Walizkę dałam pod łóżko i wyszłam z pokoju. Znam tu każdy
zakamarek więc nie trzeba mnie oprowadzać. Szłam korytarzem, a obok mnie
przebiegały małe dzieci.
To teraz one czekają tak jak ja kiedyś na kochającą
rodzinę.
Usiadłam na ławeczce w lasku do którego mało kto chodzi bo
po prostu się go boją.Podobno, ktos tu zmarl czy coś takiego.
Ja nawet w wieku sześciu lat byłam odważna.
Nogi podciągnęłam pod brodę i wtedy przypomniała mi się moja
mama.
Zaczęłam płakać na nowo jak dziecko.
Nie powstrzymywałam łez, po prostu pozwoliłam im spadać na moje nogi.
Przecież ja muszę wrócić do domu! Paczka od mamy!
Dziś i tak nic nie załatwię. To wszystko toczy się za
szybko. Od dziś data 25 kwietnia nie będzie kojarzyła mi się z miłym dniem.
-Darcy!- usłyszałam jak ktoś mnie woła.
Szybko wstałam z ławki i udałam się do osoby, która mnie
wołała.
Była to pani Shmit. Tak się zmieniła, ale jej miły wyraz
pozostał.
-Dzień dobry.- przytuliłam się do starszej pani.
-Darcy, jak ty wyrosłaś i się zmieniłaś. Co ty tu robisz?
Przecież ty masz jeszcze brata.
-No tak ale ja im nie powiedziałam.- spuściłam wzrok na swoje buty.
- Dlaczego? Przecież zawsze chciałaś wyrwać się od tych
czterech ścian. Jutro skontaktuje się z twoim bratem, żeby Cię odebrał.
-Trzeba?
-A co stęskniłaś się za tym miejscem? Tak, musisz. Jeśli
masz jaką kol wiek rodzinę to pozostajesz pod ich opieka. No chyba, że się nie
zgodzą.
W myślach miałam nadzieję, że jednak Harry się nie zgodzi.
-Dobrze, tera leć na kolacje.
Co?! Już?! To ile ja spędziłam czasu na płakaniu?
Bez żadnego słowa pobiegłam do stołówki.
NASTĘPNEGO DNIA RANO ~~perspektywa Harrego~~
Obudził mnie dźwięk przychodzącego połączenia.
-Halo?- spytałem nadal zaspany.
- Dzień dobry. Z tej strony
Rebeca Smith.
-Dzień dobry?
-Zgadza się pan na opiekę nad swoją siostrą?
-Darcy?
-Tak.
-Ale o co chodzi?
-To nie rozmowa na telefon. Proszę przyjechać do domu dziecka (Adres).
-Emm dobrze, postaram się jak najszybciej.
Byłem zdezorientowany. O co
chodzi?!
Szybko się ubrałem i pojechałem do wyznaczonego celu.
Wszedłem do gabinetu pani Shmit. Dziwne, była tam już
policja.
-Dzień dobry?
-O witam. Proszę usiąść.
Zrobiłem to o co mnie poproszono.
-Dobrze przejdźmy do rzeczy. Czy zgadzasz się wziąć pod
opiekę Darcy?
-Em ale dla czego?- po co miałam miałem zajmować się nią?! Tą suką?!
-Czyli ty nic nie wiesz. Ehhh… wasza mama nie żyje. Był to
zawał. Darcy skłamała i powiedziała, że nie ma żadnej innej rodziny dlatego
została umieszczona tutaj. Zgadzasz się na opiekę nad nią?-
Byłem w szoku. Mama
nie żyje. Nie żyje. To wszystko przez tą sierotę!
No i co ja mam im powiedzieć?
-Tak zajmę się nią.
-Dobrze, wypełnij te dokumenty byś mógł zostać pełnoprawnym opiekunem
dziewczyny.
-Gotowe. A po co tu policja? –spytałem, ciekawy odpowiedzi.
-Przyszli mnie poinformować o tym co się właśnie wydarzyło.
Że Darcy okłamała co do rodziny itd.
No dobrze, twoja siostra siedzi w pokoju 104.Na końcu
korytarza ,prawe drzwi.
Pożegnałem się i skierowałem się do jej pokoju.
Ehh, zapukałem. Nikt ani nic mi nie odpowiedziało.
Więc wszedłem do pokoju. Brunetka siedziała na łóżku, była
skulona i patrzyła tępo w okno.
Czy ona płakała? Tak, płakała.
-No chodź.- próbowałem pomimo wszystko zachować rozsądek.
Ona jak by była w transie. W ogóle nie zwróciła na mnie
uwagi.
-No chodź.- warknąłem.
Nadal nic.
- No chodź!- warknąłem glośnej.
-Ale… ale ja nie chcę.
-Chodź.- wziąłem jej walizkę, a ona podążała za mną.
~~Z perspektywy
Darcy~~
Nie mogę się pogodzić z tym, że mama umarła. Była dla mnie
najważniejszą osobą.
A teraz? A teraz mieszkam z wyrodnym bratem. On mnie prędzej
zabije niż przeżyje tu dłużej niż rok.
-Wychodź z tego samochodu.- ten jego ton mówi sam za siebie.
Jest niebezpieczny i osoba, która może go unikać niech tak
robi.
Zrobiłam to co mi rozkazał.
Musze przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałam jego domu, a
nawet nie wiedziałam gdzie mieszka.
-Nie spodziewałem się, że będziesz tu mieszkać dlatego
pozostaje jak na razie pokój gościnny, a
jutro ehh przygotuje twój pokój.
-Yhy– powiedziałam cicho, z nikim nie chce rozmawiać. Wole
zamknąć się samotnie w pokoju i w ciszy przesiedzieć tam długi czas.
- Dzisiaj wpadną chłopaki więc siedź cicho.
Ja nic nie odpowiedziałam.
-Gdzie będę spała?- spytałam cicho.
-Ostatnie drzwi po lewej.- powiedział, ja od razu pobiegłam
do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi na klucz.
Siedziałam w nim od przyjazdu aż do teraz. Mamy godzinę
17.00. Nie zamierzam teraz widzieć Harrego.
Czemu jak coś już zaczyna być dobrze to musi się
spiepr*yć?! Czemu ja?!
Ahaa, przyszli znajomi Harrego. Głośno tam na dole.
No Kuźwa jak tam długo na tym dole będą. Nudzi mi się. Nie
miałam nic do roboty. Laptop został w domu, a tu mam tylko słuchawki i iPhone.
No nic pozostaje słuchanie muzyki. Wyszłam na mały balkonik i usiadłam na
zimnych płytkach.
Założyłam słuchawki i puściłam piosenki. Teraz nic ani nikt
mi nie przeszkodzi.
Słuchałam około godziny, no ale i to mi się znudziło. Czy
wspominałam, że ja muszę ciągle coś robić. Po prostu wyszaleć się.
Może się przejdę? Już wiem! Przecież mama dała mi jakąś paczkę. Ja muszę tam pójść.
Chodź by ryzykowałam pobiciem przez Harrego.
Szybko wstałam na równe nogi i po cichu wyszłam z pokoju. Na
dole było głośno, bardzo głośno. Ale nie tylko było słychać męskie głosy ale i
damskie. Co se jakieś dziwki sprowadzili czy jak?
Najciszej jak potrafiłam zeszłam po schodach. No, no nieźle
się urządził mój brat. Już same schody. To nie dom, to willa.
Gdy byłam już na ostatnim schodku….
-Darcy chodź tu.- usłyszałam głos Harrego.
Wzrok wszystkich spoczął na mnie. Ja nie miałam ochoty udawać grzeczną dziewczynkę i podawać każdemu rączki.
Zamiast tego prychnęłam.
-Wal się.-pokazałam mu środkowy palec i szybko wyszłam z domu, by nie złapał mnie Harry.
-Wal się.-pokazałam mu środkowy palec i szybko wyszłam z domu, by nie złapał mnie Harry.
Pobiegłam do mojego starego domu. Na szczęście nie
zapomniałam kluczy. Otworzyłam drzwi i szybko weszłam i ponownie zamknęłam drzwi.
Weszłam do holu i zastanowiłam się gdzie ostatnio
pozostawiłam ten prezent.
Już wiem! U mnie w pokoju. Te wszystkie wspomnienia. Oczy na
nowo zapełniły mi się łzami ale nie pozwoliłam im na ucieczkę.
Stanęłam w swoim pokoju. Na łóżku leżało ładnie opakowane
pudełko. Rozszarpałam go z papieru i otworzyła go. Znajdowała się tam bluzka,
rodzinny album, duża biała koperta. Otworzyłam z zaciekawieniem kopertę w
której był list.
Kochanie, pamiętaj na zawsze, że Cie kocham i jestem przy tobie zawsze.
Będę czuwać by nic złego Ci się nie stało. Dziś twój wyjątkowy dzień. Ciesz się
z niego. Mam nadzieje, że poradzisz sobie z życiem i dumnie będziesz szła przez
świat. Boli mnie twoje cierpienie, najmniejsze. Od dziś musisz stać się
silniejsza niż zazwyczaj. Uśmiechaj się jak najwięcej bo to twoja
najpiękniejsza cecha.
Nie podejmuj pochopnych decyzji. Wykorzystaj swoje talenty malarskie do
tego by zostać kimś, nie tak jak twój brat. Nie wiesz jak to jest gdy twoje
dziecko dorasta i staje się kimś kogo się boisz. To najokropniejszy widok dla
matki dlatego ty bądź tą wyjątkową Stylesową. Od teraz zajmować będzie się tobą
Harry. Obawiam się tego ale wiem, że dacie rade oboje. Wieże w was. Tak samo
wieże w to, że Harry się zmieni.
Pamiętajcie oboje, że na zawszę będę Was kochała.
Pamiętam jak dorastaliście. Oddaje w twoje ręce nasz rodzinny album. To
w nim są wszystkie nasze rodzinne wspomnienia. Obydwoje stajecie się co raz to
starsi i zapominacie o tym, że jesteście rodzeństwem które powinno się wspierać
w każdych sytuacjach.
Przepraszam Was, że odeszłam od Was. Kocham Was.
Wasza mama.
Wasza mama.
Teraz to już nie potrafiłam powstrzymać łez spływających po
moich policzkach.
Wyciągnęłam album i zaczęłam przeglądać wszystkie zdjęcia.
Wyciągnęłam album i zaczęłam przeglądać wszystkie zdjęcia.
Te wszystkie wspomnienia wróciły.
Nie wiem ile tu siedziałam ale chyba dłuższy czas.
Nie usłyszałam nawet jak ktoś wchodzi do domu, a potem do
mojego pokoju.
-Co ty tu ku*wa robisz?!- wrzasnął wściekły Harry.
Przestraszyłam się go.
- Ja…ja…- zaczęłam się jąkać.
-Nie Kuźwa! Jak mówiłem, że masz przyjść się przywitać to ty
fuknęłaś sobie en palec wskazujący! Co ty jakaś księżniczka?! To przez Ciebie mama się
wykończyła! To przez Ciebie ojciec nie został z matką! Zostawił nas dosłownie
dzień przed twoim przyjazdem! To przez Ciebie.
W tej chwili jedziemy do domu!
Bałam się go. On wpadł w jakąś furie.
-Ni…ni… nie.- wyjąkałam, nie chciałam z nim wracać do domu.
-Już mi do domu idziesz.!!- zaczął mnie ciągnąć za nadgarstek.
Chwycił mnie tak mocno, że łzy same zaczęły mi płynąć po
policzkach.
Nie potrafiłam mu się
teraz przeciwstawić. Bałam się go tak jak jeszcze nigdy, na prawdę.
___________________________________________________________________________
Hej.
To dopiero początek problemów jakie ją czekają.
To dopiero początek problemów jakie ją czekają.
A teraz, polecajcie bloga bo zależy mi na waszych komentarzach. Specjalnie dodałam, że możecie pisać z anonimków.
Komentójcie bo czym więcej komentarzy tym częściej będą dodawane rozdziały.
Ps.- polecajcie :*
Komentójcie bo czym więcej komentarzy tym częściej będą dodawane rozdziały.
Ps.- polecajcie :*
CZEKAM NA KOMENTARZE
Zajebisty rozdział nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuń