_______________________________________________________________________________
Każdy dzień jest inny i różni się od pozostałych, czasem tylko minimalnym szczegółem. Jeśli żyjesz tak jak dyktuje Ci serce, to uwierz, że nie zaznasz nudy.
Auto zatrzymało się w lesie, gdzie przed nami była jedynie dróżka, a dookoła drzewa.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytałam, odwracając się do niego.
-Niespodzianka.- uśmiechnął się co nie było normalne, ponieważ on rzadko kiedy miewał przebłyski dobroci wobec mnie. Wysiedliśmy z samochodu idąc drużką przed nami. Miałam wiele pytań typu dlaczego tu przyjechaliśmy? Czemu akurat tutaj? Co on zamierza?
Nie chciałam go denerwować dlatego postanowiłam iść w ciszy za nim. Po może 5 minutach znaleźliśmy się na polu gdzie trawa była po kolana. W oddali majaczyły jakieś osoby, jednak nie mogłam z tej odległości określić kim one były. Po chwili gdy znaleźliśmy się przy nich okazało się, że to Tessa, Zayn i Liam którzy trzymają w dłoniach bronie.
-Co wy...- nie dane było mi dokończyć ponieważ przerwał mi Harry.
-Od dziś będziesz ćwiczyć co drugi dzień ponieważ nie chcę Cię odwiedzać na cmentarzu.- nie zaśmiał się. Przez cały czas był jak najbardziej poważny.
Kto by się spodziewał, że Harry Styles, jeden z najbardziej poszukiwanych ludzi listem gończym będzie martwił się o swoją młodszą siostrę. Mimo wszystko on ma serce dla osób mu bliskich.
-Co tu robi Tessa?- zapytałam Zayna, gdy Hazza poszedł się z nią przywitać.
-To ty nic nie wież? W takim razie niech lepiej powie ci sam Harry.- po tym wrócił do dalszego strzelania w manekina. Zdezorientowana popatrzyłam po wszystkich i natrafiłam na zaciekawiony wzrok Tessy. Podeszli do mnie, a ja oczekiwałam od nich jakiś wyjaśnień.
-Czemu ty tu jesteś?- zapytałam, przechodząc do sedna sprawy.
-Darcy, ona również jest zamieszana w to co my.
-Ale jak?- niby nie zdziwiła mnie ta odpowiedź, to jednak nadal miałam wiele pytań.
-Tessa była poniżana i robiła za dziwkę jednego z chłopaków gangu Rozeta (gang z którym nasi mają na pieńku) gdy była na krańcu wytrzymałości udało mi się ją uratować z tego otoczenia.- po tych słowach, wtuliła się w niego, a mi było trudno w to uwierzyć.
-No to co mam robić?- zapytałam, przerywając im.
-Chodź.- wziął mnie pod ramie i po chwili wręczył mi w dłonie jeden z pistoletów.
-Posłuchaj co masz zrobić. To jest Pistolet ASG STI Combat Master (16780), masz zrobić trzy strzały w klatkę piersiową, po czym rozebrać na części cały pistolet i złożyć na nowo. Na wykonanie całości masz 15 minut. Czas start.- powiedział to z taki emocjami, że aż w ogóle.
Szybko zabrałam się do roboty i udało mi się skończyć 5 minut przed końcem. Dwa razy strzeliłam w do samo miejsce w okolicach serca, a za trzecim chybiłam ale mimo to byłam z siebie zadowolona, ponieważ przez długi czas nie miałam w ręku przedmiotu do zabijania.
-Musisz jeszcze dużo poćwiczyć, ale za skończenie przed czasem dodatkowe punkty masz u mnie.- podszedł do Harry i zabrał z rąk pistolet. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i mimo wszystko odpocząć, ponieważ do złudzenia ta praca jednak była męcząca. Za tydzień zaczynam szkołę więc mój plan zajęć będzie strasznie napięty.
Gdy wszystko było gotowe, ruszyliśmy do swych aut. Pierwszy raz widziała Tesse prowadzącą sportowy samochód. To było takie niepodobne do niej, wydawała się taka cicha i spokojna, a tym czasem ukrywała takie rzeczy. Po prostu szok.
-Mogę prowadzić?- zapytałam, gdy Harry otwierał drzwi od strony kierowcy.
-Żeby nas pozabijać przy pierwszym lepszym drzewie?- zakpił, patrząc na mnie z kpiną.
-Chyba nie muszę Ci przypominać, kto wygrał z Zaynem.- triumfalny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, a on przewrócił oczami, ustępując mi swoje miejsce. Z uśmiechem zasiadłam za kierownicą, podczas gdy Hazza z podirytowaniem zajął moje miejsce jako pasażer. Dziwne uczucie, gdy to ja a nie on prowadzę jego samochód. Byłam zadowolona, ponieważ nielicznie mogli używać jego aut, nawet chłopakom nie zawsze je pożyczał.
-Czemu wcześniej mi nie powiedzieliście?- zaczęłam przerywając niezręczną ciszę.
-Nigdy nie pytałaś.- powiedział beznamiętnie, wzruszając ramionami. Przewróciłam oczami na jego słowa, przyśpieszając. Jechałam 120km/h i nagle usłyszałam dźwięk syren policyjnych, a w wstecznym lusterku zobaczyłam policjantów w radiowozie.
-O fuck!- zatrzymałam się i przywaliłam w kierownicę dłońmi ze złości.
-Brawo. Ostatni raz Ci ulegam, proszę teraz sobie raź.- powiedział to tak spokojnie, jak by to była kolejna lekcja pokory z jego strony. Chciałam mnie zirytować, bym zaczęła go błagać o pomoc, jednak ja nie miałam takiego zamiaru. Dam sobie radę sama, bez niego. On jest tutaj jedynie zbędny.
Policjant zapukał w okno, dlatego otworzyłam go i popatrzyła na niego. Aż zaparło mi dech w piersiach gdy zobaczyłam przystojnego policjanta, opierającego się o drzwi auta i dokładnie się mi przyglądającego. Kruczoczarne włosy, brązowe oczy i idealnie uwydatniona linia szczęki.
-Czy wie pani ile pani jechała?- jego głos był stanowczy, taki męski z nutką chrypki. Powstrzymywałam się od nie pocałowania go chodź tak bardzo chciałam.
-Tak. Taka prędkość wydawała się stosowna.
-Stosowna? To nie jest dwupasmówka, tylko droga miejska gdzie nie gdzie znajdują się domy rodzinne. Proszę wysiąść i pokazać dowód rejestracyjny i prawo jazdy.
Wysiadłam tak jak kazał, ale nie wzięłam w dłonie tego o co mnie poprosił. Gdy stałam tak na przeciw niego czułam się taka niska. Jego ciało było perfekcyjnie umięśnione.
-Poproszę ...- nie dokończył, ponieważ podeszłam do niego i przejechałam ręką zmysłowo po jego torsie. Przez cały ten czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
-Proszę pani jestem na służbie.- powiedział stanowczo i odsunął mnie lekko do tyłu.
-No ale nikt nie musi o tym wiedzieć.- wymruczałam, ponownie przybliżając się w jego stronę.-Wystarczy, że puści mnie pan wolno.- podniosłam się na palcach, na wysokość jego twarzy. W jego oczach były widoczne iskierki szczęścia, pożądania, a nawet rozbawienia.
Nie opierał się gdy przybliżałam swoje usta do jego. Nawet uśmiechnął się i sam złączył nasze usta. Wodziłam swymi dłońmi po jego wyrzeźbionym ciele, nie przestając odwzajemniać jego pocałunków. Gdy jednak zabrakło nam tchu, musieliśmy się od siebie odsunąć. Popatrzyliśmy na siebie z uśmiechami satysfakcji.
-Dasz mi swój numer?- zapytał z lekką niepewnością w głosie. Przytaknęłam ruchem głowy i wpisałam w jego telefon mój numer. Uśmiechnął się i na pożegnanie powiedział, że na pewno zadzwoni.
Zapomniał o całej sprawie, udało mi się tak omotać go do tego stopnia, że zapomniał o mandacie. Z triumfalnym uśmiechem wsiadłam za kierownicę, patrząc na Harrego.
-No i co? Dałam sobie świetnie radę bez Ciebie, a na dodatek umówiłam się z nim.- wystawiłam mu język, a ten jedynie przewrócił oczami. Odpaliłam auto i odjechałam do domu.
***
-Nie więżę! Jak można być tak głupim?!- do salonu wszedł Harry, drąc się na mnie podczas gdy ja ściągałam buty. Byłam podirytowana jego zachowaniem. Dlaczego dopiero teraz wybuchnął swoją złością?! Nie mógł tam w aucie, tylko robi aferę na cały dom! Jeśli chce zwrócić na siebie uwagę, to przepraszam bardzo ale nie chcę być częścią tego wszystkiego.
-Mimo wszystko dałam sobie radę, podczas gdy ty siedziałeś jak ta cipa nic nie robiąc!- podeszłam do niego, a wzrok wszystkich siedzących w salonie przeniósł się na nas.
-Bo to miała być twoja lekcja!- wykrzyczał.
-Zajebiście! Ja przynajmniej nie muszę płacić gównianych pieniędzy nikomu, nie tak jak ty. Widziałam mnóstwo niezapłaconych mandatów w twoim biurku.- warknęłam, a w tym samym czasie jego oczy nie były już tak zielone jak zawsze. Teraz przybrały barwę czerni. Przełknęłam gulę stojącą w moim gardle i zrobiłam krok do tyłu.
-Grzebałaś w moich rzeczach?- zrobił się czerwony ze złości, a dłonie zacisnął w pięści podchodząc do mnie. Starałam się z każdym jego krokiem odsuwać tyle samo, jednak po chwili natrafiłam na ścianę. Chwycił mnie za nadgarstki mocno ściskając aż pisnęłam z bólu.
-Jeszcze.Raz. Zobaczę. Że grzebiesz. W moich. Rzeczach. To. Porozmawiamy. Inaczej.- wysyczał z taką furią, że bałam się, aby mnie nie pobił. Wiem do czego jest zdolny, gdy jest zły. Wtedy nie kontroluje się.
-Harry opanuj się. Puść ją.- obok brata stanął Niall z Liamem, którzy próbowali go odciągnąć ode mnie. Gdy po kilku próbach udało im się, a on usiadł na sofie, byłam na niego zła.
-Jesteś jak każdy! Pieprzony dupek! Idź się lecz jebany psychopato!- wykrzyczałam i gdy chciałam wyjść z domu poczułam szarpnięcie do tyłu. Nie zdążyłam zareagować i upadłam, poczułam na sobie ciężar, którym okazał się Harry. Przywalił mi w policzek z taką siłą, że ból przeszył całą twarz, a ja krzyknęłam. Chłopaki od razu do niego pobiegli starając się go odciągnąć jednak na marne. Tym razem uderzył mnie w drugi policzek i tak kilka razy, a nawet czasem z pięści. Czułam krew sączącą się po twarzy, nie krzyczałam bo to i tak nic nie da. Zacisnęłam jak tylko mogłam wargi, aż poczułam metaliczny posmak w ustach. Zanim go naprawdę ode mnie odciągneli, skopał mi brzuch nogami, więc zwijałam się z bólu nie mogąc wstać.
-Następnym razem uważaj co mówisz!- krzyknął na odchodne, zanim chłopaki nie wyprowadzili go na taras.
-Darcy?- poczułam jak ktoś mnie podnosi, jednak byłam zmęczona więc nie zamierzałam otwierać oczu by spojrzeć kto mnie niesie. Po chwili poczułam miękki materac pod sobą. Już chciałam przykryć się kołdrą, gdy ten ktoś przytrzymał ją uniemożliwiając mi tą czynność. Popatrzyłam na jak się okazało Nialla z pytający wyrazem twarzy. Chodź jednak wydaje mi się, że wyszedł z tego jedynie grymas.
-Mała, musimy Cię opatrzyć.- usiadł obok mnie w tym samym czasie gdy drzwi do pokoju otworzyły się, a przez nie weszła Tessa, Eleonor, Sophie i Perri. Blondasek odsunął się robiąc im miejsce.
-Chwilę poszczypie.- poinformowała Perri, przemywając mi twarz wodą, a następnie wodą utlenioną. Przez cały czas miałam zamknięte oczy ponieważ miałam już wszystkiego serdecznie dość. Chciałam się po prostu położyć i zasnąć, by nie myśleć o tych wszystkich problemach. Przez cały czas Niall siedział obok i trzymał moją prawą dłoń, głaszcząc ją kciukiem. Gdy oznajmiły, że skończyły poprosiłam je aby podały mi lustro. Gdy zobaczyłam w nim siebie, nie mogłam uwierzyć jak moja twarz została pokiereszowana. Prawe na całej twarzy widniały plastry i bandaże. Podziękowałam im i poprosiłam aby wyszły. Tak szybko jak zamknęły drzwi wtuliłam się w rozgrzane ciało Horana.
-Prześpij się chodź trochę.- wyszeptał, kładąc nas na jednej poduszce. Wszystko mnie bolało, co nie uszło uwadze Niallowi, ponieważ od razu odsunął się ode mnie i gdy chciałam powiedzieć, że chce aby dalej mnie przytulał on jak by czytał w moich myślach, bo ostrożnie przytulił mnie ramieniem kładąc obok mnie.
-Zostaniesz ze mną?- kiwnął głową na ,,Tak". Więc po chwili mój oddech się wyrównał i zapadłam w błogi sen.
___________________________________________________________________________
Hej i czołem ziomeczki ;)
Wybaczcie jeśli moja ortografia mnie przerosła ale nie miałam wiele czasu by jeszcze sprawdzić rozdział. Mam dla was Niespodziankę jak obiecałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz