Patrzyłam w oczy Niall'a i nie mogłam zauważyć nic. Żadnych emocji, które mogłyby mi pomóc zrozumieć zdarzenie z wcześniejszego dnia. Szybko zostałam jednak odepchnięta przez Harrego do tyłu. Byłam zszokowana, jednak nie dałam za wygraną.
-Harry, chcę wszystko wyjaśnić.- zapewniał Niall, tylko czy ja chciałam znać prawdę? W jaki sposób miała mi ona pomóc? Poczuję się jedynie gorzej, a fakt, że kolejna osoba na której mi zależała perfidnie to wykorzystała, powodowało, że miałam dość. W każdej chwili chciałam dać upust emocją, jednak nie byłam pewna czy coś by to zmieniło dlatego siedziałam cicho.
-W takim razie posłuchajmy.- prychnął mój brat i założył ręce na klatce piersiowej.
-Nie tutaj, to nie są informacje dla wszystkich. Tylko z wami chłopaki.- zwrócił się do swych przyjaciół, a ci w kilka sekund znaleźli się w gabinecie Hazzy. Natomiast między nami zapanowała niezręczna cisza, a ja nadal stałam oszołomiona na środku salonu i wpatrywałam się w miejsce w którym stał Horan. Poczułam ręce na swej talli i lekko się wzdrygnęłam. Przeszłam już wiele i starałam się długo walcząc ze sobą jak tylko mogłam aby przezwyciężyć strach do męskiego dotyku. Dziś mogę dumnie powiedzieć, że udało mi się to. Odwróciłam się do bruneta, mocno tuląc się do jego obandażowanego torsu. Jego mięśnie napięły się, a on nabrał szybko dużo powietrza do płuc. Momentalnie oderwałam się od niego.
-Nic mi nie jest. Ty koisz cały ból.- pokazał rząd białych zębów. Jego uśmiech za każdym razem był piękny, a ja rozpływałam się na nowo.
-Na pewno?- spytałam niepewnie, patrząc przez cały czas w jego oczy. On jedynie kiwnął potwierdzająco głową, a ja ponownie przylgnęłam do niego.
-Dobra, dobra gołąbeczki. Bo zaraz zostanę świadkiem czegoś czego nie chcę widzieć.- zaśmiała się Perri zakrywając oczy, jednak zaglądając między palcami. Całkowicie zapomniałam o fakcie, że są tu dziewczyny i patrzą na nas. Zarumieniłam się, co oczywiście nie uszło ich uwadze.
-Oj młoda, zaczerwieniła się.- powiedziała melodyjnie Sophie, śmiejąc się, a za nią inne.
-Jesteście okrutne.- pokazałam im język i pociągnęłam za rękę chłopaka w stronę schodów.
~~Niall~~
Od początku wiedziałem, że muszę wszystko wyjaśnić, chodź bałem się tego cholernie, ponieważ nie wiem jak zareagują chłopaki na te wiadomości. Wiele czasu zleciało mi na wewnętrznej wojnie ze samym sobie, czy tak naprawdę mam tam po co iść, przecież oni już dawno mnie nienawidzą. Jednak czym załatwię to szybciej, tym będę miał spokój. Miałem klucze do domu Stylesa, tak samo jak reszta chłopaków. Jak to mówią, na wszelki wypadek, jednak przychodzimy zawsze w najmniej odpowiednich momentach, a Darc za każdym razem dostaje kurwicy, ponieważ zostawiamy syf, a zazwyczaj wtedy nie ma Harrego, ponieważ pracuje szkoląc początkujących.Wchodząc do salonu w którym również było pusto, słyszałem jedynie głos włączonego telewizora i światło od niego bijące. Pierwsze co zobaczyłem to Darcy siedząca na kolanach tego dupka Drake'a, który obejmował ją jak gdyby nic. Nasz wzrok spotkał się na kilka sekund, po czym przekroczyłem próg salonu rozświetlając go. Zacisnąłem pięści by nie skoczyć do Colinsa, chodź miałem chwilę zawahania, jednak szybko się opamiętałem.
***
-No to słucham, co masz nam do powiedzenia?- warknął zły Harry zatrzaskując za nami drzwi i siadając za biurkiem, a chłopaki rozsiedli się na sofach, podczas gdy ja stałem na środku pokoju.-To co stoi przed nami, będzie trudnym okresem, a ja jedynie chciałem obronić twoją siostrę.- podniosłem głos zwracając się do Styles'a. On podniósł się z fotela, waląc rękoma o blat biurka opierając się na nim.
-To nie zmienia faktu, że stałeś się zdrajcą!- był zły, a czerń w jego oczach mówiła sama za siebie.
-Dobra, Niall co to jest za sprawa?- wtrącił się Liam ciekaw co im opowiem.
Usiadłem na jednym z wolnych foteli obok chłopaków.
-Teri chce przejąć wszystkie gangi, a w tym nasz. Taylor specjalnie owinęła sobie Drake'a wokół palca by dostać się do Jake'a, a następnie nas. Darcy miała zapłacić za winy twoje Styles.- wskazałem na lokowatego, a ten w jednej chwili się spiął. -Teri wie, że nasz gang ma najlepszą pozycję i nikt nie śmie się do nas zbliżać, dlatego jesteśmy dla niego tak pożądani i on nie spocznie puki nas nie złapie. Musimy do tego czasu mieć na oku nasze dziewczyny, jak i mieć się na baczności.- skończyłem i opadłem na oparcie.
-Czyli mam rozumieć, że Robert chce podporządkować sobie wielu ludzi, ale po co?- Harry wstał i oparł się po drugiej stronie biurka marszcząc brwi i łącząc razem ręce na klatce piersiowej.
-Po ostatnim ataku na niego, wiele jego ludzi ucierpiało więc zostało mu za mało do obrony.- zaśmiał się Louis.
Dla nas Teri nie jest nikim groźnym, jednak trzeba na niego uważać, ponieważ nie wiadomo co w każdej chwili może odwalić.
-Harry więc jak idzie szkolenie Darcy?- odezwał się Zayn, który przez cały czas siedział cicho jako jedyny.
-Nie mam pojęcia, ale ma już dużą widzę co i jak. - zaśmiał się i nagle wypiął dumnie pierś do przodu, a my wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra, dobra nie wydaje wam się to dziwne?- uspokoił nas Liam, jak zwykle czujny.
-Co masz na myśli?- spytałem podejrzliwie.
-A co jeśli Teri ma w zanadrzu o wiele więcej ludzi, przecież nie był by tak głupi, żeby podporządkować sobie takie niebezpieczne osoby bez pomocy sił specjalnych.
-Wiecie co, chyba Liam ma rację. Uważajmy na siebie.- mruknął Louis marszcząc brwi, opadając na kanapę.
~~Darcy~~
Drake również się zaśmiał i pociągnął mnie na fotel, jednak ja nie miałam ochoty siedzieć przed telewizorem.-Przejdźmy się na spacer?- odwróciłam się do chłopaka, robiąc słodkie oczka. Zawsze działały na niego.
-Dobrze.- przewrócił oczami, po czym uśmiechnął się i razem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Byliśmy w dresach jednak nie przejmowałam się tym. Chciałam spędzić miło chwile przy jego boku.
Gdy zakładałam już na siebie ciepłą bluzę zobaczyłam kontem oka jak po schodach schodzi nie kto inny jak Niall.
-Gdzie idziesz?- podszedł do nas i obejrzał Drakea od góry do dołu i zrobił zniesmaczoną minę.
-Czemu Cię to interesuje, a jeżeli już to idziemy na spacer.-uśmiechnęłam się i zaraz po tym nastąpiła niezręczna cisza. Wiedziałam, że chłopaki nie pałają do siebie entuzjazmem, chodź przynajmniej przy mnie mogli by stonować i postarać się chodź odrobinę.
-Idziesz z nami?- w końcu zirytowana spytałam, a on jedynie kiwnął głową i założył na siebie kurtkę, po czym wyszliśmy z domu.
Przez około 10 minut szliśmy w kompletnej ciszy, aż mając tego dość zagadałam do nich obojgu.
-Co powiecie, żebyśmy poszli na pobliski plac zabaw?- wyszczerzyłam się, a oni parsknęli śmiechem.
-Ja jednaj jestem zdania, że powinniśmy iść coś zjeść.- wypowiedział się rozbawiony Drake.
-Nie wiem czy...- zaczęłam ale znów mi przerwał.
-W szczególności to ty masz coś zjeść.- powiedział to tak stanowczo, że trudno bym się z nim sprzeczała. Mruknęłam coś pod nosem, a po chwili poczułam mocno mnie obejmujące dłonie w talli, które uniosły mnie w górę. Zaśmiałam się gdy kolejna para rąk zaczęłam mnie łaskotać. Chciałam coś powiedzieć, jednak nie mogłam, a co dopiero chwycić powietrza w płuca. Śmiałam się jak opętana, a ludzie nas mijający patrzyli na nas dziwnie.
Po okołu 5 minutach skończyli, dalej trzymając na wysokości. Zachłysnęłam się powietrzem i przybrałam postawę obrażonej dziewczyny. Okazało się, że to Niall mnie niósł.
-No królewno nie obrażaj się na twoich królewiczów.- wyszczerzył się blondasek, jednak ja nadal byłam nie do ruszenia.
-No weź. Mała.- wypuścił mnie z swych objęć i teraz szłam na przodzie jak najszybciej potrafiłam przed nimi.
-Kochanie...-usłyszałam niski głos Drakea i niezauważalnie dla ich oka uśmiechnęłam się. -Wybacz mi.-poczułam pocałunek za uchem, na co szybko wypuściłam powietrze z płuc.
Obrażanie się na nich z każdą chwilą stawało się trudniejsze.
-To gdzie idziemy coś zjeść?- odwróciłam się do nich idąc tyłem, a uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-Może do KFC?- zaproponował Niall, na co my przytaknęliśmy. Kochałam takie momenty jak ten, kiedy rozmawialiśmy swobodnie i rywalizacja nie była wyczuwalna.
***
Następnego dnia mogłam zdjąć te okropne bandaże ze swego ciała. Właśnie przed chwilą dostałam wiadomość od Alex, że wylądowała i jest już w domu dlatego mam się za raz u niej zjawić. Nie widziałyśmy się pół roku, jestem ciekawa co u niej zmieniło się przez ten czas, ponieważ u mnie wiele jednak na gorsze. Ona nie wiedziała i nie wie, w co jestem zamieszana dlatego muszę wymyślić dobre kłamstwo czego tak nienawidzę.-Podwiozę się.- z kuchni wyłonił się Horan z kanapką w ręce, a w drugiej machając kluczykami. Zgodziłam się, więc po nie długim czasie stałam w uścisku z przyjaciółką.
-Wypiękniałaś, jednak nic nie urosłaś.- zaśmiała się, a ja dałam jej za to kuksańca w ramię.
-Mi też ciebie miło widzieć.- zaśmiałam się.
_______________________________________________________________________
Hej
Nie mam weny, a wy powodujecie, że nie chce mi się tego pisać i chyba zawieszę bloga do odwołania, ponieważ jego dalsze prowadzenie nie ma sensu. Rozdział wyszedł kiepsko, nie mam siły nawet go sprawdzać xd. Naprawdę popsuliście się, przez co i ja piszę bo piszę, żeby było bo po co mam się starać jak nie wiem czy ktoś to czyta.
Jeśli do 29.07 nie będzie od waz żadnego odzewu, to zawieszam bloga i tyle chyba chciałam napisać, pa i trzymajcie się.
Njeeeeee !!!!! Uwielbiam tego bloga xD Rozdział Per-fect !! : )
OdpowiedzUsuńBaKi xD
Ej ja bez tego bloga nie mogę żyć
OdpowiedzUsuńProszę pisz dalej!!!!!