nie skończyłem.- warknął, na co ja mimowolnie wzdrygnęłam się i zrobiłam tak jak nakazał.
-Po co się mną przejmujesz?- miałam zachrypnięty głos i dopiero teraz poczułam, że boli mnie gardło.
-Chyba nie jest dobrze.- zbliżył się do mnie na tyle ile pozwalało mu przeszkadzające siedzenie i przyłożył rękę do mojego czoła. -Jesteś rospalona. To był głupi pomysł jak i Harrego, tak i twój. Nikt więcej nigdzie nie będzie chciał cię odesłać.- zaśmiał się, ponownie opierając się wygodnie o fotel w momencie gdy Harry wrócił. Nie rozumiałam z czego Horan mógł się śmiać w takiej chwili jak ta?
-O, widzę, że księżniczka raczyła się w końcu obudzić.- zakpił loczek i podał mi jakieś fast food, którego ja nie chciałam.
-Masz to zjeść.- warknął.
-Nawet gdy nie jest sobą, będzie się głodzić.- parsknął Niall i wgryzł się w hamburgera.
-Nie będę tego jeść!-byłam na nich wściekła, ponieważ nie mają prawa mi mówić co mam robić, a czego nie.
***
Po czułam jak ktoś kładzie mnie na czymś miękkim, ale nie oddala się tylko stoi nade mną.
Otworzyłam zaspana oczy i przeciągnęłam się ospale dostrzegając uśmiechniętego Nialla obok siebie.
-Co... co ty tu robisz?- byłam zaskoczona nie ukrywam. On jedynie wzruszył ramionami i wyszedł z mojego pokoju. To było dość dziwne i niezrozumiałe dla mnie, ale postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy.
Nagle po pokoju rozniósł się dźwięk przychodzącego smsa. Rozejrzałam się zdziwiona po pomieszczeniu, dostrzegając mały prostokąt na podłodze wciśnięty w kont. Szybko podniosłam go i odczytałam wiadomość. Numer był zastrzeżony co trochę mnie zaniepokoiło.
Przeżyłaś raz, ale tym razem nie uciekniesz nam tak łatwo. Stęskniłem się...

W tej wiadomości było wiele niepokojącego, a co jeśli Harry chciał ukryć mnie przed tymi niebezpiecznymi ludźmi. Przecież Niall opowiadał mi, że nasze życie należy do ciągłej walki o siebie  i  najbliższych. Byłam tak zszokowana, że nie zauważyłam nawet za sobą otworzonej walizki na którą wpadłam uderzając głową o szafkę za sobą, robiąc przy tym nie mały hałas. Poczułam przeszywający ból rozchodzący się po całej czaszce.

~~Harry~~
Usłyszałem głośne hałas tłuczonych rzeczy. Popatrzyliśmy z Horanem po sobie i nagle puściliśmy się biegiem prosto do sypialni Darcy. Rozejrzałem się wokół nie dostrzegając jej.
-Ej stary.-klepnął mnie irlandczyk i wskazał na dziewczynę leżącą na podłodze. Nie wiem co się stało, ale mam tylko nadzieję, że nic złego. Podniosłem ją, a z jej ręki wypadła komórka, którą podniósł Niall. Spojrzał na wyświetlacz, a jego oczy wyglądały jak by miały zaraz wystrzelić.
-Co jest?- spytałem zdezorientowany, kładąc delikatnie brunetkę na łóżku.
-Sam zobacz.- podsunął mi urządzenie pod sam nos. Nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem. Ktoś groził mojej młodszej siostrzyczce i musiałem ją bronic za wszelką cenę.
-Niall?- popatrzył na mnie pytająco.-Musisz ją wziąć do siebie.
-Ale przecież oni wiedzą gdzie mieszkam.- zdenerwował się i było to widoczne gołym okiem.
-Zawieź ją do swojej willi na obrzeżach Londynu.
-Ale poczekajmy aż się obudzi. Jeśli wie coś jeszcze co ukrywała dotychczas przed nami, to lepiej dla wszystkich jeśli powie to jak najszybciej.- skinąłem głową, zgadzając się razem z nim. Podniosłem dziewczynę, kładąc na łóżku. Próbowałem ją obudzić, jednak szatynka dalej miała zamknięte oczy. Niall odsunął mnie dalej, sam stając na moim miejscu. Po chwili dziewczyna ocknęła się, a ja wybałuszyłem oczy na chłopaka.
-Co się stało?- po pokoju rozniósł się niemrawy głos Darcy.

~~Darcy~~
-Nie wiem nic więcej.- głowa bolała mnie niemiłosiernie od uderzenia, dlatego nie umiałam się skupić na żadnym wypowiadanym przeze mnie słowie.
Harry zdeklarował się przynieść mi tabletki przeciwbólowe, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
-Mam przeczucie, że nie jesteś z nami do końca szczera.- popatrzyłam na niego gniewnie.
-Nie musicie mi wierzyć, to wasz wybór.- podniosłam się do pozycji stojącej i zaczęłam sprzątać pokój, nie zwracając uwagi na chłopaków przyglądających się mi. Przez krótką chwilę trwała między nami ogłuszająca cisza, jednak nie trwała ona długo.
-Wierzymy, tylko przywykliśmy do tego, że nie zawsze byłaś z nami do końca szczera. Dla twojego dobra postanowiłem razem z Harrym, że pojedziesz ze mną po za miasto.
-Co?! Nie! Ja tu zostaję!- w jednej chwili odwróciłam się do nich przodem, będąc zainteresowana dalszą rozmową z nimi.
-Darcy, to zbyt ryzykowne. -odezwał się ochrypłym głosem Hazza.
Pokręciłam przecząco głową, zamykając oczy w geście uspokojenie się. Nagle przed oczami zobaczyłam salon w którym walczyłam z muskularnym mężczyzną. Czułam, że jestem wystraszona, ale adrenalina nie pozwala mi się poddać.
Popatrzyłam na chłopaków zaskoczona, na co oni zrobili pytające wyrazy twarzy.
-Chyba... chyba przypomniałam sobie coś..- mruknęłam, próbując się skupić, aby wyłapać więcej szczegółów, jednak wszystko tak szybko jak przyszło, tak i znikło.
-Co to takiego?- Harry na te słowa wstał nagle z łóżka, oczekując na dalszą wypowiedź z mojej strony.
-Byłam w salonie i walczyłam z muskularnym mężczyzną, ale nie wiem kim on był.- zerknęłam na reakcję chłopaków. Oni popatrzyli po sobie, wymieniając się dziwnymi uśmieszkami.
-To było jedno ze szkoleń, ostatnie. Miałaś zacząć pracować z nami, ale niestety przeszkodził nam w tym Terri ze swoim planem. Jesteś pożądaną osobą przez wiele gangów i nieodpowiednich osób, a Terri dowiedział się, że jesteś na ukończeniu szkoleń, dlatego musiał temu zapobiec.- słuchałam z uwagą wszystkich słów wypowiadanych przez loczka. To była jedna z pierwszych normalnych rozmów z nim, podczas których chciał wyjawić mi sprawy przed wypadkiem.
-Teraz i tak jest to bez znaczenia, bo zanim przypomnę sobie wszystko na nowo, minie sporo czasu.- smutna usiadłam obok Nialla, spuszczając głowę.
-Nie pozwolimy na to mała. Szybko wrócisz do formy.- Horan objął mnie ramieniem, przyciągając do swego rozgrzanego ciała. Perfumy, których używał powodowały, że rozpływałam się z każdym ich wdechem.

~~Niall~~
W nie długim czasie, spakowałem swoje rzeczy oraz szatynki. Zapięte walizki włożyłem do swojego samochodu i po pożegnaniu rodzeństwa, wyjechałem wraz z dziewczyną do Londynu.
***
Darcy przespała prawie całą trasę i nawet teraz kiedy dojeżdżaliśmy do mojej posesji, spała otulona moją bluzą, która wyglądała na niej jak kocyk.Nie miałem odwagi jej budzić, ze względu, że wyglądała naprawdę słodko śpiąc.
Wyciągnąłem nasze walizki i zaniosłem do domu, po czym wróciłem po dziewczynę. Niosąc ją, czułem przez jej ubranie każdą jej kość, co mnie zaniepokoiło. Dlatego ważyła też tyle co nic.
Zaniosłem szatynkę do jej sypialni, po czym sam zszedłem na parter rozglądnąć się po domu czy aby na pewno wszystko było na swoim miejscu i nic nie musi mnie niepokoić podczas pobytu tutaj.
Lodówka była pusta, co wcale mnie nie zdziwiło. Dlatego też napisałem karteczkę do dziewczyny, że pojechałem na zakupy i wrócę za niedługo. Jednak nie sądzę, aby prędko się obudziła.
W nie długim czasie wróciłem na swoją posesję i pierwsze co zrobiłem, to poszedłem sprawdzić czy aby na pewno pod moją nieobecność nic nie stało się młodej Styles. Ona jednak spokojnie leżała na łóżku i patrzyła w sufit.
-Hej śpiochu.- zaśmiałem się, podchodząc do niej i siadając obok.
-Cześć.- mruknęła, na co ja się skrzywiłem. Miała mocną chrypkę, a to wszystko dlatego, że nie zareagowaliśmy w porę.
-Boli cię gardło?-popatrzyłem na nią opiekuńczo, zabierając pojedyncze pasma włosów z jej twarzy. Ona jedynie pokiwała twierdząco głową. Była rozpalona, a blask z jej oczu zniknął. Patrzyła na mnie obojętnie.
-Ej mała, przeziębiłaś się.- pogłaskałem ją lekko po policzku, a dziewczyna pod wpływem mojego dotyku przymknęła powieki.
____________________________________________________________________
Hej.
Wiem, że należy mi się na wstępie- opieprz. Jednak nikt nie angażował się w to co pisałam, także i mi nie chciało się kontynuować pisania. Jednak dokończyłam rozdział i oddaję go wam dopiero dziś. Nie jest jeszcze sprawdzony, także za wszelkie błędy i powtórzenia was przepraszam.
Dziś mijają 2 lata od założenia tego bloga. Aż trudno uwierzyć, że to już :o
Mimo to uznaję, że historia którą chciałam wam przekazać, nie została rozwinięta w sposób w jaki bym chciała :/
Kolejny rozdział 6 marca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz